Suche są nasze Kujawy, a mogą być jeszcze bardziej. Trzeba im dać wody
Rozmowa z Grzegorzem Smytrym, dyrektorem Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Bydgoszczy PGW „Wody Polskie”.
Trochę popadało. Należy się cieszyć, bo nasz region od dawna cierpi na deficyt wody i co chwilę słyszymy o nadciągającej suszy.
Ten deficyt jest niestety szczególnie widoczny w naszym regionie. Roczna, średnia opadów z wielolecia 1971-2000 wynosi 500 milimetrów, ale w roku 2018 było tylko 350 milimetrów. W ubiegłym roku w Pakości były 324 milimetry, czyli o około 30 procent mniej. Parowanie poprzez rośliny, z gleby i wód powierzchniowych sięga minimum 750 milimetrów, a przy gorącym, suchym lecie nawet 1200 milimetrów. Ten brak jest uzupełniany z wód gruntowych. Jednak tak się dzieje tylko do momentu, gdy wody gruntowe utrzymują się na odpowiednim poziomie, bo po ich obniżeniu - mamy kłopot. Deficyt wody nie jest jeszcze taki, abyśmy nadmiernie dramatyzowali, ale... Mamy to szczęście, że na znacznym obszarze Kujaw jest żyzna, dobrze utrzymująca wilgoć gleba, czarnoziem.
Jednak gdy już mówimy o suszy rolniczej, to znaczy, że są pozbawione wilgoci. A nawet na żyznych Kujawach często tak się dzieje.
Pierwsze dni lutego i dalsze prognozy pogody na ten miesiąc są niepokojące. Nie ze względu na brak opadów czy śniegu, bo od czasu do czasu deszcz się pojawia, ale z uwagi na wysokie temperatury. Oby to się nie sprawdziło, bo jeśli ruszy wegetacja i na przykład w marcu pojawią się przymrozki, co jest możliwe, to uprawy ucierpią. I nie będzie winna susza, lecz duże skoki temperatur.
RZGW nie ma na to wpływu, ale w materii zapobiegania deficytom wody coś jednak zrobić może.
O tak! Jest to nasze zadanie w ramach całego przedsiębiorstwa „Wody Polskie”. Rozpoczęliśmy już rozpisany na najbliższe 7 lat ogólnokrajowy projekt pod nazwą „Stop Suszy”. Chcemy w ten sposób wykorzystać również środki finansowe z najbliższej perspektywy unijnej na poprawę retencji - w sumie około 14 miliardów złotych. Jak dużo z tego trafi do Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Bydgoszczy, tego jeszcze nie wiadomo. Co prawda na naszym terenie nie przewiduje się wielkich inwestycji - tą sztandarową w skali kraju, ale także w Kujawsko-Pomorskiem, jest budowa stopnia wodnego Siarzewo na Wiśle. W naszym zarządzie, czyli w południowo-zachodniej części regionu, stawiamy na drobniejsze przedsięwzięcia, jak chociażby odbudowa zniszczonego jazu na strudze Panna, który zwiększy zasoby Jeziora Wiecanowskiego w powiecie mogileńskim o 1,5 miliona metrów sześciennych. Chcemy to zrobić jeszcze w tym roku za 700-800 tysięcy złotych. Będziemy też zastanawiali się, jak podnieść poziom Jeziora Jezuickiego w gminie Nowa Wieś Wielka, jak również Jeziora Miejskiego w Złotowie, w północno-wschodniej części Wielkopolski.
W dalszej części rozmowy między innymi:
- W ubiegłym roku zakończył się generalny remont śluzy Okole, pierwszej na Kanale Bydgoskim od strony miasta. Jakie są plany co do kolejnych śluz?
- Co z budową przepławek dla ryb na Noteci? Odkąd została przegrodzona śluzami i jazami, ryby nie mogą się swobodnie przemieszczać.
- W gospodarce wodnej ważne są inwestycje, ale mało kto mówi o edukacji społeczeństwa, czyli nas wszystkich w tym zakresie. A ta chyba jest konieczna?
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień