Stypendium starczy na farbki plakatowe
Mimo że radny Jacek Klajna mówił na komisji kultury i sportu, że z projektem uchwały o stypendiach dla ludzi kultury jest coś nie tak, a Maria Błoniarz Górna dodawała, że wygląda to na skopiuj-wklej z internetu, to radni nie wprowadzili żadnych znaczących zmian do projektu.
Wprowadzenie stypendiów dla ludzi związanych z szeroko pojętą kulturą miało być jasnym sygnałem, że po latach inwestowania w sportowców w Chojnicach przyszedł właśnie czas na drugą, równie ważną grupę chojniczan. Po naciskach radnych, m.in. Marka Szanka, powstał projekt stypendialny, ale nie jest to chyba szczyt marzeń.
O projekcie pisaliśmy w piątek, że przypomina bardziej jednorazowe nagrody niż stypendia i że kwoty są niskie. I niby radni wczoraj też to potwierdzili, ale na zmiany zabrakło już chyba chęci i odwagi.
Jacek Klajna zaczął od tego, że chciałby, by pod projektami uchwał podpisywali się ich rzeczywiści autorzy, by np. radni mogli bez trudu do nich dotrzeć i się konsultować. Miał zarzuty również co do konsultacji, że oczywiście, odbyły się zgodnie z prawem, ale jest to wszystko dalekie od standardów. - Uwagi do tego projektu może wnieść koło kominiarzy, ale sami artyści indywidualnie już nie - mówił Klajna.
Wytknął też, że w projekcie uchwały jest data składania wniosków do połowy kwietnia, a to już minęło. Nie podobały mu się też kwoty. - Chojniczanka dostaje 500 tys. zł na stypendia, Red Devils 250 tys. zł. Poszczególni piłkarze dostają rocznie po około 36 tys. zł, a uznani artyści dostaną rocznie w najlepszym przypadku po 3 tys. zł. Coś jest nie tak - mówił Klajna, który po zakończonej komisji dostał ochrzan, że się wychyla.
Przewodnicząca komisji Maria Błoniarz Górna stwierdziła, że ten projekt wygląda na skopiowany z internetu, a po drugie, uchwałę o nagrodach miasto już ma.
I... na tym się skończyło. Radnym zabrakło chęci czy też odwagi, by temat drążyć i projekt zmieniać. Wystarczyły im wyjaśnienia wiceburmistrza Edwarda Pietrzyka, który stwierdził, że nie można wrzucać do jednego worka stypendiów sportowych i kulturalnych. Chojniczanka i Red Devils nie mogą być przez miasto inaczej dotowane, a stypendium jest więc taką furtką. - Nie mamy innej formy wsparcia tych klubów - przyznał Pietrzyk.
Co do kwot Pietrzyk powiedział, że stan budżetu nie jest tajemnicą i że absolutnie nie upiera się, a ostateczna decyzja i tak należy do radnych. Klajna mówił chwilę wcześniej, że kwoty te powinny sięgać chociażby 5 lub 6 tys. zł. Na to jednak szans nie ma i pozostali radni jego optymizmu nie podzielali i przegłosowali jedną kosmetyczną poprawkę zgłoszoną przez Kazimierza Jaruszewskiego. Zamiast 1, 2 i 3 tys. zł komisja będzie mogła przydzielić małe stypendium w kwocie 1,5 tys. zł lub duże 3 tys. zł. Artysta będzie mógł wybrać sobie, czy chce tę kwotę jednorazowo, czy rozłożoną na raty. Choć również co do artystów są zgrzyty, bo Bogdan Kuffel chciałby, aby te pieniądze nie trafiały do uznanych artystów, bo ci sobie mają sami radzić, tylko młodych zdolnych chojniczan rozpoczynających swoją przygodę albo karierę. To nie zostało jednak zaakceptowane przez ratuszowych prawników, którzy wskazali na dyskryminację artystów.
Klajna był przeciwny projektowi, wstrzymała się Marzenna Osowicka, która wytknęła również sporą różnicę w kwotach stypendialnych dla sportowców i ludzi kultury.
Nikt nie powiedział radnym ani słowem o zmianach do projektu zaproponowanych przez PChS. Szkoda, że dobry pomysł stypendiów będzie zniweczony przez złą uchwałę, która za bardzo artystom nie pomoże. No chyba, że amatorom na farby plakatowe. Tylko czy oni będą promować przez to miasto?