Szczątki 60 osób odkryto w masowych grobach w Ujeździe
W mogiłach w Ujeździe leżeli niemieccy żołnierze i zwykli mieszkańcy.
Na otwarcie masowych grobów zdecydowali się działacze Ludowego Związku Opieki nad Grobami Wojennymi. Od kilku lat prowadzą oni ekshumacje na terenie całej Opolszczyzny - ustalają kim były osoby leżące w anonimowych grobach i przenoszą szczątki na cmentarz niemiecki w Nadolicach Wielkich - w zdecydowanej większości są to niemieccy żołnierze z okresu II wojny światowej.
- Na cmentarzu w Ujeździe znajdowały się dwie masowe mogiły - mówi Andrzej Latusek, działacz związku. - W pierwszej odkryliśmy szczątki 27 osób. Byli to zarówno zwykli mieszkańcy Ujazdu, jak i niemieccy żołnierze. Znaleźliśmy 3 nieśmiertelniki, a także obrączkę z datą ślubu 9 maja 1933 r., oraz manierki, saperki i inne żołnierskie akcesoria. W drugim grobie leżały szczątki 33 osób, w tym m.in. kobiet i dzieci.
Wszystkie te osoby zginęły zimą 1945 r., gdy do Ujazdu wkroczyła Armia Czerwona. Walczący z niemiecką agresją Rosjanie nie brali wtedy jeńców - zabijali żołnierzy na miejscu, a ich ofiarami padali także cywile.
- W tym czasie została zamordowana m.in. cała rodzina Mynarków, która mieszkała w rynku w Ujeździe - opowiada Józef Wyleżoł, 77-letni mieszkaniec Ujazdu, a prywatnie pasjonat lokalnej historii. - Gdy Rosjanie weszli do miasta, rodzice wraz z piątką swoich dzieci ukryli się w piwnicy. Któryś z żołnierzy wrzucił tam granat. Mynarkowie nie mieli szans przeżyć.
W trakcie przejścia rosyjskiego frontu ginęli nie tylko Niemcy. Wśród ofiar zamordowanych w Ujeździe jest także jeden Polak. - Nazywał się Stanisław Soltys - dodaje Józef Wyleżoł. - Wiadomo o nim tyle, że był skierowany do Ujazdu do pracy w miejscowym młynie. Nie wiemy natomiast dlaczego zginął.
Wiele wskazuje na to, że ciała zabitych były chowane dopiero kilka tygodni po śmierci. Ich ułożenie w grobach wskazywało, że mogły być nawet częściowo rozłożone.
Zimą 1945 r. mieszkańcy Ujazdu byli świadkami jeszcze jednego okrucieństwa - dokonanego z kolei przez Niemców. Pomiędzy 17 a 22 stycznia niemieccy żołnierze pędzili przez miasto grupę kilkudziesięciu więźniów obozu koncentracyjnego KL Auschwitz-Birkenau. Ewakuację zarządzono, gdy było już wiadomo, że Rosjanie dotrą do obozu.
22 stycznia w Ujeździe doszło do egzekucji tych więźniów. Mieszkańcy wskazują na dwie możliwości: albo skazani próbowali uciec albo ich rozstrzelano, bo byli zbyt wycieńczeni, by kontynuować marsz.
Józef Sgraja, którego rodzina mieszka od pokoleń w Ujeździe, tak w 2005 r. relacjonował to, co wydarzyło się w jego mieście (miał wtedy 11 lat).
- To była niedziela. Szedłem rano z matką do ciotki w Sławięcicach. Na rynku leżały ciała pięciu martwych, może sześciu mężczyzn w pasiakach. Szliśmy szybko, mama się bała, więc nie pozwoliła mi dokładnie policzyć. Nie wiedzieliśmy wtedy, skąd ci więźniowie przyszli i dokąd ich pędzono.
Podobne mordy miały miejsce także w pobliskich Niezdrowicach (teren piaskowni) i w Jaryszowie (las przy wsi).
Tekst powstał we współpracy z Piotrem Smykałą - znawcą lokalnej historii i autorem książek.