1 czerwca weszły w życie surowsze kary dla alimenciarzy.
Zatrzymanie prawa jazdy lub wniosek na policję o ściganie za uchylanie się od obowiązku alimentacyjnego – takie narzędzia miały dotychczas gminy, żeby dyscyplinować osoby niepłacące alimentów. Wszyscy przyznawali, że nie były skuteczne. Nowelizacja przepisów, która weszła w życie od 1 czerwca, mówi, że kto zalega z przekazywaniem pieniędzy na dzieci przez trzy miesiące lub dłużej, będzie odpowiadać przez prokuratorem. Za niewywiązywanie się z rodzicielskich zobowiązań sąd może wyznaczyć karę grzywny, nadzór elektroniczny, a nawet karę pozbawienia wolności.
Czy nowe przepisy będą bardziej skuteczne? – W ostatnim czasie dłużnicy alimentacyjni zwiększają wpłaty. Prawdopodobnie z lęku przez surowszym prawem – słyszymy w gm. Damnica.
W ostatnich miesiącach część dłużników alimentacyjnych w gminie zaczęła więcej płacić – ocenia Beata Orlicka, kierowniczka GOPS w Damnicy
W samorządach za sprawy alimentacyjne odpowiadają gminy. To one poprzez gminne ośrodki pomocy społecznej wypłacają opiekunom dzieci alimenty z Funduszu Alimentacyjnego, gdy osoby zobowiązane do tego wyrokiem sądowym nie wywiązują się ze swoich zobowiązań. GOPS-y także ścigają alimentacyjnych dłużników, którzy często mają wieloletnie zaległości. Od 1 czerwca pomaga im w tym nowe, surowsze dla dłużników alimentacyjnych prawo, o którym piszemy na stronie 1.
– U nas z Funduszu Alimentacyjnego korzysta 40 rodzin. Mamy w gminie 32 dłużników alimentacyjnych. Większość z nich ma wieloletnie zadłużenie. Z wywiadów wynika, że głównym powodem niewywiązywania się z zobowiązań jest brak pracy – mówi kierownik GOPS-u w Damnicy Beata Orlicka.
– W ostatnich miesiącach obserwujemy zwiększenie wpłat na rzecz zmniejszenia długu alimentacyjnego. Być może pewna grupa dłużników trochę się przestraszyła, gdy usłyszała w mediach, że dojdzie do zaostrzenia prawa, które ich dotyczy – dodaje Orlicka.
Z naszych rozmów z zatwardziałymi dłużnikami, którzy powiedzieli sobie, że nie będą płacić na dziecko, wynika, że pracodawcy coraz częściej im odmawiają, gdy chcą się zatrudnić na czarno, aby oficjalnie wykazywać, że nie mają dochodów. – Wszyscy się boją ministra Zbigniewa Ziobry, więc dmuchają na zimne – ocenia Grzegorz, 40-letni dłużnik alimentacyjny.
Słupski rejestr obejmuje 2930 dłużników alimentacyjnych. Ich obecne zadłużenie wynosi około 63 mln zł. Według Krajowego Rejestru Długów dług alimentacyjny w kraju przekroczył już 10,5 mld zł. W bazie KRD znajduje się prawie 312 tys. nierzetelnych rodziców, w 96 procentach są to ojcowie.