Święta na Kubie? Hawana pachnie pieczonym prosiakiem a z domów słychać salsę
Kubańska wigilia to wielka fiesta w rytmie reggaetonu i salsy zamiast kolęd. Śnieg nie skrzypi pod nogami, nikt nie stoi w kolejce po karpia czy choinkę, a w popołudniowym skwarze w całej Hawanie unosi się zapach pieczonego prosiaka. Święta i sylwester na Kubie wyglądają zupełnie inaczej niż u nas. A mimo to można znaleźć wiele podobieństw. To przede wszystkim rodzinna, ciepła atmosfera i radosna zabawa do białego rana w Nowy Rok.
Święta na Kubie: W Hawanie, fiesta i pieczone prosię
W jednej z odrapanych bram przy calle Habana stary Roberto opieka na prowizorycznym ruszcie prosię dla siebie i sąsiadów. Turyści zaciekawieni kłębami aromatycznego dymu wydobywającego się z podwórka, sami mogą przez chwilę poobracać mięsiwo nad ogniem i zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie. Oczywiście nie za darmo. Dla obcokrajowca na wakacjach taka atrakcja jest bowiem warta 1 CUC (peso wymienialne). 24 grudnia cała Hawana pachnie pieczonym prosiakiem, bez niego nie ma wigilijnej kolacji na Kubie.
Zaledwie kilkadziesiąt metrów dalej spotykam 28-letniego Juana, który również wytrwale obraca prosię na rożnie, tak aby na wieczór wszystko było gotowe.
To dlatego też dzień wcześniej ciągnąca się nieopodal calle Sol, którą tłumnie przechadzają się turyści w drodze do portu i baru Dos Hermanos, spływała krwią. To tutaj po zmroku grupa młodych Kubańczyków wyposażonych w noże kuchenne obrabiała zabite prosiaki na wyciągniętym na ulicę stole. Tak, aby w wigilię mogły trafić na ruszt, a następnie na talerze sąsiadów.
Wigilia w tradycji kubańskiej jest wyjątkowa, ale obchodzona inaczej niż w Polsce. Dla Kubańczyków to dzień radości i świętowania w gronie rodziny i przyjaciół, który obchodzą pod nazwą Noche Buena, czyli Dobra Noc. Nie brakuje głośnej muzyki, a nawet potańcówek z salsą.
- W Polsce to dzień szczególny, obowiązuje post, na kolację w domu jadło się zupę grzybową i karpia. Tutaj na stole ląduje pieczone prosię. Ludzie cieszą się, bo Bóg się rodzi. Nie ma postu - mówi Bożena Latos, Polka żyjąca na Kubie od 40 lat.
O ile w ciągu dnia przygotowania do kolacji idą pełną parą, a aromat pieczonego prosiaka unosi się w całym mieście, wieczorem rozpoczyna się fiesta. Z każdego domu w Hawanie słychać gwar i muzykę. Roberto już dawno zamknął bramę przy calle Habana przed turystami, teraz wstęp na biesiadę mają tylko rodzina, sąsiedzi i przyjaciele z okolicy.
Ale na kubańskim stole wigilijnym serwuje się nie tylko grillowaną wieprzowinę. Obowiązkowo musi znaleźć się na nim także ryż z czarną fasolą, nazywany moros y cristianos oraz gotowana juka, korzeń przypominający nieco białą pietruszkę. Nie brakuje również sałatek ze świeżych warzyw, siekanej kapusty, zielonego ogórka czy pomidorów oraz wypieków.
Jeśli zakupy, to na bazarze
Przygotowania do wigilijnej wieczerzy nie są tu mniej intensywne niż w innych krajach, a gorączka przedświątecznych zakupów udziela się również Kubańczykom. O ile podstawowe produkty, takie jak olej, ryż, czy fasola są subsydiowane przez państwo i dostępne w tzw. sklepach na kartki, to całej reszty potrzebnych do wigilijnych potraw składników mieszkańcy najczęściej szukają na bazarach.
Targ przy calle Habana i Velazco budzi się do życia skoro świt. Przechodząc wąską alejką wzdłuż straganów, zapach świeżego mięsa wykładanego prosto na ladę, miesza się z aromatem dojrzałych ananasów, bananów czy papai. Jest tłoczno, a na zakupach przeważają kobiety. Jak w każdym innym miejscu na Kubie, również na targu gra głośna muzyka. Z głośników wydobywa się rytmiczna salsa, przez co można odnieść wrażenie, że nawet ćwiartowanie wieprzowiny tasakiem odbywa się w takt muzyki.
