Swarzędz: Geodetka oszukała panią M.? Niedługo zapadnie wyrok
Sąd cywilny rok temu uznał, że geodetka H.-S. w nielegalny sposób przejęła grunt pod Swarzędzem warty 1,6 mln zł. Geodetka do dzisiaj nie oddała zagarniętej ziemi. Wciąż toczy się również sprawa karna, którą ofiara wytoczyła pani geodetce.
W tej sprawie co pewien czas dochodzi do zwrotów. Najpierw poznańska prokuratura uznała, że geodetka H.-S. mogła oszukać starszą panią M. spod Swarzędza poprzez bezprawne przejęcie cennego gruntu. Potem śledczy zarzuty wycofali i postępowanie umorzyli. Pokrzywdzona kobieta nie mogła się z tym pogodzić i wytoczyła geodetce prywatny akt oskarżenia.
We wtorek miał zapaść wyrok karny w poznańskim Sądzie Okręgowym. Jednak sędzia Izabela Dehmel oświadczyła, że sąd chce jeszcze zgromadzić akta osobowe pani geodetki. Sąd dowie się z nich, że oskarżona była w przeszłości m.in... biegłą sądową. Kolejna rozprawa odbędzie się 21 czerwca i może wtedy zostanie ogłoszony wyrok.
Z kolei przed rokiem zakończyła się cywilna odsłona konfliktu. Prawnicy pani M., która straciła cenne grunty, domagali się wpisania do księgi wieczystej, że właścicielem nieruchomości jest ofiara, a nie oskarżona geodetka H.-S.
Sąd odwoławczy przyznał im rację. Przed rokiem, w prawomocnym wyroku, wskazał, że geodetka podstępnie przejęła 1,2 ha atrakcyjnie położonych gruntów. Wykorzystała przy tym nieporadność swojej klientki, brak rozeznania na rynku nieruchomości, nieznajomość procedur, fakt, że ofiara skończyła tylko siedem klas.
Geodetka do dzisiaj nie oddała nieruchomości. Nie chce tego zrobić, bo na przejętym gruncie postawiła dom. Jej prawnik złożył skargę do Sądu Najwyższego chcąc podważyć prawomocne orzeczenie. Zareagowali również prawnicy pokrzywdzonej pani M. Wystąpili z powództwem o wydanie gruntu.
O sprawie pisaliśmy już w „Głosie Wielkopolskim”. Przed laty pani M. zwróciła się do geodetki, by wsparła ją w staraniach o odzyskanie ziemi utraconej w okresie PRL-u. Geodetka miała wówczas podstępnie uzyskać od nieświadomej klientki szerokie pełnomocnictwo. Do wojewody trafiło pismo o zwrot gruntu. Podpis pani M. pod tym dokumentem był sfałszowany. Gdy urzędnicy zwrócili cenną działkę, decyzja trafiła do geodetki. Sama ze sobą, korzystając z szerokiego pełnomocnictwa od pani M., zawarła umowę kupna-sprzedaży działki.
Pani M., jak twierdzi, dowiedziała się o wszystkim dopiero po dłuższym czasie. Na działce, o którą jak sądziła nadal się stara, stały już zabudowania geodetki.