Stop rozbiorowi Zielonej Góry!
Radni jednogłośnie zagłosowali wczoraj przeciwko planom przeniesienia Izby Administracji Skarbowej do Gorzowa Wlkp.
Oj, jacy jesteśmy naiwni - mówili w czwartek radni, przywołując wrześniową sesję. Wtedy to pojawiły się głosy, że Gorzów chce zabrać Izbę do siebie. Przewodniczący rady Adam Urbaniak (PO) przekonywał wszystkich, że przecież są umowy i nikt o zdrowych zmysłach nie odważy się na nie podnieść ręki. Poza tym ekonomia, wiele merytorycznych argumentów przemawia za tym, by Izba nadal była w Zielonej Górze. Wczoraj koledzy z rady wypomnieli mu te słowa. Sesja była nadzwyczajna. Bo jak mówił prezydent Janusz Kubicki, sprawa jest poważna.
- To co się dzieje, jest niespotykane na skalę kraju - podkreślał i przypominał historię powstania woj. lubuskiego, pokazując kolejne umowy: paradyską (13.03.1998) i tę z Przylepu (24.08.1998), gdzie zapisano, że Izba Skarbowa (a nie jest ona zespolona z wojewodą) będzie w Zielonej Górze.
Jedną z osób, która ten dokument podpisała i go posiada, jest Czesław Fiedorowicz. Wczoraj przypomniał ustalenia z Przylepu.
- Ale nawet gdyby nie było spisanej umowy, to przecież żyją ludzie z północy i południa, którzy pamiętają te trudne rozmowy i kompromisowe ustalenia- zauważył.- Gdyby ich nie było, nie byłoby województwa.
Prezydent uważa, że umowy muszą być przestrzegane. Przez wiele lat tak było.
- W projekcie z 29 grudnia 2016 r. IAS jest w Zielonej Górze. W odpowiedzi na nasze pismo do ministerstwa z 13 lutego br. wyraźnie jest napisane, że ISA będzie nadal w Zielonej Górze - mówi Janusz Kubicki. - Co się stało w ciągu trzech dni, że w piśmie do wojewody lubuskiego podpisanym przez wiceministra finansów Mariana Banasiaka (z 16 lutego) czytamy, że „prace związane z przeniesieniem Izby z Zielonej Góry do Gorzowa zakończą się 1 stycznia 2018 r.”? Prezydent liczy na reakcję wojewody, bo inaczej uzna, że „jest on gorzowski a nie lubuski”, „że nie ma honoru”.
- Nie może być tak, że widzimisię jakiegoś polityka ma powodować zmiany w administracji skarbowej - mówi. Radny Jacek Budziński (PiS) odczytał stanowisko Zarządu Regionu NSZZ „Solidarność”, podpisane przez Macieja Jankowskiego (też podpisał umowę paradyską) wyraża sprzeciw planom przeniesienia Izby...
- To u nas jest budynek i to wyremontowany, doświadczona kadra. Tu są współpracujące ISA instytucje jak NIK. Tu jest więcej mieszkańców, podmiotów gospodarczych - wyliczał J. Budziński. - To że w Gorzowie jest Wojewódzki Sąd Administracyjny nie ma znaczenia, bo niewiele spraw tam trafia. Słyszę też argument, że w Gorzowie jest większy urząd skarbowy. Pewnie, bo w Zielonej Górze nie jest jeden, ale dwa urzędy skarbowe. Padło więcej argumentów. Jak zauważa Tomasz Nesterowicz (SLD) merytoryka tu nie ma żadnego znaczenia. Dziś wygrywa ten, kto jest bliżej ucha prezesa.
- W północnej stolicy działa Partia Gorzów. Czas u nas na Partię Zielona Góra - mówił J. Budziński. A Andrzej Brachmański (też podpisywał umowę paradyską) dodał: My zawsze od lewa do prawa uprawialiśmy Partię Wspólnota, myśląc o całym województwie. Czas myśleć o sobie. Mam wielu przyjaciół w Gorzowie. Tam też pracowałem, ale nie rozumiem tego gorzowskiego szowinizmu.
Radni podkreślali, że przeniesienie Izby to początek rozbioru Zielonej Góry! Za chwilę zostanie zlikwidowany NFZ, pieniądze będzie rozdzielał wojewoda, pracownicy zostaną przeniesieni do Gorzowa? W kolejce czeka Wojewódzki Urząd Pracy, Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska, ZUS...
- Początek rozbioru już był. Zdemontowane zostało Wojewódzkie Centrum Ratownictwa przy ul. Różanej - dodał radny Robert Górski (klub Zielona Razem). - Proponuję przy ratuszu umieścić tablicę z napisem: Demontaż woj. lubuskiego i zaznaczać kolejne urzędy, które znikną.
Na sesji głos zabrał też senator Waldemar Sługocki (PO), który mówił: - Zabrakło szacunku dla umów, wizji przyszłości województwa. Radny Piotr Barczak (PiS) dodał, że zabrakło szacunku dla człowieka. Na sesję przyszli też przerażeni pracownicy Izby. Dla 250 rodzin to smutne dni, pełne niepokoju o przyszłość.