Supermenka o wyglądzie dziewczynki chce dźwigać największe ciężary na świecie
Kiedy 10 lat temu pierwszy raz przyszła na siłownię, bała się zejść z bieżni. Podpatrywała podnoszących ciężary i postanowiła spróbować. Właśnie została najsilniejszą kobietą w Europie.
Drobna dziewczyna cały czas się uśmiecha. Wygląda jak licealistka. Nikt, kto jej nie zna, nie pomyśli, że uprawia trójbój siłowy. Pewnie najbardziej męski z męskich sportów. Eliza Gerlach ze Słupska łamie jednak wszystkie stereotypy. Przyglądając się ciężarom, które regularnie podnosi, każdy facet zdziwi się niepomiernie. Jeszcze bardziej, gdy zapyta ją o to, co robi w życiu. Bo to trenerka, dietetyk sportowy i kliniczny po studiach na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym, a także mistrzyni Polski oraz Europy w trójboju siłowym.
Kręcą ją kilogramy
Dwa lata temu pani Eliza została mistrzynią Polski. Trójbój siłowy to trzy próby: martwy ciąg (w którym podnosi się sztangę z ciężarem), przysiad ze sztangą i wyciskanie. W kategorii do 47 kilogramów seniorek uzyskała wtedy wynik 310 kg. Przez ten czas przybyło jej masy mięśniowej i stała się dużo silniejsza. Niedawno uzyskała na mistrzostwach Europy wynik 375 kg. Tylko bardzo silni mężczyźni uporaliby się z takim ciężarem. Ale dla niej to wciąż za mało.
Tak jest od 10 lat, gdy pierwszy raz pojawiła się na siłowni.
- Przyszłam niepewna. Jak większość pań zaczęłam od bieżni. Tak, my, kobiety, boimy się na siłowni opuścić tę bieżnię. Ale podpatrywałam ćwiczących panów i ciężary, jakie podnoszą. Postanowiłam spróbować i od razu połknęłam bakcyla. Zachłysnęłam się treningiem. Chciałam podnosić więcej i więcej, coraz większe ciężary. Siłownia stała się moim pierwszym domem - śmieje się pani Eliza. – Zaczęłam bywać na niej dzień w dzień po kilka godzin. Stało się to pasją i sposobem na życie.
Słupszczanka tłumaczy, że na mistrzostwach Europy, które odbyły się niedawno, chciała uzyskać 400 kg. Nie udało się, więc wystartuje w mistrzostwach Polski, by mieć te swoje upragnione 400. Cóż, wystarczy kilka razy z nią porozmawiać i każdy uwierzy, że kto jak kto, ale ona cel osiągnie.
- Po tych zawodach jestem jeszcze bardziej zmotywowana, aby trenować jeszcze ciężej i być najsilniejszą kobietą na świecie, bo w Polsce i Europie już jestem – mówi.
W mistrzostwach Europy poza medalem za mistrzostwo w kategorii 52 kg zdobyła puchar za mistrzostwo w kategorii open wszystkich kobiet oraz mistrzostwo za najlepszy wynik całych zawodów wśród kobiet. Aktualnie jest w pierwszej dziesiątce open powerlifting (wśród 10 najsilniejszych kobiet bez względu na wagę ciała) na świecie, a waży mniej niż 52 kg!
Życie wyliczone co do grama
Wbrew pozorom, życie osób spędzających dużo czasu na siłowni nie polega tylko na podnoszeniu ciężarów. By je dźwigać, trzeba pilnować diety. Pani Eliza, choć dobrze wie, ile waży kromka chleba, to i tak z przyzwyczajenia kładzie ją na domowej wadze. Zawodnicy sportów sylwetkowych liczą jedzenie co do grama, a pani Eliza jest od nich dokładniejsza.
- Ja liczę do 0,1 grama – śmieje się słupszczanka. – Po ośmiu latach wiem, co ile ma kalorii, jaką objętość, ile makroskładników takich jak: białko, węglowodany czy tłuszcze. Ale i tak wszystko przed posiłkiem ważę. Nawet te dwie kromki chleba na śniadanie. Sprawdzam, czy przypadkiem piekarz danego dnia czegoś więcej nie dosypał. To, co jem, uzależniam od dni treningowych oraz okresów, gdy jestem na budowaniu masy mięśniowej, i dni, gdy jestem na redukcji. Tu trzeba dobrze dobierać makroskładniki.
Siła mięśni i zdrowie zaczynają się od jedzenia, jak podkreśla słupszczanka. Dlatego poszła na studia i zajęła się dietetyką kliniczną.
- Układam diety nie tylko sportowe, ale i osobom, które się leczą. Widzę, jak wielki problem jest z dietą, szczególnie w przypadkach chorych na raka – podkreśla. – A ja chcę pomagać ludziom.
Pani Eliza była też pomysłodawczynią słupskiej akcji Metamorfoza Roku, w której wybrano osoby z ogromną otyłością, by przy pomocy diety oraz ćwiczeń pomóc im zrzucić kilogramy. Rekordzista zmienił wagę ze 160 kg do 95!
- Łatwo nie było. Trzeba było zmienić swoje przyzwyczajenia, dietę i regularnie ćwiczyć. Moim marzeniem jest pomóc osobom z wielką otyłością, pokazać, że się da, że można się zmienić i przy okazji zmienić swoje życie. Pan Andrzej to pokazał – cieszy się słupszczanka.
Cel mistrzostwo świata
Słupszczanka wraz z trenerem Bartoszem Dziubałtowskim we wrześniu chce pojechać do Kanady na mistrzostwa świata. Dla niej to cel i zadanie do wykonania.
- Przed nami mnóstwo treningów. Wszystko po to, aby zostać mistrzynią świata. Trójbój siłowy jest mało znaną dyscypliną sportową, choć wydaje mi się, że coraz więcej o niej się mówi, dlatego mam też ogromną nadzieję, że znajdzie się ktoś, kto zechciałby wesprzeć nas w tych szalonych poczynaniach i spełnić nasze marzenia. Jestem ogromnie wdzięczna trenerowi za mnóstwo poświęconego czasu i cierpliwość. Nigdy nie zawiodła mnie jego wiedza i umiejętności, dlatego też zachęcam, aby każdy, kto ma chęć dźwigania i chce stanąć na pomoście, poczuć tę adrenalinę, dołączył do naszego teamu. Dla nas nie ma rzeczy niemożliwych – zaznacza Eliza Gerlach.
Koledzy słupszczanki z siłowni nie mają wątpliwości, że Elizie się uda.
- Jak nie teraz, to później, bo ona jak ma cel, to go osiągnie – usłyszeliśmy w Aktywnej Fabryce, gdzie ćwiczy i pracuje najsilniejsza kobieta na Starym Kontynencie.