Struś na gigancie. Słynne ucieczki zwierząt. Pragnienie wolności jest silne u zwierząt
Media w całej Polsce obiegła elektryzująca informacja z Wrocławia: schwytano krokodyla, który zbiegł z prywatnej hodowli. Takich egzotycznych uciekinierów było jednak znacznie więcej. Oto garść przykładów.
Uciekający Struś ze Szczecina
Struś w końcu złapany! Teraz trwają poszukiwania jego właściciela- informowały media na północy kraju. Struś w 2019 roku został ujęty przez miejskiego łowczego na cmentarzu przy ul. Bronowickiej w Szczecinie.
- Tam go zamknęliśmy, by nie zbiegł dalej i nie wpadł pod pociąg, bo chodził przy torach - mówił pracownik Zakładu Usług Komunalnych. Nie było to łatwe, bo strusie to zwierzęta płochliwe. Nie ustalono jednak, kto był właścicielem niesfornego strusia.
- Już kilka tygodni wcześniej struś był widziany przez policjanta w Kołbaskowie. Poinformowaliśmy o zdarzeniu miejskiego łowczego i lekarza weterynarii ze Szczecina - mówiła policjantka, Katarzyna Leśnicka.
- Pytaliśmy właścicieli hodowli w powiecie. Żaden nie zgłosił strat, więc nie wiadomo, skąd jest struś. Może ze strony niemieckiej?
Krokodyl sobie pływał we Wrocławiu
Aligator we Wrocławiu na Rędzinie. Ta informacja od spacerowiczów w 2020 roku zelektryzowała mieszkańców miasta. Wielu ruszyło, by na własne oczy zobaczyć egzotycznego gada. W niedzielę o godzinie 13 krokodyl wciąż spokojnie pływał w stawku na Rędzinie.
Policja z powodu dużego zainteresowania mieszkańców i mediów błyskawicznie odgrodziła teren taśmą i ustawiła patrole, tak by nikt nie przeszkadzał zwierzęciu i nie zrobił mu żadnej krzywdy.
Chwilę później gad został odłowiony przez specjalistyczną firmę.
Jadowita Trwożnica w Krakowie
Jadowitych węży - dwóch trwożnic kamburyjskich - poszukiwała policja na krakowskich Plantach w 1994 roku. Węże znajdowały się w bagażu okradzionego w pociągu hodowcy gadów.
Złodziej zabrał bagaż hodowcy, ale musiał się zorientować, że kradzież wcale nie wyjdzie mu na dobre i pozbył się węży.
Jednego jadowitego gada zauważono, gdy spokojnie wygrzewał się na słońcu na krakowskich Plantach, w samym sercu miasta. Drugi odnalazł się następnego dnia w reklamówce na korytarzu Sądu Rejonowego dla Krakowa Krowodrzy.
Biegły sądowy do spraw jadowitych węży odłowił oba okazy i zabrał je do swojej kolekcji. Mieszkańcy Krakowa mogli odetchnąć z ulgą.
Niebezpieczeństwo minęło.
Niesforny Kangur w Goreniu dużym
Leśniczy z kujawsko-pomorskiego, Maciej Namieśnik, podczas podróży samochodem w czerwcu 2020 roku zauważył na drodze kangura. Okazało się, że zwierzę zwiało z Zielonej Szkoły w Goreniu Dużym. Trwały intensywne poszukiwania uciekiniera.
Waran z Częstochowy czekał w azylu
Waran szary - jaszczurka mierząca ponad metr - w 2003 roku spędził kilkanaście godzin w schronisku dla bezdomnych zwierząt przy ulicy Gilowej w Częstochowie.
- Waran został schwytany przez jednego z naszych pracowników, który zna się na tych zwierzętach - mówiła wtedy Małgorzata Tomżyńska, kierownik schroniska.
- Jaszczurka nie była agresywna i bez przeszkód została przewieziona do azylu. Gad przebywał w metalowej klatce. Następnego dniaj zgłosił się po niego właściciel - opowiadała.
Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, właściciel miał kilkanaście waranów w terrarium.
Waran szary to gatunek jaszczurki występujący na pustynnych terenach północnej Afryki, Półwyspu Arabskiego, południowo-zachodniej i Środkowej Azji.
Kuszenie Wyjca ze Słupska
Wyjec uciekł z ogrodu zoologicznego w podsłupskiej Dolinie Charlotty.
Ta południowoamerykańska małpa jest łagodna i niegroźna dla ludzi, natomiast - jak sama nazwa wskazuje - niesamowicie głośno wyje. Pracownicy ogrodu prosili o pomoc w schwytaniu uciekiniera.
Zwierzę był widziane między innymi na drodze krajowej numer 21. Przebiegło przed maskami samochodów, po czym ukryło się w krzakach.
Poszukiwany wyjec wyglądał zupełnie tak samo jak jego dwaj koledzy, którzy nie zdecydowali się na brawurową ucieczkę z ogrodu zoologicznego: ciemnobrunatna, prawie czarna sierść, długość ciała około pół metra. W schwytaniu uciekiniera na pewno nie pomagał zalesiony teren wokół zoo i pora roku.
