"Świnie", "mordercy". Tak kończy się tydzień pojednania
Jeśli ktoś liczył lub liczy, że mord na Pawle Adamowiczu odmieni język naszej polityki, złagodzi obyczaje, niech przypomni sobie mord na Marku Rosiaku z października 2010 roku. Pamiętamy te deklaracje o potrzebie wyhamowania słownej agresji. Co z nich zostało dzisiaj?
Dobiega końca pierwszy narodowy tydzień pojednania i przebaczenia po pogrzebie zamordowanego prezydenta Gdańska. W środę na drzwiach biura poselskiego PiS w Skierniewicach, ktoś przybił kartkę z napisem „Mordercy”. W czwartek do biur Platformy Obywatelskiej w ośmiu miastach, między innymi w Łodzi, przyszedł e-mail: „Gińcie świnie. Dzisiaj siedziba waszej kłamliwej partii wyleci w powietrze. Płońcie ogniem piekielnym”.
W ramach pojednania żadna siedziba nie wyleciała jednak w powietrze, skończyło się na obietnicy.
Próby pojednania zaczęły się już na pogrzebie prezydenta Adamowicza. Telewizja publiczna zatrzymała dłużej oko kamery na Donaldzie Tusku. Zrządzeniem losu ksiądz Ludwik Wiśniewski mówił wtedy: „Człowiek posługujący się językiem nienawiści, człowiek budujący swoją karierę na kłamstwie, nie może pełnić wysokich funkcji w naszym kraju i będziemy odtąd tego przestrzegać”.
Dziennikarz TVP Info Adrian Klarenbach przeniósł natomiast pojednanie na grunt filozoficzny. O mordzie na Pawle Adamowiczu rzekł tak: - Co niektórzy by powiedzieli, że jakie życie - taka śmierć, jaka śmierć - takie życie.
Później, co niezbyt często się dziś zdarza, przeprosił. „Najmocniej przepraszam wszystkich tych, którzy odczytali moje słowa jako haniebne - nie były one ani celowe, ani intencyjne. Ś.P. żył szybko z ludźmi i odszedł z ludźmi. To chciałem powiedzieć”.
Tu słówko od prezesa TVP Jacka Kurskiego. W sobotę wieczorem na Twitterze napisał: „Ze względu na szacunek dla majestatu Śmierci w dniu pogrzebu i Żałobę - TVP nie odpowiada dziś na fałszywe oskarżenia o JAKIKOLWIEK związek Telewizji z tą śmiercią; autorzy oszczerstw spotkają się jednak w najbliższych dniach z należną reakcją”.
Niech Jacek Kurski zajmie się oszczercami tak, jak uważa za stosowne, ale jakiego wizerunku dorobiła się telewizja publiczna, jeśli jej szef w dniu pogrzebu ofiary ohydnego mordu czuje się zobowiązany do wydania takiego oświadczenia?
Należy jednak docenić szacunek dla majestatu śmierci ogłoszony przez pana Kurskiego.
Jeśli ktoś liczył lub liczy, że mord na Pawle Adamowiczu odmieni język naszej polityki, złagodzi obyczaje, niech przypomni sobie mord na Marku Rosiaku z października 2010 roku, dokonany w Łodzi. Wtedy to człowiek związany wcześniej z PO zamordował asystenta europosła PiS Janusza Wojciechowskiego. Pamiętamy te deklaracje o potrzebie wyhamowania słownej agresji, bo są ludzie, którzy biorą takie rzeczy bardzo serio. Pamiętamy pogrzeb Marka Rosiaka z udziałem ówczesnego prezydenta Bronisława Komorowskiego i prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Co z tej atmosfery pozostało dzisiaj?
Aż chciałoby się wierzyć, że tej kartki na drzwiach biura PiS w Skierniewicach nie zostawili Polacy, i że to nie Polacy wysłali do biur PO e-maile „Gińcie świnie”...