- Te szalety to chyba z marmuru będą! – śmieje się taksówkarz Sławomir Kopczyński. - Za tyle to można dom postawić!
- Dam pani 1 złoty 50 groszy i niech pani idzie zobaczyć, jak wygląda nasz szalet. Wygląda skandalicznie! – denerwuje się Piotr Kowalski, sprzedawca na targowisku przy ul. Kopernika. Jego zdaniem „mieszkańcy, których to nie dotyczy, komentują, że za dużo pieniędzy chce gmina wydać na postawienie nowego szaletu”. A czy wiedzą, ile rynek przynosi miastu zysku? Co roku na czysto około 400 tys. zł! Raz na 25 lat rynek dostanie od miasta szalet za 300 tys. Tu ani kanalizacja ani urządzenia sanitarne są nie zmieniane od 25 lat, one nie nadają się już do użytku! Remontować już też nie ma co, bo wszystko zardzewiałe! - mówi pan Piotr.
Co wywołuje takie emocje? Informacja urzędu miasta, że na początku kwietnia rusza budowa szaletu przy ul. Kopernika. - Ma być gotowy jesienią. Kosztować będzie 300 tys. zł. Czekają na to zarówno osoby prowadzące działalność na targowisku, jak i ich klienci - mówi Beata Bielecka, rzecznik urzędu miasta.
Taksówkarz Sławomir Kopczyński uważa, że to „cena mocno wygórowana”. - Za takie pieniądze to można dom postawić! - rzuca ze śmiechem. Mieszkańcy, z którymi rozmawiamy, twierdzą, że „lepiej wydać pieniądze na drogi, mieszkania socjalne, przedszkola i inne potrzebne inwestycje”.
Zgodę na lokalizację szaletu trzeba było uzyskać aż w Warszawie
Inaczej patrzą na to handlowcy. - Za szalet na naszym rynku ja się wstydzę. Przecież to jest kpina, żeby coś takiego jeszcze funkcjonowało. Smród i brud, wszystko się sypie. Jak mnie Niemiec pyta o toaletę, to nie wiem, co powiedzieć, bo nie chcę, żeby tam szedł i widział, jak „to” u nas wygląda. Ja sam wolę iść za potrzebą do baru – mówi Edward Ćwiek, inkasent parkingowy przy targowisku.
Szalet zbuduje firma Kartech z Kowalowa, która w przetargu dała najniższą cenę. Dwie inne firmy, które chciały realizować tę inwestycję, proponowały 385 tys. zł i 386 tys. zł.
Początkowo mówiło się tylko o remoncie. Burmistrz Tomasz Ciszewicz podkreśla jednak, że stary szalet nie był przez 18 lat remontowany i dziś jest w fatalnym stanie. - Stąd decyzja o wydaniu niemałych pieniędzy na nowy obiekt - informuje Beata Bielecka. - O potrzebie budowy szaletu mówiło się już dawno, ale dwa lata trwały uzgodnienia z ministerstwem infrastruktury i budownictwa. Wszystko przez to, że zmieniły się przepisy dotyczące zachowania odpowiednich odległości od granicy drogi i sąsiednich nieruchomości i zgodę na lokalizację szaletu trzeba było uzyskać w Warszawie. – Na szczęście mamy już wszystkie potrzebne dokumenty. W grudniu uzyskaliśmy pozwolenie na budowę, ale pierwszy przetarg nie wyłonił wykonawcy – mówi burmistrz. Udało się to za drugim razem.
Dlaczego tak wysokie są koszty? Przede wszystkim z powodu sporego zakresu robót. Chodzi o rozbiórkę, a potem prace budowalne, izolacyjne i montażowe (wykonanie instalacji: wodociągowej, kanalizacyjnej i elektrycznej, a także wentylacji). W zakres prac wchodzą roboty wykończeniowe, w tym ułożenie bruku. Na czas budowy, kiedy trzeba będzie zamknąć dotychczasowy szalet, wykonawca ustawi przenośne toalety od strony sklepu Lidl.
Autor: Renata Hryniewicz