Podobne, bardzo dobrze zaopatrzone bazary rozsiane są po niemal każdej dzielnicy Hawany i innych miast. To tutaj zawsze można liczyć na świeżą wieprzowinę, kurczaka, warzywa oraz aromatyczne przyprawy.
Warto dodać, że sklepy na kartki, których puste półki często oglądają przerażeni turyści, to sklepy, w których po prostu nie są sprzedawane inne produkty niż te dotowane przez państwo. Dlatego ich wybór jest skromny. To jednak nie są jedyne sklepy na wyspie, z powodzeniem działają tutaj również zwykłe markety, w których często nie brakuje również produktów importowanych oraz wspomniane bazary.
Święta na Kubie? Piwo i rum najlepiej smakują w gronie rodziny i przyjaciół
Yorlandy Garcia na co dzień jest taksówkarzem w Hawanie, imponującym chevroletem z lat 50. kursuje po ulicach stolicy, przewożąc turystów między lotniskiem a hotelami czy Vedado i Starą Hawaną. - Pracuję osiem dni w tygodniu - mówi z rozbrajającym uśmiechem. - Codziennie po osiem godzin i tyle, ile da się więcej - dodaje Yorlandy. Jednak, jak przyznaje, święta są dla rodziny. Nie ukrywa też, że na wigilijnym stole nie może zabraknąć alkoholu.
- Wigilię Kubańczycy spędzają z rodziną i najbliższymi przyjaciółmi. Lubimy napić się ulubionego piwa w tym dniu, ale, ponieważ jest drogie, wiele rodzin wybiera rum, który, jak wiadomo, na Kubie jest bardzo dobry i trochę tańszy - przyznaje.
Rum również jest dotowany przez państwo i swój przydział można kupić taniej na kartki, ale i zakup ponad limit nie jest dużym wydatkiem dla kubańskiej rodziny. Na przykład litr trunku prosto z beczki kosztuje 20 CUP (peso kubańskie), czyli około 3,5 zł.
Kolędy? Słychać w kościele
Kubańczycy to według oficjalnych statystyk w 70 proc. katolicy. W Hawanie próżno jednak nasłuchiwać dźwięków kolęd. Wieczory spędzane są przy salsie i reggaetonie. Najpopularniejsze piosenki słychać niemal z każdego domu. Praktykujących katolików szacuje się bowiem jedynie na 5 proc. Ci kultywują tradycje śpiewania kolęd w kościołach.
W Iglesia Del Sagrado Corazon de Jesus w Hawanie Centro co roku przy wejściu wystawiana jest choinka ozdobiona bombkami oraz tradycyjna szopka bożonarodzeniowa. To tutaj w wigilię wierni zbierają się, aby wspólnie kolędować.
Co ciekawe, w święta Bożego Narodzenia Kubańczycy nie obdarowują się prezentami. Na te dzieci muszą zaczekać aż do 6 stycznia, czyli święta Trzech Króli. W tutejszej tradycji to właśnie Trzej Królowie, nazywani również mędrcami Kacper, Melchior i Baltazar, przynoszą prezenty.
- Przychodzą i zostawiają zabawki pod łóżkiem. Ale najpierw dzieci muszą napisać list do trzech mędrców z prośbą, czego chcą - wyjaśnia Yorlandy Garcia
Boże Narodzenie na Kubie wróciło do kalendarza 20 lat temu
25 grudnia na Kubie jest dniem wolnym od pracy, jednak dopiero od 1998 roku. Wówczas, podczas wizyty na wyspie Jan Paweł II uzgodnił z władzami, że Boże Narodzenie, po kilku dekadach wróci do kubańskiego kalendarza.
Dla Kubańczyków ten dzień to czas odpoczynku. - Generalnie śpimy do południa i zjadamy to, co zostało z wigilii - śmieje się Claudia, 25-latka ze Starej Hawany. Jak dodaje Yorlandy, wielu Kubańczyków świętowanie przeciąga aż do Nowego Roku. - Są rodziny, które zaczynają świętować 24 grudnia i kończą 1 stycznia następnego roku - śmieje się.
Sylwester na Kubie. Stary rok trzeba przepędzić
Równo o północy słyszę huk rozbijającej się o ulicę wody wylewanej z 8. piętra wieżowca nieopodal Maleconu, siedmiokilometrowej promenady ciągnącej się wzdłuż hawańskiego wybrzeża. Był to znak, że Kubańczycy właśnie pożegnali stary rok. Jak tłumaczy mi Yorlandy, wylewanie w sylwestra wody na ulicę to tradycja, która ma na celu wyrzucenie złego ducha starego roku z domu.
