Nadal nie ma rozstrzygnięcia sprawy certyfikatu dla samochodu ratowniczo-gaśniczego GCBA Mercedes Axor należącego do strażaków z Suchego Lasu. Realna szansa na znaczne obniżenie kosztów jego uzyskania została na razie zablokowana w MSWiA i gmina liczy się z koniecznością zapłacenia kwoty wymaganej przez państwowy instytut badawczy.
Na razie ciężki GCBA marki Mercedes Axor, kupiony swego czasu przez gminę na wniosek strażaków – ochotników, wart 425 tys. złotych, jeździ do akcji bez wymaganego przez Państwową Straż Pożarną świadectwa dopuszczenia do akcji. Wójt gminy Suchy Las Grzegorz Wojtera, nie chcąc, by sprawny samochód stał bezczynnie w garażu, wyraził zgodę, by wóz służył strażakom na jego odpowiedzialność.
Samochód kupiony jako używany od największego w Polsce producenta samochodów strażackich, podobnie jak 600 innych wozów od tego wytwórcy i w sumie nawet około 1,5 - 2 tysięcy samochodów strażackich w Polsce nie ma certyfikatu wystawianego przez Centrum Naukowo–Badawcze Ochrony Przeciwpożarowej, a wymaganego przez ustawę o ochronie przeciwpożarowej i rozporządzenie MSWiA z 2007 roku. Wyrobienie certyfikatu kosztuje 65 tys. zł.
- Gmina jest gotowa zapłacić te pieniądze, ale jest realna szansa, że procedura przyznawania świadectwa będzie uproszczona, a jej koszt obniżony nawet do 10 tys. złotych
– mówi Andrzej Karpowicz, kierownik referatu bezpieczeństwa UG Suchy Las. - Nie chcemy być posądzeni o niegospodarność, gdy zapłacimy teraz kilkadziesiąt tysięcy, a jutro okaże się, że MSWiA zgodziło się na zmianę przepisu. Dlatego czekamy, lecz nie bezczynnie – wciąż bombardujemy Komendę Główną Straży Pożarnej i MSWiA pytaniami o rozstrzygnięcie i usłyszeliśmy właśnie z ministerstwa, że wniosek o korzystną zmianę procesu certyfikacji jest już uzgodniony z CNBOP, przygotowany i czeka na ustalenie w formie aktu prawnego. Ale szczerze powiedziano nam, że nie wiadomo, kiedy to nastąpi, bo ministerstwo zajmuje się teraz innymi sprawami.
- MSWiA ma świadomość i pełną wiedzę, podobnie jak Komenda Główna PSP, że w Polsce jeździ do akcji tyle samochodów bez certyfikatu, jednak zamiast zrobić ruch w stronę naprawy sytuacji, sankcjonuje bezprawie
– uważają sami strażacy. - Prezes Waldemar Pawlak zapowiadał nawet, że jest po rozmowach z Komendą Główną PSP w sprawie projektu ustawy, by OSP w ogóle nie musiały mieć takiego certyfikatu, ale na razie nie ma takiego rozstrzygnięcia.
W Poznaniu niedawno Komenda Miejska PSP musiała wydać wymagane pieniądze na certyfikat dla jednego ze swoich wozów ratownictwa chemicznego, nie mogła bowiem pozwolić sobie na potępianie braku dokumentu i jednoczesne dopuszczanie własnych wozów bez niej.
Przedstawiciele gminy Suchy Las na początku lutego spotkają się ze strażakami z PSP i być może zapadnie wówczas decyzja, czy nadal czekać, czy jednak zapłacić za świadectwo dopuszczenia. Ta ostatnia opcja nie jest już wykluczona – urząd jest zmęczony batalią i oskarżeniami o brak rozwiązania problemu.