Strażnik energii. Felieton Tadeusza Płatka
Cena prądu na pewno nie spadnie, żeby nie wiem jeszcze ile polskich ładów i akcji antyinflacyjnych zostało w obecnej sytuacji geopolitycznej wprowadzonych.
To się nie ziści, dlatego naród polski zapobiegliwy, czyni sprytne działania w kierunku oszczędzania.
Z impetem wraca na salony metoda na zrzędzącego dziadka oraz takąż babcię. W każdej rodzinie najbardziej predystynowana do tego osoba obejmuje funkcję ściemniacza. Najczęściej jest członek najmniej życiowo spełniony, najbardziej sfrustrowany, który najłatwiej może odnaleźć sens życia w ustawicznym śledzeniu pozostałych domowników i wytykania im, że zostawili włączoną żarówkę w pustym pokoju.
Rzecz jasna, prześladowani czynią wszystko, aby iluminację uzasadnić. Najczęściej tłumaczą to jakimś bardzo ważnym procesem, który odbywa się jednocześnie w kilku pomieszczeniach, którego nie da się umiejscowić i którego immanentną cechą jest ruch. Inni swoje nieekonomiczne niechlujstwo definiują poprzez skalowanie problemu, posługując się prastarym, partykuralnym zaimkiem osobowym „CZYMŻE”. Czymże jest to światło w obliczu ciemności wojny? Czymże strata, jeżeli nie ostatnią szansą na luksus, którego niedługo zabraknie? Czymże mnie jeszcze zaskoczysz? Pić wodę zabronisz? I dalej, marnotrawca energii, przyciśnięty do ściany z włącznikiem w nieodpowiedniej pozycji, idąc za ciosem bezradności, sięga po argumenty w ogóle już nieracjonalne, chwyty poniżej pasa, które najczęściej przybierają formę pytań retorycznych.
- A jeśli nawet, to kto za to płaci? Ty, eko-policjancie?
Gdy to nie działa, a strażnik elektryczności dalej nieubłaganie stoi na posterunku, prześladowani sięgają po najwyższy oręż. Ripostę, która jednocześnie ucina dyskusję i daje im wolną rękę do bezkarnego marnotrawstwa energii elektrycznej.
Czynią coś zaskakująco niepolskiego, a w każdym razie odległego od wolnego słowiańskiego ducha. Przechodzą od defensywy do jawnej kapitulacji. Uruchamiając wszystkie możliwe odbiorniki prądu, jednocześnie dziękują „dziadkowi” czy „babci’ za jego niezłomną walkę.
Na każdą uwagę o niezgaszeniu reagują dziękczynnie. - Jesteś wspaniały. - Bez Ciebie nasz budżet domowy załamałby się, jak krakowski intelektualista na widok małopolskiej kurator oświaty. Jesteś lepszy niż fotowoltaika!
Dziadek i babcia po początkowej dezorientacji grzęzną w apatii, kombinują jeszcze przez chwilę, czy by nie dało się na czymś po cichu przyoszczędzić.
Na przykład wyłączyć melodyjkę na koniec cyklu prania?
Wiedzą jednak, że to już koniec. Dopóki światło nie zgaśnie na dobre, wszyscy będą świętować.
W końcu jeszcze mamy karnawał.