Sukces akcji? Gdy już nie będzie potrzebna
Rozmowa z dr Bianką Siwińską, dyrektor Fundacji Edukacyjnej „Perspektywy”, pomysłodawczynią akcji „Dziewczyny na politechniki!”.
W czwartek na Politechnice Białostockiej odbyła się akcja „Dziewczyny na politechniki!”. Na czym ona polega?
Raz w roku organizujemy dni otwarte na wszystkich politechnikach w Polsce. Staramy się zachęcać dziewczyny, żeby zainteresowały się kierunkami technicznymi. Chcemy, żeby poznały oferty politechnik, zobaczyły, z czym wiąże się studiowanie na tego typu uczelniach, żeby „dotknęły” technologii, zwiedziły laboratoria i spróbowały programowania. Staramy się stworzyć okazję uczennicom szkół średnich, żeby zorientowały się, że politechnika jest dla nich. Chcemy to nagłaśniać, by zmieniać postrzeganie społeczne nauk technicznych i udziału w nich kobiet. Kilka tysięcy dziewczyn zawsze bierze udział w akcji i ma szansę świadomie zdecydować, czy chce iść tą ścieżką, czy nie.
Skąd pomysł na zorganizowanie takiej akcji?
Teraz politechniki należą do najbardziej popularnych uczelni, a kierunki techniczne - do obleganych. W czasach, gdy pomysł powstał, czyli dokładnie 10 lat temu, kształcenie inżynierskie nie należało do popularnych. Społeczeństwo nie miało świadomości, na ile to kształcenie jest wartościowe i jakie daje szanse na rynku pracy. Był problem z pozyskaniem studentów, więc trzeba było to spopularyzować. Wtedy akurat studiowałam w Niemczech i tam ruch wspierania kobiet w technologiach był bardzo rozwinięty. Stamtąd zaczerpnęłam inspiracje, poznałam osoby, które się tym zajmowały. Bardzo chciałam zrobić coś podobnego w Polsce, przede wszystkim po to, by wzmocnić kobiety. Uważałam, że powinnyśmy mieć jak najwięcej do powiedzenia w ważnych obszarach, a takimi są obszary technologii, nauki czy innowacji.
Czy liczba kobiet na studiach technicznych wzrosła?
Tak. I to jest dość niezwykłe, bo liczba studentów na wszystkich uczelniach w tym czasie spadła - mamy przecież mniej więcej od ośmiu lat niż demograficzny. Studentów wszędzie jest mniej, a kobiet na politechnikach - więcej. To pokazuje siłę tej nowej tendencji. Udział kobiet wśród studentów uczelni technicznych wzrósł przez ten czas z 30 do 37 proc.
Czyli można powiedzieć, że akcja odniosła sukces.
To przede wszystkim dziewczyny, które zdecydowały się na taką ścieżkę, odniosły sukces. Pierwsze uczestniczki akcji zarządzają teraz dużymi działami w korporacjach technologicznych czy nadzorują wielkie budowy. Są wzorem dla młodszych dziewczyn. Wcześniej trudno było znaleźć kobietę, która mogłaby za taki wzór posłużyć. To staje się coraz mniej niezwykłe i bardzo mnie to cieszy.
Kobiece spojrzenie w świecie technologii jest więc potrzebne?
Potrzebna jest przede wszystkim różnorodność doświadczeń. Jeśli różne rozwiązania tworzą sami mężczyźni, to jest to mniej twórcze, mniej się tam ściera różnych perspektyw i doświadczeń. Nie chodzi o to, że kobiety mają jakieś specjalne spojrzenie. Po prostu trzeba czynić zespoły bardziej różnorodnymi. Jeśli kobiet w technologiach nie ma, to nie ma też możliwości włączenia ich perspektywy do procesu twórczego.
Jaki jest ostateczny cel akcji?
Naszym sukcesem będzie to, że już nie będzie trzeba jej robić. Chcemy, aby też zwykłe dziewczyny wybierały politechniki, bo to nie jest wielka sztuka i nauka, żeby normalnie skończyć studia inżynierskie i potem mieć mocną pozycję na rynku pracy. Nie trzeba być wielkim talentem matematycznym. To ma być normalne.