To nie będzie zwykły proces. Na ławie oskarżonych zasiądzie 42-latka, która miała zaatakować i znieważyć dwa parole policji. Kobieta nie przyznaje się do winy i sugeruje, że mogła paść ofiarą spisku i całej serii fałszerstw.
- Policjanci znęcali się nade mną w kuchni, uderzali moją głową w blat kuchenny, wykręcali ręce, zakuli w kajdanki z tylu mocno zaciskając, szarpali w taki sposób żeby sprawić ból. Mój mąż nie mógł do mnie wyjść ponieważ jeden z policjantów szantażował go, że zabiorą nam syna do opieki - opowiada Katarzyna W.
Twierdzi, że policjanci wymyśli inną wersję zdarzeń, a na jej poparcie fałszowano dokumenty.
Według prokuratury podczas interwencji domowej pijana kobieta wyzwała od najgorszych czworo policjantów, groziła im zwolnieniem z pracy, jednego kopnęła w krocze, drugiego w udo, a policjantkę uderzyła w klatkę piersiową. Domowniczkę zakuto w kajdanki i zawieziono do szpitala na pobranie krwi, a potem na komisariat.
Katarzyna W. przyznaje, że 24 marca ub. r. pokłóciła się z mężem po wyjściu znajomych i była pod wpływem alkoholu. Krzyki i płacz dziecka usłyszała sąsiadka. Wezwała policję.
O co chodzi w całej sprawie?
Czytaj dalej >>>
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień