Świąteczna porażka Stelmetu BC
Zielonogórzanie zakończyli 2015 rok porażką. Szkoda, bo Rosa była w świąteczny wieczór do pokonania.
Rosa Radom - Stelmet BC Zielona Góra 88:86 (28:18, 16:22, 11:12, 20:23 - dogrywka 13:11)
- Rosa: Sokołowski 22 (1), Harris 19 (3), Witka 12 (2), Thomas 11 (1) oraz: Bonarek 8 (1), Szymkiewicz 4, Jeszke i Adams po 2, Hajrić 0.
- Stelmet: Mat. Ponitka 14 (2), Borovnjak 12, Moldoveanu i Koszarek po 9 (1) oraz: Bost 17 (3), Djurisić 13 (1), Zamojski i Hrycaniuk po 4, Marc. Ponitka 1, Szewczyk 0.
Był to ostatni mecz w 2015 roku. Wprawdzie zgodnie z kalendarzem Stelmet BC miał jeszcze zagrać w środę, 30 grudnia, ze Stalą Ostrów Wllkp. ale to spotkanie zostało przełożone. Pojechaliśmy do Radomia bez J.R. Reynoldsa. Kontrakt z nim został rozwiązany za porozumieniem stron. Amerykanin nie spełnił pokładanych w nim nadziei i raczej nie jest to wielka strata. Szefostwo PLK postanowiło wzorem NBA spróbować po raz pierwszy zagrać w jedno ze świąt Bożego Narodzenia. Czy ten pomysł się rozpowszechni? Zobaczymy. Jedno jest pewnie: Stelmet BC zrobił świąteczny prezent gospodarzom. Nasz zespół można pochwalić za ambicję i walkę do końca. To jednak, jak ma mistrza Polski, trochę za mało, tym bardziej, że naszym rywalem był zespół z samego czuba tabeli. Zaczęliśmy to spotkanie bez energii, którą prezentowaliśmy w dwóch poprzednich spotkaniach. Rosa zbył łatwo uciekła na odległość około 10 punktów. Słabo broniliśmy, totalnie pudłowaliśmy za trzy.
Na szczęście tak źle było tylko w pierwszej kwarcie. Potem nieco się poprawiliśmy, ale nie na tyle by nastąpił jakiś przełom. Ciągle gospodarze prowadzili, ale teraz już byliśmy bardzo blisko. Taki obraz gry był praktycznie do ostatniej syreny. W samej końcówce wydawało się, że nasi, mimo wszystko, wygrają. Po osobistych Namanji Djurisicia odzyskaliśmy prowadzenie 73:72. Wydawało się że będzie dobrze, bo Rosa straciła piłkę. Niestety, dwa razy próbowaliśmy trafić ale spudłowaliśmy. W walce o piłkę sfaulował Djurisić. Torrey Thomas trafił z osobistych. Potem równo z syreną sfaulowany Dee Bost wykonał dwa wolne, co oznaczało dogrywkę. W niej znów goniliśmy. Na 20 sekund przed końcem wyrównaliśmy. Rosa miała jeszcze 20 sekund. Pozwoliliśmy jej grać (czemu nie faulowaliśmy?) i Michał Sokołowski zdobył decydujące o sukcesie gospodarzy punkty. Szkoda