- Awans jest wciąż aktualny, dopóki piłka w grze – mówi Sylwia Matuszczyk, obrotowa Eurobudu JKS-u Jarosław i reprezentacji Polski.
Na Euro 2020 w Danii Polki poniosły porażki z Norwegią 22:35 i Rumunią 24:28, mimo prowadzenie 14:11 do przerwy. Można znaleźć pozytywy przed spotkaniem z Niemkami, które w przypadku wygranej – najlepiej czterema bramkami – może dać jeszcze awans?
Myślę, że awans jest wciąż aktualny i dopóki piłka w grze i można to zrobić to bardzo wierzę w moje koleżanki. Pokazały w pierwszych połowach obu spotkań, że potrafią grać. Drugie połowy nam na razie nie wychodzą i gorzej to wygląda, ale jestem przekonana, że cenne doświadczenie zaprocentuje i z Niemkami ta druga połowa będzie lepsza i… że wygramy.
Byłoby lepiej, gdyby w kadrze była Sylwia Matuszczyk?
Tego nie jestem w stanie określić bo niestety to jest sport, często brutalny i kontuzje się zdarzają. Mamy przykłady tego nawet już na tych mistrzostwach. Na pewno włożyłabym kawał serca, ale każda z koleżanek dała ile mogła. Na razie tego może nie widać, ale wierzę, że będzie lepiej.
Pech panią prześladuje – kontuzja na ostatnim treningu przed wylotem do Danii. To coś poważnego?
Niestety naderwałam ścięgno mięśnia czworogłowego i czeka mnie około miesięczna przerwa. Mam nadzieję, że ten rok i pech się wreszcie skończy i zdrowie zacznie wreszcie dopisywać.
Czego brakuje tej drużynie, w porównaniu do kadry Kima Rasmussena, która zdobywała dwa razy czwarte miejsce na mistrzostwach świata w 2013 i 2015 roku, które pani oglądała zapewne w telewizji?
Dużo dziewczyn zostało wrzuconych na głęboką wodę, bo te, które rozgrywały w ostatnich meczach większość minut, są w dużej części kontuzjowane. Dlatego te młodsze i mniej doświadczone mają trudniej, bo to dla nich duże wyzwanie - rywalizować przy naprawdę bardzo dobrych rywalkach. Mam nadzieję, że to niedługo zaowocuje to i będziemy świadkami wielu fajnych momentów z ich udziałem.
Przejdźmy jeszcze na moment do Jarosławia. Trenujecie już pełnym składem po ostatnich zakażeniach COVID-19?
Obecnie nie jestem w Jarosławiu, po zgrupowaniu byłam na badaniach w Poznaniu, miałam kilka innych konsultacji lekarskich. Wiem, że są drobne problemy, ale do meczów będziemy gotowe.
Za miesiąc wracacie do gry. To będzie silniejszy zespół niż w pierwszych ośmiu meczach?
Taką mam nadzieję, że więcej minut przepracujemy z trenerem i bardziej się zrozumiemy. Bo im więcej pracujemy, tym bardziej się docieramy i w styczniu ruszymy z kopyta. Przebłyski dobrej gry już miałyśmy, zaczynało to fajnie wyglądać, ale nie potrafimy jeszcze tego utrzymać przez 60 minut. Mam nadzieję, że te fragmenty przełożymy teraz na całe mecz i da to fajną, efektowną i przede wszystkim efektywną grę.
Wasz trener Reidar Moistad, który jest asystentem Arne Senstada w reprezentacji, przywiezie z Danii jakieś nowinki?
Myślę, że dla niego to też bardzo duże doświadczenie i na pewno jego warsztat wzbogaci się po mistrzostwach. Sama wiem, że doświadczenia zbieranego na takich imprezach, nie da się porównać do niczego innego. Granie w lidze czy nawet Lidze Mistrzów nie ma tego klimatu. Dlatego każdej zawodniczce i trenerowi życzę, by byli bogatsi o takie doświadczenia.
W przypadku awansu z grupy w Danii drużyna łatwo mieć jednak nie będzie. Nie tylko ja wiem, że Euro to trudniejszy turniej, niż mistrzostwa świata.
Oczywiście! Na mistrzostwa Europy przyjeżdża śmietanka i nie ma łatwych meczów, nawet w grupie. Spotkania - czy to fazy grupowej wstępnej, czy zasadniczej - są wyrównane, nie ma momentu na odpoczynek. Co drugi dzień człowiek staje w szranki z najlepszymi zawodniczkami na świecie i nie mam pojęcia, jak pójdzie dalej drużynie, ale jestem optymistką.