Swoich dzieci nie wychowują, ale ręce po "500 plus" wyciągają. I świadczenie dostają
Córka i syn od lat przebywają w placówce opiekuńczo-wychowawczej. Matka i ojciec nie utrzymywali z nimi kontaktu. Do czasu, jak dowiedzieli się, że mogą dostać na nie świadczenia.
Gdy dziecko, decyzją sądu, jest umieszczane w domu dziecka, mieszkaniu usamodzielnienia czy innej formie opiekuńczo-wychowawczej, placówka nie dostaje „500 plus” na wychowanka. Takie przepisy. W tych przepisach natomiast widać też lukę.
Rodzice, którym odebrano dzieci, mogą zabierać je do siebie, o ile sąd i szefostwo placówki się zgodzą. Goszczą wtedy dzieci u siebie we wskazane dni, choćby weekendy czy święta. To tzw. urlopowanie - wychowanek ma „urlop” od domu dziecka. Gdy z kolei małolat jest z rodzicami nawet dzień czy dwa, oni mają prawo do „500 plus” w całości, czyli tak, jak wszystkie pozostałe rodziny.
Bywa, że rodzice latami nie widzieli dzieci, ale jak tylko dowiedzieli się o możliwości zdobycia dodatkowych 500 zł na dziecko, to zaczęli zapraszać maluchy do siebie. - Nie dla dzieci to robią. Dla pieniędzy - mówią niektórzy wychowawcy.
Ustawa o pomocy państwa w wychowywaniu dzieci określa warunki nabywania prawa do świadczeń, w tym „500 plus”. Istnieje tam jednak wspomniana luka prawna i niektórzy rodzice ją wykorzystują. Chodzi o małolaty, które nie wychowują się w domu rodzinnym. Tak im się życie potoczyło, że sąd zdecydował się rozdzielić je od matki i ojca. Bo dorośli pili albo się bili, a córkami i synami się nie zajmowali. Dzieci trafiły więc do domu dziecka.
Więcej o tym, jak rodzice wykorzystuję lukę w przepisach, by otrzymać 500 plus - czytaj w dalszej części artykułu.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień