Sylwester w cieniu groźby zamachów
Na świecie hucznie powitano nadejście nowego roku. Jednak w tym roku nad zabawami wisiała groźba ataków terrorystycznych.
Bawiono się do rana, szampan lał się strumieniami, a w niebo strzelały fajerwerki. Tak świat witał nadejście nowego roku. W cieniu była jednak groźba ataku terrorystycznego Państwa Islamskiego. Na szczęście do tragedii nie doszło.
Najbliżej niej było w Monachium. W czwartek w nocy miastem wstrząsnęła informacja o prawdopodobnych atakach na dwóch dworcach kolejowych. Jak podawało BBC, monachijska policja otrzymała ostrzeżenie, że zamach szykowali zamachowcy samobójcy z Państwa Islamskiego. Obiekty zostały natychmiast zamknięte, a do miasta ściągnęły policyjne posiłki z innych części Bawarii. Lokalna policja poinformowała, że poszukiwanych jest od pięciu do siedmiu dżihadystów. W piątek bawarski minister spraw wewnętrznych Joachim Herrmann poinformował, że sytuacja jest pod kontrolą, dodał jednak, że zamknięcie dworców było dobrą decyzją, gdyż „nie można pozwolić sobie na ryzyko w obliczu tak konkretnych gróźb”.
O włos od tragedii było także za oceanem - w Rochester w stanie Nowy Jork. W środę policja zatrzymała 25-letniego Emanuela L. Lutchmana, który planował zaatakować w noc sylwestrową jedną z restauracji w mieście. Jak podali w czwartek przedstawiciele Departamentu Sprawiedliwości USA, mężczyzna współpracował z ISIS. Został on już oskarżony przez sąd w Rochester o materialne wspieranie kalifatu.
Napięcie było także wyczuwalne na Times Square na Manhattanie w Nowym Jorku. W tradycyjnej już i wyjątkowo hucznej celebracji wzięło udział milion ludzi. Bezpieczeństwa zgromadzonych pilnowała jednak rekordowa liczba aż sześciu tysięcy policjantów. - Nie mamy informacji o żadnych planowanych atakach, ale musimy być przygotowani na najgorsze - mówił komendant nowojorskiej policji William Bratton. - Nie można żyć w strachu - dodała 18-letnia studentka, która na Times Square przyjechała z Pensylwanii.
Tymczasem policja w Paryżu odwołała tradycyjne pokazy sztucznych ogni na Champs--Élysées. Francuska stolica pamięta jeszcze listopadowe zamachy, w których zginęło 130 osób. Miasta pilnowało w tym roku 11 tys. policjantów, o 2 tys. więcej niż w roku ubiegłym.
Z kolei Bruksela odwołała oficjalne pokazy sztucznych ogni po tym, jak w kraju aresztowano dwóch mężczyzn podejrzewanych o przygotowywanie zamachu. Zwiększona liczba policjantów patrolowała także South Park Gardens w Londynie, gdzie odbył się coroczny pokaz fajerwerków. W tym roku wpuszczani byli tylko ci, którzy wcześniej kupili bilety.
Aleksandra Gersz