Stracą dach nad głową?
Lokatorzy budynku wielorodzinnego w Świebodzinie mówią, że dostali nakaz opuszczenia mieszkań. Właściciel zaprzecza. Rozwiążą problem?
- W lipcu poinformowano nas, że mamy opuścić nasze mieszkania. Dano nam czas do 10 sierpnia. Nie wszystkim uda się tak szybko znaleźć inne lokum - mówią podenerwowani lokatorzy. Właściciel zapewnia, że mogą tam mieszkać, pod warunkiem, że będą płacić.
Chodzi o budynek zlokalizowany w centrum Świebodzina. Na jednym podwórku znajduje się dom właściciela oraz dom wielorodzinny z 12 mieszkaniami składającymi się z pokoju, łazienki oraz kuchni. Mieszkają tam rodziny z dziećmi, matki samotnie wychowujące dzieci oraz osoby, które wynajmują mieszkania w pojedynkę. - I nagle dostaliśmy ustną informację, że mamy szukać innych mieszkań. Przy okazji udało nam się nieoficjalnie dowiedzieć, że to budynek gospodarczy, a nie mieszkalny. Nie ma żadnego odbioru budowlanego - mówią nam mieszkańcy, którzy jednak boją się podawać nazwisk.
Nagle dostaliśmy ustną informację, że mamy szukać innych mieszkań
Zawiadomienie o nieprawidłowościach przesłali do kilku instytucji: urzędu skarbowego, sanepidu, straży pożarnej czy gminy. Wśród zarzutów mieszkańców pojawiły się m. in.: brak odprowadzania podatku od wynajmu lokali, zatajenia faktu przejęcia budynku, nakazu przymusowego opuszczenia mieszkań, braku rachunków za wynajem, a także samych umów. W piśmie wspominają również o oszustwach przy rozliczeniach, gdzie właściciel pobierał opłaty za zużyte media według własnego uznania, nieoczekiwanych podwyżkach czy braniu prywatnych rzeczy w zastaw.
Pytamy o umowy, okazuje się, że mają je pojedyncze osoby. Słyszymy też o nowym właścicielu, który ma przejąć budynek w sierpniu. - Podejrzewamy, że współpracuje z obecnym właścicielem. Słyszeliśmy też, że po przejęciu, mieszkania będą remontowane, a czynsz pójdzie w górę. Z 550 na 1200 zł - grzmią mieszkańcy, którzy wyliczają, że miesięcznie mieszkanie kosztuje ich 700-800 zł, w zależności jakie opłaty za zużyte media naliczy im właściciel. - Ma swój kajecik, w którym zapisuje rozliczenia, ale tak naprawdę nie mamy żadnych potwierdzeń, że zapłaciliśmy. Pieniądze dajemy mu do ręki - zaznaczają.
Na podwórzu spotykamy właściciela. Zapewnia, że wszelkie pozwolenia są, a budynek jest dopuszczony do zamieszkiwania. Pytamy o umowy. - Są, ale nie będę ich okazywał. Nikt nikomu tu krzywdy nie robi. Mogą tu mieszkać pod warunkiem, że będą regularnie płacić - mówi właściciel, który potwierdza, że znalazł się człowiek, który chce zarządzać tą nieruchomością.
O sprawę pytamy nowego zarządcę. - Już przejąłem ten budynek i jestem na etapie prawnego normowania dokumentacji i całej sytuacji. Nikt nikogo nie wyrzuca. Lokatorzy, którzy nie znajdą mieszkań mogą zostać. Sami też pomagamy im znaleźć mieszkania - wyjaśnia zarządca (nazwisko do wiadomości redakcji).
Mieszkańcy czekają na interwencję przedstawicieli instytucji, którym sprawę zgłosili. Władysław Rudowicz Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego zapewnił nas, że kontrola zostanie przeprowadzona. - Wtedy będziemy mogli mówić o szczegółach - wyjaśnił. Oczekujemy na odpowiedź z urzędu skarbowego. Do sprawy wrócimy.
Autor: Alicja Kucharska