Ambasador G. Mosbacher wchodzi w otwarty publiczny spór z posłanką Mazurek. Aż człowiek oczy przeciera jak to politycy obozu mają pretensje do ambasadorki USA, że broni amerykańskiej inwestycji i wolnego słowa jednocześnie.
Jakbyśmy to przez lata nie słyszeli, ze właśnie takiej zachowanie ambasadorów jest ideałem, szczególnie dla jaśnie panującej w Polsce Partii. Czyli tak: Ambasady Niemiec i USA w Warszawie stanęły w awangardzie walki o wolność mediów w Polsce w czasie kluczowej politycznej kampanii. Tego jeszcze nie grali.
W niczym nie zmieni to faktu, że takiej kampanii jak ta, która właśnie dobiega końca, jeszcze odrodzona Rzeczpospolita nie widziała! Ale skoro już padły nazwiska pani ambasador i pani poseł – to będzie na koniec kampanii – o kobietach.
W tych wyborach zadecydują kobiety. Jeśli Trzaskowskiemu się uda, żeby został prezydentem, a pewnie tak będzie, to będzie to w dużym stopniu zasługą Małgorzaty Trzaskowskiej, która ruszyła w swoją trasę poparcia dla kandydata. Jej propozycja 200+ jest najważniejszym postulatem tej kampanii, teraz czy później zostanie zrealizowana.
Chodzi o to, by docenić pracę wychowawczą polskich matek. Jest to robota szczególna i ciężka. Dlaczego ciężka to wiadomo - rozwożenie dzieci do szkoły, przedszkola, na dodatkowe zajęcia, gotowanie, sprzątanie itd.
Czas wychowania najczęściej jest czasem wyłączonym z robienia kariery zawodowej i pracowania na swoje parę groszy emerytury w przyszłości. Ale jest to też praca szczególna – same matki po paru latach, gdy dzieci już odchowane, zapominają o ciężkiej pracy wychowawczej, to praca, której nikt nie wlicza do PKB, praca, która nawet domownikom nie wydaje się pracą, tylko częścią domowej „normalności”.
Pewnie się niektórzy oburzą o kolejne „+”. Warto jednak pamiętać, że niektóre programy „+” nie sa jednakowoż głupawym rozdawaniem pieniędzy ale mają głęboki sens. Tak jak sens ma 500+, tak i 200+ będzie miało sens. Docenienie pracy kobiet, sygnał wysłany do milionów matek „wasze poświecenie ma sens”, wreszcie realny ratunek dla ich niskiej często emerytury to rzeczy, o które na ostatniej prostej kampanii warto zagrać.
Co pozostało na sam koniec wyborczych wyścigów? Zaapelować do Pań. Tych, które w Polsce tak często trzymają budżety domowe, tych które harują od rana do wieczora, tych które boją się słabej emerytury, tych, których wysiłku nie zauważa społeczeństwo a czasem nawet bliscy uważają go za „normalkę”. Drogie Panie, teraz trzeba zapędzić kogo się da do głosowania i postawić na zmianę. Powinno być dobrze!