Świeszyńscy radni obronili strażnika
Zaledwie jednym głosem rada gminy zdecydowała o utrzymaniu Straży Gminnej. Wójt będzie próbowała przekonać radnych do likwidacji formacji.
W praktyce gmina Świeszyno pozostaje bez Straży Gminnej od lipca. Choć formalnie formacji nie zlikwidowano, po odejściu jedynego strażnika wójt nie ogłosiła konkursu na to stanowisko. Nie widziała potrzeby. - Strażnik w dużej mierze zajmował się pracą biurową, co nas nie zadowalało. Do tego z jego dotychczasowymi zadaniami (przede wszystkim związanymi z ochroną środowiska i bezpańskimi zwierzętami - red.) dobrze radzą sobie sami pracownicy gminy oraz policja - tłumaczyła na naszych łamach Ewa Korczak, zapowiadając, że będzie obserwowała sytuację i za jakiś czas podejmie decyzję w tej sprawie. - Przez tych kilka miesięcy nie otrzymałam od mieszkańców żadnych skarg na brak strażnika, w związku z czym złożyłam projekt uchwały o likwidacji straży - uzasadniała podczas czwartkowej sesji.
Głosowanie nad uchwałą podzieliło radnych niemal po równo. Ostatecznie za likwidacją straży opowiedziało się siedmiu z nich, ale przeciwnych było ośmiu. W efekcie Straż Gminna zostaje. - Nie rozumiem tej decyzji, bo nie tylko ostatnie miesiące, ale i wcześniejsza praca pokazywała, że strażnik jest nieprzydatny. Rzadko nakładał mandaty i interweniował - dziwi się włodarz gminy.
Dlatego, choć radni o to zaapelowali, wójt nie zamierza na razie ogłaszać konkursu na wakujące stanowisko. Będzie starała się przekonać ich do zmiany decyzji. Tym bardziej że likwidacja SG pozwoliłaby zaoszczędzić 100 tys. zł rocznie. - Te pieniądze byłyby bardzo przydatne, bo mamy wiele wydatków - choćby drogi - wskazuje Ewa Korczak.
- Nie można bezpieczeństwa mieszkańców przeliczać na pieniądze i na nim oszczędzać - ripostuje radny Jacek Marcinkowski, jeden ze zwolenników utrzymania formacji. - Nieporozumieniem jest też zarzucanie strażnikowi, że wystawiał za mało mandatów. Lepiej jest pouczyć i nauczyć mieszkańców, niż za każdym razem składać wniosek do kolegium.
- Obecność strażnika działała profilaktycznie, a przeciwni są ci, którzy płacili kary i mandaty, puszczają psy samopas, palą opony, piją w miejscach publicznych - dodaje radna Jolanta Wencka. - Od kiedy straży nie ma, ludzie znów zaczęli palić śmieci, psy się wałęsają, a kobiety nie mogą normalnie pójść do sklepu, żeby nie narazić się na niewybredne zaczepki podpitych panów.
Co ciekawe, dyskusja nad tym, czy straż jest potrzebna, wywiązała się dopiero po głosowaniu, kiedy sprawa była już przesądzona. Niestety, przeciwnicy formacji nie chcieli podać „Głosowi” swojej argumentacji, a kluczowe uzasadnienie, jakie wskazywali podczas sesji, sprowadzało się do tego, że obowiązki strażnika przejmie dzielnicowy, do którego należy teraz zgłaszać wszelkie interwencje. - Bądźmy poważni, policja nie jest od biegania za bezpańskimi pieskami i sprawdzania czyichś śmieci, tylko od zapobiegania i wyjaśniania poważnych przestępstw. Tym bardziej że w naszej gminie jest tylko jeden policjant, a komendant wojewódzki wyraźnie podkreślał przydatność straży - wskazywał Jacek Marcinkowski.
Za utrzymaniem SG opowiadali się także obecni na sesji sołtysi, co stało w sprzeczności z podawanymi przez panią wójt informacjami, że na przedsesyjnym spotkaniu nie zgłaszali potrzeby utrzymania straży. - Na naszym spotkaniu z panią wójt ta sprawa w ogóle nie była poruszana - mówili. Ich słów nie można było jednak skonfrontować z wójt Ewą Korczak, gdyż ta, po głosowaniach, opuściła sesję.