Syberia jest dziś w Krakowie. Posłuchaj głosów z Północy
Figurki są dwie. Jednym przypominają postaci lalek voodoo, innym mogą skojarzyć się z dziwną zabawką; dla Selkupów, rdzennych mieszkańców z odległej Syberii, skąd pochodzą, są wcielonymi w drewno duchowymi opiekunami obdarzonymi mocą. Czy figurka z jednym czarnym okiem i porośnięta sierścią może być tajemniczym Leśnym Duchem nazywanym przez mieszkańców tej dalekiej krainy Macil Loz? Takim, który w określonych okolicznościach mógł zaszkodzić albo ochronić, a na pewno pośredniczył między światem człowieka a zaświatami w rozumieniu tradycji szamańskiej.
Czy druga to Porge Kumjan, dusza żyjąca poza ciałem człowieka, którą szaman dawał choremu? A ten miał się z nią nigdy nie rozstawać. Jak znalazły się w Krakowie, kto je przywiózł? Badacze Muzeum Etnograficznego próbowali odpowiedzieć na te pytania. Jesteście gotowi na głosy z odległej Północy?
Gdyby spróbować sprowadzić losy Polaków na Syberii do wspólnego mianownika, trzeba byłoby napisać, że trafili na Północ zesłani za karę za udział w Powstaniu Styczniowym bądź pojechali tam zwabieni wizją przygody i bogactwa. Ale napisać tak, to jakby nie napisać wcale albo bardzo niewiele. Przedmioty które przywieźli, wracając do Polski, pokazują bowiem coś więcej. Za każdym z nich kryje się pojedynczy los, ale i wspólne historie. Wspólne, bo będące wypadkową spotkania i rodzących się więzi, poznawania języka, tradycji, zwyczajów, wchodzenie w nie coraz śmielej i głębiej.
To historie, w których akcenty rozkładają się między miłością, wielkimi pieniędzmi, sensacyjnymi przygodami, chorobami. A działy się na ziemi Czukczów, Aleutów, Koriaków, Ewenów z górskich osad Kamczatki, Selkupów z lasów w okolicach rzeki Taz i Nieńców z kanińskiej tundry oraz Półwyspu Jamalskiego. Tam wyruszyli krakowscy badacze i z tych połączonych światów utkali wystawę "Syberia. Głosy z Północy". - Na początku słyszę zorzę polarną, która ma swoją muzykę. A w tej muzyce jest wielogłos, zarówno głosy kobiet, jak i mężczyzn, z dziwnymi akcentami i melodią, z polszczyzną sprzed stuleci, ale też głosy zwierząt oraz natury. O tym mówi wystawa, i nie chodzi tylko o tytuł, ale o schodzenie w głąb kolekcji przy równoczesnym pozostawaniu w czasach nam współczesnych, zachowanie rezonansu między tym, co było a tym, co jest - zaczyna oprowadzanie antropolożka Magdalena Zych, jedna z kuratorek wystawy.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień