Straż miejska pozbawiona radarów. Dobrze, czy źle? [DWUGŁOS]
Straż miejska i gminna nie może już używać radarów. Takie prawo weszło w życie z początkiem stycznia 2016. Czy to jest dobra zmiana?
Emil Rau:TAK. Fotoradary zostają wyłączone z dziwnych układów
Przez lata walczył pan z fotoradarami...
Emil Rau (znany jako "łowca fotoradarów", na zdjęciu) Nie ze wszystkimi, z tymi samorządowymi.
Właśnie samorządowe fotoradary odchodzą do lamusa. To powód do satysfakcji?
Gigantycznej. W szczególności cieszę się, że fotoradary zostają wyłączone z dziwnych układów, jakie były chociażby w Nowym Miasteczku czy Ciemielinie. W tym pierwszym przypadku firma mogła na jednym przetargu zarobić dwa miliony złotych. To był przecież rabunkowy system działający na korzyść i chwałę prywatnych firm i samorządów, czyli wójtów, burmistrzów, prezydentów miast...
Ale były także stacjonarne fotoradary samorządów, chociażby ten w Bytomiu Odrzańskim.
Tutaj jest inna historia, zwłaszcza gdy, jak w przypadku Bytomia, są one w rozsądny, w pełni uzasadniony względami bezpieczeństwa sposób zlokalizowane. Szkoda ich i moim zdaniem powinny zostać przejęte przez Inspekcję Transportu Drogowego, a w przyszłości może policję. Stąd dla mnie kuriozalna jest wypowiedź rzecznika ITD, że nie są oni w stanie przejąć tych urządzeń, gdyż ich adaptacja jest zbyt kosztowna. Że nie są kompatybilne z ich systemem.
Cóż, zatem koniec działalności Emila, łowcy fotoradarów?
Złożę ostatecznie broń, gdy uporządkowana zostanie sytuacja ze strażami miejskimi i gminnymi. Gdy wpływy z mandatów nie będą trafiały bezpośrednio na konta samorządów, które płacą przecież strażnikom. To tak, jakby policjanci byli wynagradzani od ilości mandatów. Teraz mamy w wykonaniu samorządowych stróżów porządku kuriozalne obławy na kierowców, mandaty za centymetry odległości od skrzyżowania. Wówczas, gdy wpływy z mandatów będą płynęły do skarbu państwa lub jakiejś fundacji, strażnicy będą mogli być obiektywni.
Danuta Wojtasik: NIE. Wrócimy do czasów, gdy na „trójce” ginęli ludzie
Jako burmistrz gminy, którą przecina krajowa „trójka”, chyba nie jest pani zadowolona z odebrania strażnikom fotoradarów?
Danuta Wojtasik (burmistrz Nowego Miasteczka): Zmiana przepisów w tym zakresie była, moim zdaniem, nie do końca przemyślana. W znacznym stopniu do tej pośpiesznej decyzji przyczyniły się media, promujące w mojej ocenie popełnianie wykroczeń, ponieważ oczywistym jest, że fotoradar nie rejestruje prawidłowej prędkości pojazdu.
Jak te zmiany odbiją się na gminnym budżecie?
Dochód z wykroczeń przeznaczony był, zgodnie z ustawą, na inwestycje drogowe i poprawę bezpieczeństwa, więc jedną decyzją parlamentarzystów samorządy zostały tego źródła pozbawione. Ponadto część samorządów zakupiło fotoradary z dofinansowaniem UE, co obliguje do wykorzystania urządzenia przez cały okres trwałosci projektu. Na szczęście, my korzystaliśmy z urządzenia dzierżawionego, więc nie mamy tego problemu.
A co ze zdjęciami, które zostały zrobione tuż przed 1 stycznia?
29 grudnia otrzymaliśmy informację z MSWiA, że wszystkie sprawy mają być przekazane policji. Do tej pory stanowiska prawników były różne. Nie ma żadnych rozporządzeń precyzujących sposób przekazania. Staramy się wraz z naszą komendą szybko opracować procedury, bo właściciele pojazdów zostali wezwani do złożenia oświadczeń, z którymi my już nie możemy nic zrobić. Nie możemy także skierować ich na policję, bo nie zostały jeszcze przekazane dokumenty. Takich spraw tylko w naszej gminie jest około 800.
Więc na „trójce” znów będzie niebezpiecznie?
Bez fotoradaru kierowcy pewnie nie będą zwalniać, więc bez pomocy policji i ITD wrócimy do czasów, kiedy ginęli tu ludzie. Mamy do czynienia z faktem dokonanym, z którym pozostało nam jakoś sobie poradzić.