Woda, którą wylewamy z okien czy balkonów na ulicę, symbolizuje negatywną energię. Kiedy uderza o posadzkę, odbija pozytywną energię Nowego Roku, która wraca do domu i przynosi dobre rzeczy - wyjaśnia.
Kubańska marzanna
Ale to nie jedyny sposób pozbycia się złych emocji starego roku. Zwyczajem praktykowanym zwłaszcza na wsiach i w mniejszych miejscowościach jest również palenie kukły, co nieco przypomina polskie topienie marzanny.
- Palenie ludzkiej kukły symbolizuje koniec starego roku i początek nowego. Kukły są przebrane za różne postaci - wyjaśnia Yorlandy.
Dodaje, że Kuba to kraj o bardzo mocno zakorzenionej kulturze ludowej. I te tradycje są bardzo silne. - Może wydawać się to niewiarygodne, ale również profesorowie czy naukowcy uczestniczą w tych kultach i obrzędach odziedziczonych po naszych przodkach.
Nawet kubański katolicyzm pełny jest ludowych wierzeń. Dużą rolę odgrywają w nim elementy santerii, religii afro-kubańskiej przywiezionej na wyspę przez afrykańskich niewolników. Kubańczycy często dawne bóstwa, nazywane oriszami, utożsamiają z katolickimi świętymi. Nie mają również problemu, aby prosić o wsparcie zarówno Maryję, jak i sprawującą nad nimi pieczę oriszę.
Z Miguelem jadę z Guantanamo do Caimanery, ostatniego miasta przed amerykańską bazą w zatoce Guantanamo. Dla Kubańczyków teren bazy to ziemia okupowana przez Stany Zjednoczone, dlatego Caimanera znajduje się w zona militar, czyli strefie wojskowej. Po drodze jesteśmy zatrzymywani na trzech punktach kontrolnych, ale moją uwagę zwraca zawieszona na różańcu pod lusterkiem wyeksploatowanego peugeota materiałowa kukiełka.
Dla Miguela takie połączenie to nie świętokradztwo. Jak wyjaśnia, oriszę uszyła dla niego mama, aby ta miała go w opiece.
- Mama zmarła, a orisza nadal mnie chroni - wyjaśnia Miguel. Kiedy dopytuję o różaniec, odpowiada z uśmiechem, że podwójna ochrona nie zaszkodzi, dlatego na wszelki wypadek modli się też do Matki Bożej.
Sylwester na Kubie, czyli domówka przed domem
Wytworne bale sylwestrowe czy dyskoteki z muzyką na żywo przyciągają tłumy turystów, ale niekoniecznie przeciętnych mieszkańców Hawany. Ci najlepiej bawią się w gronie przyjaciół w podwórkach kamienic i przed domami.
Jesteśmy spokojnym narodem, ale mamy gorącą krew - śmieje się Yorlandy Garcia, kiedy pytam go o kubański temperament.
Najlepiej można się o tym przekonać w sylwestra, który na Kubie nazywany jest Noche Vieja, czyli Starą Nocą. Ale jeśli ktoś spodziewa się tłumów roztańczonych mieszkańców, rozczaruje się. To nie znaczy, że Kubańczycy nie świętują. Trzeba jednak nieco mocniej wytężyć wzrok.
Idąc na Malecon przez Prado, okazały deptak wzdłuż Paseo de Marti oddzielający Starą Hawanę od Hawany Centro, z kolonialnych kamienic po obu stronach ulicy mnie salsa, gwar i śmiech dzieci. Roztańczonych Kubańczyków udaje mi się podejrzeć z daleka, ukrytych w podcieniach jednego z nadgryzionych zębem czasu i solą morską budynków, bo wbrew pozorom, oni również nie przepadają za wszechobecnymi w Hawanie gapiami.
Impreza trwa do późnej nocy, a często nawet przeciąga się na kolejny dzień. 1 i 2 stycznia to na Kubie dni ustawowo wolne od pracy z okazji Nowego Roku i rocznicy zwycięstwa rewolucji, więc czasu na zabawę jest sporo. Oficjalne uroczystości państwowe odbywają się dopiero 2 stycznia. Dlatego każdy Kubańczyk, który zarwał ostatnie noce, zdąży odespać. Chyba, że jest taksówkarzem, lub prowadzi turystyczny biznes. Wówczas każda godzina odpoczynku to stracone peso.
Reportaż po raz pierwszy ukazał się w grudniu 2018 roku
Zainteresował Cię artykuł? Polub Fanpage autora na Facebooku:
Color Cubano - Kuba zwyczajnie inaczej
Zobacz też fotoreportaż multimedialny: Z Hawany do Santiago de Cuba