Suwalski Ośrodek Kultury. Poszły inną drogą, ale wróciły do pędzli
O malowaniu marzyły od dziecka. Ale dopiero teraz mają czas, by realizować swoje wielkie pasje. Uczestniczą w zajęciach, plenerach, a ich prace można obejrzeć na wystawie w ośrodku kultury. Czynna będzie do końca marca.
Nie ważny jest wiek - przekonuje Halina Mackiewicz, plastyk pracująca w Suwalskim Ośrodku Kultury. - Istotne, czy masz ochotę coś w swoim życiu zmienić.
Artystka dla osób, które marzą o malowaniu prowadzi zajęcia. Najstarsza z uczestniczek ma 77 lat.
- Od dziecka uwielbiałam malować - opowiada suwalczanka Krystyna Szukiłowicz. - Bez problemu dostałam się do szkoły plastycznej w Supraślu. Ale w międzyczasie zmarł stryj, który miał łożyć na moje utrzymanie. Musiałam więc wrócić do domu, ponieważ rodzice nie byli zasobni. Nie stać ich było na opłacanie szkół.
Kilka lat temu przyszła do ośrodka kultury, by zapisać się do chóru. Przy tej okazji spostrzegła, że w budynku jest pracownia plastyczna. Zajrzała do środka i... została.
- Dostałam pędzel i kartkę papieru - wspomina pierwsze zajęcia. - Myślałam, że nie dam rady, ale pani Halinka stwierdziła, że „będą ze mnie ludzie”.
Dziś nie wyobraża sobie życia bez malowania. Do pracowni plastycznej przychodzi trzy razy w tygodniu. Uczestniczy też w plenerach. Maluje to, co wpadnie w oko.
- Kwiaty, ptaki, pejzaże - wymienia. - Choć i portrety wnukom robiłam, i obrazy Matki Boskiej.
Jedne zdobią mieszkanie, inne podarowała krewnym, czy znajomym. - Ale żadnego nie sprzedałam - zastrzega.
W zajęciach plastycznych uczestniczy też Teresa Malinowska, emerytowana nauczycielka. Suwalczan-ka śmieje się, że do malowania ciągnęło ją od kołyski.
- Chyba mam to w genach - dodaje rozmówczyni. - Mama ładnie rysowała, wujek pięknie malował.
A, że rodziców nie było stać na to, by pani Teresa kształciła się w szkole plastycznej to - jak mówi- poszła inną drogą.
- Kiedyś były zupełnie inne czasy - dodaje. - W mojej szkole rysunku uczyła matematyczka.
- Pamiętam, jak kiedyś do liceum miała przyjechać delegacja z ZSRR - wspomina. - Poproszono mnie, bym coś z tej okazji przygotowała. Wówczas, na szarym papierze namalowałam młot i sierp, oraz napis: „Zdrastwujcie”. Dekoracja nie wszystkim przypadła do gustu.
Na pierwszy plener malarski trafiła dzięki koleżance. Bo ta zapisała panią Krysię na wyjazd. Od tego zaczęła się jej przygoda z malowaniem.
- Od sąsiadki pożyczałam albumy i „kopiowałam” zdjęcia na płótno. Nie było to takie proste - tłumaczy.
Wcześniej należało przygotować bowiem blejtram. Wykonywała go ze skrzynek po owocach, które kupowała na miejskim bazarze. Ale, mimo trudności, nie zniechęciła się do malowania.
- Później pojechałam do Włoch i zajęłam się sztuką na dobre - dodaje. - Patrząc na góry, wodospady, czy eremy pokame-dulskie nie mogłam się oprzeć, by ich nie uwiecznić na płótnie.
Dziś maluje i pejzaże, i portrety. Mówi, że te ostatnie są znacznie trudniejsze.
- Chciałabym namalować ciąg postaci - zdradza. - Ale, póki co, to tylko plany.
Zajęcia w ośrodku kultury przy ulicy Noniewicza odbywają się trzy razy w tygodniu: poniedziałki, czwartki i piątki, w godzinach 12-18.
- Każdy może tutaj przyjść i spróbować - zachęca Halina Mackiewicz.
Choć nie ukrywa, że z malowaniem jest, jak ze śpiewem. W jednym i drugim przypadku trzeba mieć choć odrobinę talentu. A pomysłów na obrazy na pewno nie zabraknie.
- Piękno jest na wyciągnięcie pędzla - mówi artystka. - Warte zauważenia są choćby Suwałki. Rzadko się je maluje, a szkoda, ponieważ pełno jest w nim przepięknych detali.
Tematem ubiegłorocznego pleneru była Czarna Hańcza. W tym roku seniorzy będą uwieczniać pejzaż miejski: ludzi, architekturę i rodzajowe scenki.