Jimek+ i oraz Kilar+. Na Ołowiance odbyły się w miniony weekend dwa koncerty w ramach festiwalu Solidarity of Arts.
Weekend upłynął pod znakiem dwóch wydarzeń plenerowych organizowanych w ramach festiwalu Solidarity of Arts. Publiczność bawiła się na koncercie Jimek+, gdzie gośćmi Radzimira Dębskiego byli artyści reprezentujący jazz, rap czy hip-hop oraz na wydarzeniu Kilar+, gdzie przekrój przez twórczość wybitnego kompozytora prezentowały trzy orkiestry oraz towarzyszący im soliści.
Widowiska z plusem zawsze pokazywały różnych artystów, ale do tej pory chyba żaden koncert nie był tak różnorodny gatunkowo jak Jimek+. Jednym z głównych punktów koncertu miała być prezentacja materiału z płyty wydanej wspólnie przez Jimka, rapera Miuosha oraz Narodową Orkiestrę Polskiego Radia. Nie był to chyba jednak najjaśniejszy punkt koncertu - o wiele więcej energii i charyzmy mieli w sobie chociażby fantastyczni Naturally 7, tworzący muzykę wyłącznie za pomocą własnych głosów. Orkiestralny aranż „History of hip-hop orchestrated by Jimek”, czyli najbardziej chyba znany utwór powstały we współpracy Jimka i NOSPRu też nieco zawiódł oczekiwania. Publiczność rozpoznawała tylko niektóre z użytych w utworze fragmentów, a sama aranżacja okazała się dość prosta i podstawowa. Rewelacyjnie wypadł za to legendarny Kaliber 44 - ich charyzma potrafiła poruszyć nawet tych, którzy na co dzień nie słuchają polskiego hip-hopu. Fantastyczny okazał się także występ składu Łona, Webber & The Pimps. Widowisko muzycznie czerpało z wielu różnych i dość odległych od siebie gatunków. Chyba nie każdy ze słuchaczy odebrał to pozytywnie - fani Miuosha, Kalibru 44 czy Łony i Webbera mogli nie do końca docenić folkowo-jazzowe popisy Alune Wade Quintet czy The Kenny Garett Quintet i na odwrót. Wypadło to jednak na tyle interesująco, że większość słuchaczy była z tej mozaiki stylistycznej zadowolona, a ucierpiała na niej tylko Kapela Maliszów. Ten świetny skądinąd zespół w tym zestawieniu się nie odnalazł i mimo fantastycznego występu został zignorowany przez dużą część słuchaczy.
Jimek+ był więc bardzo odmienny od poprzednich widowisk z plusem, ale udało mu się znaleźć swoją publiczność. Mimo kapryśnej pogody pod sceną plenerową na Ołowiance zebrało się sporo ludzi, choć po ponad czterech godzinach koncertu zostało ich pod sceną sporo mniej. To jednak raczej wina pogody i tego, że koncert trwał dość długo, bo właściwie można zarzucić mu tylko tę nie wszystkim odpowiadającą stylistyczną różnorodność.
Jednorodny za to - i pod względem stylu, i jakości - okazał się koncert Kilar+. Wykonano co prawda dzieła reprezentujące różne nurty twórczości Wojciecha Kilara, ale utwory zostały dobrane starannie, tworząc spójny i interesujący program. Poza filmowymi hitami Kilara brzmiały też utwory reprezentujące ludowy nurt jego twórczości: Orawa, Krzesany czy „Siwa mgła” na baryton i orkiestrę (tu interesujący młody solista Mikołaj Trąbka). Publiczność usłyszała także II koncert fortepianowy (z solistką Beatą Bilińską) czy ilustrującą zamiłowanie Kilara do repetycji kompozycję „Ricordanza per archi”. Orkiestry NOSPR, Filharmonii Bałtyckiej i Filharmonii Kameralnej Sopot spisały się znakomicie - wszystkie trzy zagrały ze wspaniałą energią i precyzją. Można by było zdziwić się na niemal mazurowe tempo słynnego Poloneza z „Pana Tadeusza”, ale jakie ma to znaczenie, kiedy widzi się publiczność, która w szampańskich humorach próbuje w takt muzyki przypomnieć sobie kroki poloneza… Warto docenić także znakomite nagłośnienie, które podczas obu koncertów pozwoliło słuchaczom docenić tych, których przyszli posłuchać. Zwłaszcza podczas Kilar+ zadanie nagłośnienia całej - i to nie jednej - orkiestry musiało być trudne, ale zostało zrealizowane w taki sposób, że podkreślało walory brzmieniowe znakomitych gości, zamiast je zniekształcać.