Syn pyta: – Dlaczego?!
– Gdy spotkam sprawców, zapytam, dlaczego to zrobili. Nie może być tak, że ktoś decyduje o życiu lub śmierci – mówi Damian.
Damian ma 23 lata. Jego ojciec został śmiertelnie pobity w lokalu w samym centrum Zielonej Góry, przy ratuszu. To głośna i bulwersująca naszych Czytelników historia, o której piszemy od ubiegłego tygodnia. Tragedia wydarzyła się w nocy z 22 na 23 kwietnia. Ze wstępnych ustaleń policji wynikało, że w pubie doszło do awantury i rękoczynów między kilkoma mężczyznami. Przed klubem zmarł 46-letni Ireneusz z Zielonej Góry. Konał na rękach swojej siostry – do lokalu poszedł z nią, jej mężem i znajomym.
Napastnicy uciekli, ale policja przy pomocy antyterrorystów szybko zatrzymała trzech mężczyzn. Dwaj z nich usłyszeli zarzuty, przyznali się i trafili do aresztu. Najsurowsza kara – do 12 lat więzienia – grozi Jakubowi K. Odpowie on za spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, którego wynikiem był zgon, a także za udział w bójce, w której naraża się człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia. Jakub K. to znany w mieście kick bokser i instruktor sportów walki, medalista mistrzostw świata, Europy, Polski. Z ustaleń prokuratury wynika, że śmiertelny cios zadał kopnięciem w krocze.
46-letni Ireneusz przeszedł trzy zawały. Od dawna był na rencie, dorabiał sobie jako kierownik na budowach dróg. Kibicował zielonogórskim koszykarzom i żużlowcom. Na zabawę wybrał się pierwszy raz od pół roku. Tego wieczoru wypił za dużo, to fakt. Dotarliśmy do wyników sekcji zwłok. Okazuje się, że ogromny ból po kopnięciu w krocze spowodował u ofiary kolejny zawał...
– Szok, niedowierzanie, to do mnie cały czas nie dochodzi – przyznaje Damian, syn zmarłego Ireneusza. Dla niego takie pobicie to zabójstwo. – Nie może być tak, że ktoś decyduje o życiu lub śmierci. Jak można kogoś kopnąć w krocze z taką siłą? – denerwuje się chłopak.
W szoku jest cała rodzina. Najmłodszy syn Ireneusza, 10-letni Nikodem, po wiadomości o śmierci taty musiał dostać leki uspokajające. – Za trzy tygodnie ma komunię i pójdzie tam bez ojca, którego ktoś mu zabił – komentuje Damian. Po Ireneuszu rodzinie został łańcuszek z krzyżykiem... – Gdy spotkam sprawców, zapytam, dlaczego to zrobili. Czy wiedzą, ile bólu wyrządzili nam wszystkim, odbierając życie mojemu ojcu? – pyta Damian i przyznaje, że liczy na surowy i sprawiedliwy wyrok.
– Sprawa wymaga dogłębnego wyjaśnienia, wszystko musi zostać bardzo dokładnie sprawdzone – zastrzega mecenas Michał Wierzchowiecki, obrońca jednego z aresztowanych mężczyzn. Tego samego zdania są mecenasi Robert Kornalewicz i Krzysztof Szymański, reprezentujący rodzinę ofiary. – Sprawa jest rozwojowa. Będzie wymagać szczegółowej analizy, przesłuchania wszystkich świadków zdarzenia i dopiero na tej podstawie będzie można czynić ustalenia stanu faktycznego całego zdarzenia – komentuje mecenas Kornalewicz.
Wiemy też, że poszukiwana jest jeszcze jedna osoba, ale jej dane na razie nie zostały ustalone. Nie wskazują ich także aresztowani mężczyźni. Tłumaczą, że całą sytuację wywołał szwagier ofiary. I ten wątek również wyjaśnia prokuratura.