Superdzieciaki z Raciborza grają z pasją [WIDEO]
Uczennice Gimnazjum Dwujęzycznego w ZSO nr 1 w Raciborzu znalazły się w gronie półfinalistów telewizyjnego show “Superdzieciak”. - Były fenomenalne - przyznał z uznaniem młody piosenkarz Dawid Kwiatkowski po występie skrzypaczek z Raciborza grających Michaela Jacksona.
Pociąg relacji Racibórz-Rybnik zatrzymuje się na maleńkiej stacji w Górkach Śląskich. Czekająca od kilkunastu minut na peronie babcia Rita podaje przez okno wagonu pakunek z jeszcze ciepłym obiadem. Zanim dziewczyny dojadą do szkoły muzycznej w Rybniku, zdążą nie tylko zjeść pachnącego na cały skład schabowego, ale zrobić też próbę gry na skrzypcach. Tylko tu kursuje “muzyczny pociąg”.
- One sobie to same zorganizowały. Katering u babci z Górek. Konduktorzy się śmieją i pytają “co dziś na obiad będzie”. Ja sam byłem trochę sceptyczny, co do dojeżdżania do szkoły muzycznej w Rybniku, bo w Raciborzu jest tylko pierwszy stopień. Jak to teraz logistycznie zrobić? Ale one powiedziały: “Tato, ty się nie martw, my z babcią pogadamy o obiadach”. One wszystko same dograły. Same też od początku do końca przygotowały sobie ten występ w Polsacie. A przecież niektóre dzieciaki mają za sobą sztab trenerów - zauważa Henryk Linek, ojciec Wiktorii i Marty, skrzypaczek z tria Appassionato, które zrobiło furorę w telewizyjnym show Polsatu “SuperDzieciak”.
Gdy zapaliły się prawie wszystkie zielone krzesła, a zasiadający w jury młody piosenkarz Dawid Kwiatkowski z przekonaniem powiedział: “fenomenalne były”, rodzice bliźniaczek oraz ich przyjaciółki Pauliny Świerczek, już nie żałowali ani jednej nieprzespanej nocy, ani jednego kilometra, który trzeba było pokonać, by dowieźć córki na kolejną próbę, czy kolejny koncert.
- A tych nocy z poduszką na głowie było wiele - śmieje się Sylwia Linek, mama bliźniaczek. Bo 14-letnie dziś dziewczyny, uczennice Gimnazjum Dwujęzycznego w ZSO nr 1 w Raciborzu, grają od wielu lat. - Każda z nas zaczęła naukę gry w wieku 7 lat. Wiadomo, nie od razu graliśmy Michaela Jacksona - śmieje się Marta Linek.
- Godzinami trzeba próbować. A początki są trudne. Dobrze pamiętam, jak pierwszy raz wyszłam na salę koncertową. Pierwsza klasa szkoły muzycznej w Raciborzu. Pierwszy popis. A ta sala taka wielka. Stres był ogromny - wspomina Paulina Świerczek. Ale właśnie podczas występów, tych pierwszych koncertów przed małą publiką, dziewczyny poczuły, że skrzypce to będzie coś ważnego w ich życiu. - Poczułyśmy to “coś”. Pierwszy, drugi koncert. Scena, światła, oklaski! Zaczęło nam się to podobać - mówi Wiktoria Linek.
Na próbach i koncertach rodziła się nie tylko pasja, ale i przyjaźń. Marta, Wiktoria i Paulina stanowią zgrany team. Mogą na siebie liczyć. - Wiadomo, każdej z nas zdarzają się potknięcia. Czasem trzeba trochę improwizować, gdy któraś się potknie, ratujemy sytuację - śmieje się Wiktoria Linek.
- A podczas występu w “SuperDzieciaku” w Polsacie wszystko wyszło Wam bezbłędnie? - zagadujemy. - Jesteśmy zadowolone - mówią zgodnie dziewczęta. Same wymyśliły sobie tego Michaela Jacksona, ten ogień w tle.
- To była nasza aranżacja. Same to opracowałyśmy. Zdecydowałyśmy się na show. Michael porywa. Chociaż mogłyśmy zagrać też spokojne Hallelujah - mówi Marta Linek. Wybrały i zrealizowały to co chciały genialnie, bo znalazły się w półfinale razem z innymi 20 Superdzieciakami, a przecież wcześniej w etapie castingów pokonały tysiące dzieciaków z całej Polski!
- Wiedziałyśmy, że są castingi w Krakowie, czy Warszawie. Gdyby nie zorganizowano przesłuchań także w Raciborzu, pewnie byśmy nie pojechały. Nie miałyśmy nic ustalonego, po prostu weszłyśmy do sali i zaczęłyśmy grać. Tata nawet nie wiedział, że pojechałyśmy na casting - mówi Wiktoria Linek.
Jury nie mogło mieć wątpliwości, bo dziewczyny zawsze dają z siebie wszystko, grają z pasją. Nieprzypadkowo ich trio nazywa się Appassionato.
- “Appassionato” to oznaczenie muzyczne, które często widywałyśmy w nutach. To znaczy, żeby dany fragment grać z pasją. Ale uznałyśmy - czemu akurat dany fragment? Całość powinno grać się z pasją! - zauważa Paulina Świerczek. I tę pasję widać i słychać, niezależnie, czy występują na scenie NOSPR w Katowicach, w Wiedniu, w telewizji, czy na moście Karola w Pradze. - Czasami aż łza popłynie po policzku, gdy córki grają - mówi Sylwia Linek, mama bliźniaczek. Ona też gra na skrzypcach. Dała dziewczynom tę iskrę, którą one tak mocno rozpaliły. - Uczennice przerosły mistrza - śmieje się pani Sylwia.
Fot: WBF/Polsat