Stomatologia i zgrzytanie zębów
Nie widać nadziei dla jednego z najpiękniejszych zabytków architektury Bydgoszczy.
Dniówka robotnika wykwalifikowanego w Poznaniu ok. 1890 roku wynosiła 2-3 marki. A pracowało się wtedy po 15 godzin dziennie. Koszt budowy gmachu przy Dworcowej 63 (według dzisiejszej numeracji) dla Królewskiej Dyrekcji Kolei Wschodniej w Bydgoszczy, który w 1885 r. przedłożono pod obrady pruskiego parlamentu, oszacowano na 2,5 mln marek. Tak wysoka kwota nie została zaakceptowana. Ministerstwo Robót Publicznych wyasygnowało na nowy budynek jedynie 1,45 miliona. Plany trzeba było zmienić. Nie zmienia to faktu, że ówczesny robotnik na to, by kupić sobie podobne cacko, musiałby pracować ponad... 2000 lat.
Ta trochę zwariowana kalkulacja pozwala uzmysłowić sobie skalę naszego, nie pruskiego, marnotrawstwa. W Bydgoszczy nie brakuje pięknych kamienic z przełomu XIX i XX w., jednak spośród budynków użyteczności publicznej z Dyrekcją Kolei mogą konkurować chyba jedynie Poczta Główna na Jagiellońskiej i znacznie mniejszy, lecz pobudowany w tym samym stylu, co Dyrekcja Kolei, Pałacyk Lloyda na Grodzkiej. Dlatego trzeba mieć naturę utracjusza, by bez bólu serca patrzyć, jak ten zabytek marnieje.
W tym tygodniu dotarła do Bydgoszczy kolejna smutna wieść dla zaniedbanego staruszka przy Dworcowej 63. Otóż ze strony Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu pierwszy raz ktoś otwartym tekstem powiedział, że prawdopodobnie budynek zostanie zwrócony Bydgoszczy. Zdaniem prof. Czyżniewskiego, rzecznika toruńskiej uczelni, decyzja UMK w tej kwestii ma zapaść po wakacjach.
Wielu bydgoszczan wieść potraktuje pewnie jako element toruńskiego spisku. Większa część gmachu Dyrekcji Kolei została odkupiona przez miasto i następnie, w 2013 r., przekazana Collegium Medicum UMK w jednym konkretnym celu. W tym miejscu miał powstać wydział stomatologii. Wtedy też wstępnie oszacowano koszt wyposażenia i adaptacji pruskiego urzędu do nowych zadań.
Padła kwota 30 mln zł, a więc od początku było jasne, że UMK nie upora się z zadaniem bez potężnych rządowych dotacji. Te zaś okazały się mrzonką wobec skomplikowanych praw własności budynku. Otóż współwłaścicielem, który w 2015 r. wykupił od marszałka województwa mniej więcej ćwierć gmachu, jest przychodnia „Nad Brdą”.
Rzeczywiście, trudno uwierzyć, że w budynku posiadającym blisko 8000 m kw. powierzchni użytkowej i w akcie notarialnym oszacowanym na 4,9 mln zł główny użytkownik, uniwersytet zajmujący dziewiąte miejsce w rankingu polskich uczelni, nie może dojść do porozumienia z właścicielem przychodni.
Nic dziwnego zatem, że mówi się, iż zawirowania własnościowe są jedynie pretekstem, by UMK mógł zrezygnować z kłopotliwej darowizny i utworzył wydział stomatologii w budowanym właśnie szpitalu na toruńskich Bielanach.
Co jeśli podejrzenia okażą się prawdą? Zła to będzie wróżba dla rozwoju Collegium Medicum w Bydgoszczy, ale jeszcze gorsza dla zabytku. Jeśli Bydgoszcz kiedyś doczeka się wydziału stomatologii, obojętnie pod jakim szyldem, to może i lepiej, gdy znajdzie się on w nowym, przystosowanym do tego celu budynku. Ale tak pięknego gmachu w stylu manieryzmu niderlandzkiego, jak ten przy Dworcowej 63, nie zbuduje nam już nikt.