Stutysięczna armia policjantów wciąż bez szefa [rozmowa]
Rozmowa z insp. Markiem Dyjaszem, byłym dyrektorem Biura Kryminalnego KGP, o tym, jak „dobra zmiana” dotarła do policji.
- Minister Mariusz Błaszczak mówi, że w najbliższych dniach przedstawi kandydata na komendanta głównego policji. Ten wakat trwa już od lutego.
- Ministrowi Błaszczakowi trudno będzie znaleźć komendanta. Ci kandydaci na to stanowisko, którzy jeszcze pozostali, też mają obawy, czy długo popracują, czy ich odwołają. Szkoda, że pozbyto się tylu doświadczonych oficerów policji, ale taka już jest polityka i taka tendencja. Co cztery lata to przerabiamy i co cztery lata standardy się obniżają. Brak szefa po rezygnacji Zbigniewa Maja na pewno utrudnia funkcjonowanie stutysięcznej armii policjantów. Nawet jeśli ktoś pełni obowiązki komendanta - jak to ma miejsce teraz - to jest tylko „p.o.”. To może nie paraliżuje, ale na pewno negatywnie wpływa na podejmowane decyzje. Nie chodzi tylko o wizerunek policji. Współczuję komendantowi głównemu; każdemu zresztą współczułem, kiedy jeszcze pracowałem w KGP, bo to jest wielka odpowiedzialność. Jest się obserwowanym nie tylko przez obywateli, ale przez innych policjantów, polityków. To trudna funkcja i nie ma co zazdrościć komukolwiek. To jest praca 24 godziny na dobę 7 dni w tygodniu.
- Rotacje na stanowisku szefa policji to jedno. W ostatnim czasie pojawiały się plany rewolucyjnych zmian w tej formacji. Choćby wyłączenie Centralnego Biura Śledczego Policji ze struktur KGP.
- Takie pomysły pojawiały się już wcześniej. Jestem przeciwnikiem wyodrębnienia CBŚ spod władztwa komendanta głównego w ogóle czy wyciągnięcia z policji. A to dlatego że CBŚP wspomaga się policjantami z różnych garnizonów, wydziałów, struktur. W przypadku wyłączenia tej formacji z KGP ta współpraca będzie inaczej wyglądać. A to przecież jest jeden organizm. Powinien być. Policja, policjanci, czy to w CBŚ, czy z pionów KGP, zwalczają przestępczość zorganizowaną. Uważam, że powinni zostać w strukturach policji. Oczywiście z dużo większymi uprawnieniami niż te, jakie teraz mają, ale wyodrębnienie to chyba nie jest dobra metoda na poprawienie funkcjonalności, statystyk. Podobnie zresztą sądzę o wyodrębnieniu z komendy głównej Biura Spraw Wewnętrznych i wcieleniu do ministerstwa. To nie ta skala, nie te zadania. Oni (politycy - red.) nie zdają sobie sprawy, jakie problemy z tego tytułu będą mieli.
- Na początku roku komendant Zbigniew Maj zapowiadał odchudzenie komendy głównej o około 150 etatów. Szeregowi policjanci przyklasnęli temu pomysłowi.
- Zawsze kiedy przychodził nowy komendant główny, była mowa o odchudzeniu KGP. Później kończyło się to reformami, które w jakiś sposób albo poprawiały, albo dezorganizowały całkowicie pracę. Teraz jest propozycja powrotu do starej struktury jeszcze komendanta Matejuka, czyli powrót do podziału kompetencji KGP pomiędzy poszczególne biura. Natomiast w komendzie jest tak wiele zadań, tak wiele rzeczy, również „usługo-dawczych”, nie tylko wobec MSW, ale również dla innych resortów, że nie da się garstką ludzi zrobić wszystkiego. Poza tym jest jeszcze nadzór nad komendami wojewódzkimi. Trzeba jeździć w teren, szkolić, wspomagać, a człowiek nie jest omnibusem i na wszystkim się nie zna. Dlatego ważna w policji jest i zawsze była specjalizacja. Odchudzanie o 150, 250 czy 400 etatów to nie jest dobry pomysł. Stawiałbym raczej na fachowców, czyli na ściąganie ludzi z terenu, którzy przepracowali parę lat i znają się na rzemiośle policyjnym. Trzeba stawiać na służbę kryminalną. A szczególnie jeśli chodzi o piony przestępczości, ściganie oszustw VAT-owskich przynoszących państwu wielkie straty. Tylko że tych zadań nie da się wykonać garstką pozostałych na służbie policjantów w komendzie głównej. Mam na myśli również odchodzenie ze służby doświadczonych policjantów, którzy zaczynali służbę przed rokiem 1989. Ich odejścia to często wielka strata dla całej formacji.