W końcu pracownikom zoo udało się wypatrzeć wyjca na jednym z drzew. Małpa była jednak tak wysoko, że nie udało się do niej strzelić środkiem nasennym.
Opiekunowie postanowili więc małpę przechytrzyć. Przywieźli pod drzewo, na którym się ukrywała, garnek z gotowanymi ziemniakami, które małpa uwielbia.
Dodatkowo pod drzewem pojawił się także małpi kolega z zoo, który miał przekonać wyjca do powrotu do domu.
Wszystko na nic. Uparta małpa długo wracać nie zamierzała.
W końcu uległa.
Bardzo łagodny Ptasznik z Pruszkowa
Z terrarium w 2019 roku uciekł pająk ptasznik. Właścicielka prosiła o kontakt. - Ogromny pająk jest niegroźny - tak zapewniała.
- Uwaga. Uciekłam z domu, jestem nieagresywna, łagodna, proszę, nie zabijaj mnie, gdyby ktoś mnie spotkał, proszę o kontakt - pisała na jednej z grup na Facebooku mieszkanka Pruszkowa.
W komentarzach pod postem pojawiły się informacje, że pająk najpewniej podważył szklane wieko swojego terrarium. Mógł opuścić mieszkanie przez otwarte okno. Jak zapewniała właścicielka, ptasznik nie zaatakuje, dopóki nie poczuje się zagrożony.
Zebra spacerowiczka
Mieszkańcy Wąwolnicy ( lubelskie) nie wierzyli w to, co widzą w poniedziałkowy poranek: po ulicach ich miejscowości biega zebra. Zwierzę uciekło z minizoo w Wojciechowie i kierowało się w stronę Nałęczowa.
- Przed godz. 7 rano zaczęli dzwonić do nas kierowcy informujący, że ulicami Wąwolnicy biega zebra. Generalnie stwarzała zagrożenie w ruchu drogowym, bo nie zna się na przepisach - opisuje żartobliwie rzeczniczka puławskiej policji, Ewa Rejn-Kozak.
Na miejsce od razu pojechali funkcjonariusze z Kurowa. W tak zwanym międzyczasie jeden z mieszkańców Wąwolnicy złapał zebrę i zabrał ją do siebie na posesję, by nie potrącił jej samochód.
Zebra po ucieczce pokonała 10 kilometrów. Jak to w ogóle możliwe?
- Musiała się czegoś wystraszyć, może ktoś czymś strzelił, po prostu ją spłoszył. Jest u nas 10 lat i nigdy wcześniej nie było takiej sytuacji. Dobrze, że się nie pokaleczyła i wszystko jest w porządku - cieszył się właściciel mini zoo w Wojciechowie. #
Obława na Pumę
Po Ogrodzieńcu (śląskie) biegała - na wolności - puma. Służby w lipcu 2020 roku prosiły o ostrożność mieszkańców powiatu zawierciańskiego.
Wiadomo było tyle: jedną z posesji w Ogrodzieńcu opuścił mężczyzna z pumą. Policja prowadziła wtedy zakrojone na szeroką skalę poszukiwania właściciela i jego dzikiego zwierzęcia.
Jak poinformował media asp. Tomasz Graboś, zastępca oficera prasowego Komendy Powiatowej Policji w Zawierciu, u jednego z mieszkańców Ogrodzieńca zjawili się pracownicy ogrodu zoologicznego w Poznaniu. Działając na podstawie wyroku sądu, mieli odebrać mężczyźnie pumę, ale to się im nie udało.
- W trakcie próby odbioru zwierzęcia mężczyzna oddalił się z pumą z miejsca zamieszkanie w rejon masywu leśnego - dodał asp. Graboś.
W poszukiwania mężczyzny zaangażowani byli praktycznie wszyscy funkcjonariusze Komendy Powiatowej Policji w Zawierciu. Na miejsce pojechali również policjanci z komendy wojewódzkiej w Katowicach.
Polowanie na Tygrysa
W 2000 roku trzy tygrysy uciekły z cyrku, który przyjechał w okolice Warszawy.
Pierwsze informacje o tygrysach zbiegłych z cyrku pojawiły się w porannych serwisach radiowych. Wtedy cała sytuacja wyglądała niewinnie, a nawet zabawnie: trzy duże koty biegają po Tarchominie, a do cyrku Korona zaganiają je połączone siły straży miejskiej i policji.
- Dwa już złapano, a ostatni pozostający na wolności tygrys minął właśnie komisariat na Wita Stwosza i zmierza w kierunku Legionowa. Wkrótce powinniśmy go ująć - zapewniał Waldemar Szczepański z zespołu prasowego Komendy Stołecznej.
W tym czasie doszło jednak do tragedii. Na miejscu obławy ciężko raniono weterynarza, którego ugodziła przeznaczona dla tygrysa kula. Strzał oddał biorący w obławie policjant.
Weterynarz zmarł w drodze do szpitala, policjant dostał później wyrok w zawieszeniu.