Strajk nauczycieli to klęska ZNP. PiS wygrał, ale jakie będą konsekwencje tego zwycięstwa?
Zawieszenie strajku nauczycieli to de facto jego koniec. To klęska ZNP i zwycięstwo PiS. Ale koniec strajku nauczycieli nie kończy pytań o konsekwencje tego co się stało.
Rodzice i uczniowie nie wiedzą przecież, na czym do końca stoją. Jak zostanie nadrobiony czas stracony podczas trzech tygodni strajku? Co z realizacją programu? Jak sfrustrowani klęską strajku nauczyciele potraktują uczniów? Ze wzglę-du na okoliczności będzie tary-fa ulgowa przy odpytywaniu i wystawianiu ocen czy wręcz przeciwnie?
Oddzielne pytanie dotyczy Związku Nauczycielstwa Polskiego. Przygotowywana przez kilka miesięcy akcja strajkowa skończyła się spektakularną klapą. Nikt chyba przecież nie wierzy w zawieszenie strajku, a harde zapewnienia Sławomira Broniarza, że daje premierowi Morawieckiemu czas do września, aby zaproponował konkretne rozwiązania, brzmią dość żałośnie.
Bo co działacze ZNP mogą teraz zrobić PiS? Mogą mu skoczyć. Jak to szło w kabarecie Dudek? „Oni mogą panu majstrowi skoczyć tam, gdzie pan może pana majstra w dupę pocałować”. Kto tu jest panem majstrem, mniej więcej wiadomo.
Zawieszenie strajku to w gruncie rzeczy klęska Związku Nauczycielstwa Polskiego. Z jej konsekwencjami przyjdzie się jeszcze zmierzyć zarówno samemu Sławomirowi Broniarzowi, jak i ZNP jako całości. Zawsze jest tak, że ktoś musi zapłacić za klęskę, więc w ZNP wcześniej czy później nastąpią rozliczenia. Zapewne nastąpią analizy, jak to się stało, że potencjalnie najgroźniejsza broń strajku – termin w czasie kluczowych egzaminów w szkołach – w ostatecznym rozrachunku obróciła się przeciwko organizatorom strajku.
Z tej konfrontacji z PiS najpotężniejszy nauczycielski związek wyszedł osłabiony. Pytanie, jak bardzo i czy zdoła się pozbierać jako niezależna organizacja społeczno-zawodowa.
PiS natomiast zbierze teraz punkty za wygranie ryzykownej rozgrywki z ZNP – zapewne już podczas wyborów do Parlamentu Europejskiego – ale nie tylko. ZNP nigdy nie był klubem sympatyków PiS, więc złamanie go w bezpośredniej konfrontacji to duży sukces, który należałoby zdyskontować. PiS ma teraz otwarte pole, żeby układać się ze środowiskiem nauczycielskim na swoich warunkach, a nie pod pistoletem strajkowym. A pokazanie, kto rozdaje karty, ma swoje znaczenie.
PiS wyciągnął wnioski z „psiej grypy” policjantów jesienią zeszłego roku, kiedy to zmuszony był wypłacić policjantom podwyżki. Strajk nauczycieli poniekąd wymusił na PiS determinację do spacyfikowania ZNP i urządzenie pokazu siły, bo przecież wcześniej ogłoszono już kolejne program socjalne: trzynastka dla emerytów, 500 plus także na pierwsze dzie-ko, a nawet 500 na krowę.
Pokaz siły zawsze rodzi respekt. Pokonanie ZNP może się też okazać przestrogą dla kolejnych dużych grup społeczno-zawodowych, aby nie generować wielkich kampanii protestacyjnych w sprawie podwyżek, nie mając pewności ich wygrania.