Ksiądz Tymoteusz Szydło, jeden z najbardziej znanych duszpasterzy w Polsce (choć na starcie posługi), porzuca stan kapłański i apeluje do bliźnich, by uszanowali jego prywatność. To samo sugerują Polkom i Polakom politycy PiS, oburzeni „wścibstwem mediów i gawiedzi”. Żal, że nie myśleli o dobrostanie młodego człowieka, gdy wykorzystywali jego arcydelikatną relację z Bogiem do zademonstrowania swej moralnej wyższości nad lewactwem, nihilizmem, LGBT+ i resztą gorszego sortu. To oni, Tartufowie 2019, odpowiadają za cierpienia syna byłej premier. Ale ich grzech jest o wiele cięższy.
Na Demotywatorach znalazłem taki mem: Kowalski słucha, jak Maliniak sypie „światowymi” dowcipami. Pierwszy zaczyna od słów „Dwóch żółtków…”, drugi – „Szkop i Rusek…”, trzeci - „Żydek z ciapatym…”, czwarty – „Makaroniarz i żabojad…”. Po godzinie Kowalski zbiera się na odwagę i chce opowiedzieć swój dowcip: „Spotyka się dwóch Polaków i…”. Maliniak mu przerywa: „A chcesz w ryj?!!!”.
Tak to dziś w Polsce wygląda. Molier miałby używanie. Kochanowski miałby. I Żeromski. I Gombrowicz. I Mrożek. Ba, święci Kościoła również. „Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni; nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni; odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone” – te słowa Jezusa przytacza św. Łukasz. Nawiązując do nich apostoł Jakub pyta: „A ty kimże jesteś, byś osądzał bliźniego?” (Jk 4, 12). I Paweł: „Kim jesteś ty, co się odważasz sądzić cudzego sługę?” (List do Rzymian 14, 4).
Jarosław Kaczyński osądza. Przeciętny polityk PiS osądza. Niemal każdy stronnik rządu osądza. Osądza świat i bliźnich, bazując na czarno-białej wizji świata. Osądzanie stało się taktyką i strategią. Służy dopieszczaniu i mobilizacji elektoratu. Nie chcę... osądzać, ale ośmielam się dostrzegać tu grzechy. Śmiertelnie niebezpieczne dla polskiej wspólnoty.
Pierwszym jest budowanie poczucia wartości i godności tych, którzy czuli się zapomniani, zaniedbani lub pogardzani przez elity, z użyciem najprymitywniejszego narzędzia: szerzenia pogardy i nienawiści do Innych - myślących niesłusznie, prawdziwych i wyimaginowanych „wrogów Polski”, których PiS namiętnie utożsamia ze swymi przeciwnikami.
Drugim grzechem jest psucie obyczajów. Prezydent Duda, przemawiając w parlamencie, trafił w sedno: „Ryba psuje się od głowy. I tu jest głowa”. Brawo. Tylko niechże Pan teraz wytłumaczy Polkom i Polakom, dlaczego zaprzysiągł nowych sędziów Trybunału Konstytucyjnego, panią Pawłowicz i tow. Piotrowicza, po zmroku, cichaczem.
Albo jak to się stało, ze Polki i Polacy w sytuacjach kłopotliwych, zniżają głos i mówią z knajackim akcentem: „To ja zadzwonię do Banasia”? Dlaczego „kryształowy człowiek”, szaleńczo fetowany przez Jarosława Kaczyńskiego, ministra sprawiedliwości i szefa służb specjalnych po wyborze na prezesa NIK, stał się dla PiS wrogiem publicznym numer jeden - realizującym „zlecenia” niewiadomych sił?
W czarno-białym świecie ludzkie oceny się wyostrzają. Sądzeni zaczynają sądzić - na odlew. Widzą Naczelnego Kawalera - perorującego o wrogach rodziny (bratanica Marta nie uwiarygodnia tej narracji). Radną PiS odmawiającą polskości Oldze Tokarczuk. Polityka PiS maltretującego żonę. I syna byłej premier - w najlepszym razie - w roli marionetki w łapach bezwstydnych hipokrytów.
W tym całym maglu wielkie wartości, tak bardzo przecież ważne, giną. I to jest władzy grzech najcięższy.