Syndyk od majątku Amber Gold świadkiem
Proces, w którym poszkodowana w aferze Amber Gold pozywa Skarb Państwa, po tym jak straciła w piramidzie finansowej oszczędności życia, nabiera rumieńców. Jak zapowiada mec. Piotr Bartecki, pełnomocnik mieszkanki Pomorza, sąd w najbliższym czasie zamierza przesłuchać, jako świadka, Józefa Dębińskiego, syndyka, który zajmuje się majątkiem po trójmiejskiej spółce. Gra toczy się o około 100 tysięcy złotych - czyli tyle ile kobieta straciła w aferze finansowej.
- Na najbliższy termin rozprawy wezwano syndyka masy upadłościowej Amber Gold - potwierdza w rozmowie z „Dziennikiem Bałtyckim mec. Piotr Bartecki.
- Oznacza to, że sąd przychylił się do złożonego przez nas wniosku dowodowego uznając go za zasadny, co potwierdza słuszność podejmowanych przez nas działań - podkreśla. Dodaje, że zeznania tego świadka będą istotne dla ustalenia aktualnego etapu postępowania upadłościowego, przewidywanego terminu jego zakończenia, a także wartości zobowiązań spółki.
- Sądzę jednak, że przede wszystkim umożliwią one skuteczne odparcie zarzutu pełnomocnika Skarbu Państwa dotyczącego rzekomego przedawnienia roszczeń powódki - podkreśla.
Według pełnomocnika kobiety, pozew przeciwko państwu jest w pełni uzasadniony. Jak podkreślał mecenas Bartecki, zawiodły dwie prokuratury - Okręgowa i Rejonowa Gdańsk-Wrzeszcz (do tej drugiej na początku trafiła sprawa Amber Gold). To właśnie one są wskazane w pozwie.
Adwokat jeszcze przed rozpoczęciem procesu podkreślał, że od 2009 do 2012 roku nic nie zmieniło się w sposobie działania prokuratury w stosunku do spółki Marcina P. Stwierdzał, że gdyby postępowanie było prowadzone w sposób prawidłowy, to już w 2009 roku twórcom Amber Gold prawdopodobnie postawione zostałyby zarzuty.
Co ważne, na liście świadków, których chcą przesłuchać pełnomocnicy pokrzywdzonej znajduje się m.in. syndyk zajmujący się majątkiem po Amber Gold, prokuratorzy - w tym Andrze j Seremet, były prokurator generalny, a także m.in. były minister sprawiedliwości Jarosław Gowin i... Małgorzata Wassermann przewodnicząca sejmowej komisji śledczej wyjaśniającej aferę Amber Gold.
Najbliższą rozprawę zaplanowano na pierwszą połowę lutego.Wówczas - informuje mec. Bartecki - jako świadek ma zostać wezwany właśnie syndyk. Co z resztą wnioskowanych osób?
- Do dzisiaj sąd nie wydał rozstrzygnięcia w zakresie pozostałych wniosków dowodowych o przesłuchanie w charakterze świadka m.in. Marcina P., Andrzeja Seremeta oraz Małgorzaty Wassermann, czy dopuszczenia, przedłożonej podczas grudniowej rozprawy, dokumentacji w postaci protokołów z posiedzeń komisji sejmowej ds. Amber Gold - mówi mecenas Piotr Bartecki. I dodaje: - Uważam, że przeprowadzenie tych dowodów pozwoli dowieść okoliczności, iż organy państwa w toku postępowania przygotowawczego nie dopełniły swoich obowiązków.
Zdaniem mecenasa, umożliwiło to dalsze funkcjonowanie spółki.
- Która w momencie zainwestowania środków przez moją klientkę, nie powinna była już działać - zwraca uwagę.
Skontaktowaliśmy się także z w tej sprawie z syndykiem Józefem Dębińskim, który odniósł się do wątku poszkodowanej kobiety.
- Ta pani jest ujęta na liście na liście wierzytelności i kwotę, którą zgłosiła do listy wierzytelności, ja w całości uznałem - powiedział „Dziennikowi Bałtyckiemu” syndyk.
Potwierdził przy tym, że wezwanie do sądu otrzymał.
Przypomnijmy, w Sądzie Okręgowym w Gdańsku toczy się „główny”, karny proces w sprawie Amber Gold.
Prokuratura skierowała akt oskarżenia przeciwko Marcinowi i Katarzynie P., a główne zarzuty dotyczą oszustwa na szkodę blisko 19 tysięcy osób i łączną kwotę ponad 850 milionów złotych.