Szczecin ma potencjał, ale groźne są miraże [ROZMOWA]
Henryka Bochniarz z Rady Dialogu Społecznego o zakazie handlu w niedzielę, reformie zdrowia i szczecińskiej stoczni. - Pomysł zakazu handlu w niedzielę jest zły dla gospodarki - twierdzi Henryka Bochniarz - Z badań wynika, że pracę może stracić nawet 40 tys. osób. Trzeba raczej szukać innych rozwiązań.
Nadal trwa dyskusja i nie milkną kontrowersje na temat zakazu handlu w niedzielę. Co pani na to?
Ten pomysł jest zły dla gospodarki. Jest zły dla ludzi pracujących, którzy często mogą robić zakupy tylko w niedziele. Z badań Konfederacji Lewiatan wynika, że 46 procent dorosłych Polaków jest przeciwna wprowadzeniu zakazu, a w dużych miastach ponad połowa. to pomysł zły dla pracowników, bo wielu z nich po prostu straci pracę. Zły jest też dla inwestorów ponieważ przyniesie duże straty. Musimy pamiętać, że obecne łańcuchy dostaw są bardzo złożone. Zakaz handlu w niedziele oznacza ich przerwanie. Chodzi np. o funkcjonowanie centrów dystrybucyjnych, magazynów, logistyki. To byłoby prawdziwe „trzęsienie” ziemi nie tylko dla sprzedawców, ale także dla obsługi, dystrybucji, logistyki, itd. Ogromna cześć nowych miejsc pracy w Polsce tworzona jest w tego typu usługach i powinniśmy dbać o to, by firmy inwestujące w naszym kraju nie zdecydowały się na przeniesienie działalności poza Polskę.
Trzeba raczej szukać rozwiązań, które wynagrodzą osobom pracującym w niedziele ten dodatkowy wysiłek. Takim pomysłem może być dodatkowe wynagrodzenie za pracę w niedziele, albo możliwość pracy w niedziele tylko na jedną zmianę. Ważne jest także, aby umożliwić pracę centrów logistycznych. Z tych samych badań, o których wspominałam wcześniej wynika, że zdecydowana większość popiera takie rozwiązanie.
Posiadanie ambicji jest konieczne, ale przede wszystkim liczy się pragmatyzm
Musimy raczej poszukiwać rozwiązań praktycznych, a nie ideologicznych bo najgorzej jest jak się do gospodarki miesza ideologię. Jestem przekonana, że uda się osiągnąć w tej sprawie kompromis. Z rozmów w ramach Rady Dialogu Społecznego wiem, że także związki zawodowe dostrzegają potrzebę racjonalizacji wcześniejszych pomysłów. Wiele krajów europejskich, w których taki zakaz obowiązywał, wycofuje się z niego całkowicie, albo częściowo. Przykładem może być Francja, Węgry, czy Hiszpania. Projekt Solidarności wymaga zmian, a przede wszystkim konsultacji, które się formalnie nie odbyły.
Jeżeli my, jako partnerzy społeczni, wymagamy od parlamentu i rządu, aby konsultowali projekty ustaw z RDS, to tym bardziej powinniśmy tego wymagać od siebie.
Jest pani szefową Lewiatana. To zrzeszenie pracodawców. Co oni mówią na temat tego projektu?
Badania, które przeprowadziliśmy oraz nasze doświadczenia pokazują, że wprowadzenie takiego zakazu spowoduje utratę pracy ok. 40 tysięcy osób w Polsce. Badanie obejmowało nie tylko przedsiębiorców, ale przede wszystkim obywateli konsumentów, próba wynosiła ponad 3000 osób! Ponadto, ten pomysł oznacza ogromny problem dla wielu gałęzi przemysłu. Warto wziąć pod uwagę także komfort życia Polaków. Istnieją takie gałęzie przemysłu, które są bardzo ważne właśnie dla życia rodzinnego. Choćby sklepy meblowe. Właśnie w niedzielę spotykamy w nich całe rodziny, które tylko tego dnia mogą pójść razem i wspólnie zdecydować o zakupie. Na pomysł zakazu narzekają także studenci, a nawet co powinno dawać do myślenia ponad 40 procent samych pracowników handlu. Pracodawcy wskazują na ten pomysł, jak na kolejną niepotrzebną barierę administracyjną, która ograniczy rozwój działalności gospodarczej w Polsce.
Kolejnym pomysłem jest ustawa regulująca pracę aptek. A ten projekt ustawy chcą wprowadzić sami aptekarze. Czy to dobry pomysł?
Tych pomysłów, które uderzają w firmy jest niestety więcej. To zmiany w prawie karnym, ograniczenie funkcjonowania prywatnych podmiotów świadczących usługi zdrowotne. Zmiany w prawie farmaceutycznym, to kolejna propozycja, która pokazuje, że nie chodzi wcale o dobro klientów, ale lepszą pozycję na rynku określonej grupy interesów. Zmian nie forsuje z własnej inicjatywy rząd, ale z podszeptów części aptekarzy. Zastanawiające jest, że sami aptekarze mówiąc o interesie klientów, chcą doprowadzić do ograniczenia dostępu do aptek i leków. Projekt zakłada bowiem możliwość zablokowania powstania nowej apteki, nie pozwala nikomu poza farmaceutą wnioskować o pozwolenie na jej prowadzenie, określa nawet liczbę mieszkańców przypadających na aptekę! To naprawdę pomysł rodem sprzed 1989 r.
Właśnie. To przecież rodzi pewne niebezpieczeństwa.
Naturalnie. Jeśli ustawa o aptekach zostanie przyjęta, to koszty i utrudnienia z nią związane poniosą klienci. Leki będą droższe i trudniej dostępne. To jest szczególnie niebezpieczne dla mieszkańców małych miasteczek i wsi, którzy po leki będą musieli chodzić nawet kilka kilometrów. W powiązaniu z pomysłami dotyczącymi generalnie ograniczenia dostępu do leków wydawanych bez recepty, oznacza to ogromne komplikacje dla wielu Polaków. Oczywiście ważne jest bezpieczeństwo i pilnowanie jakie środki są dostępne i jak są sprzedawane, ale nie można zamykać z tego powodu aptek.
Projekt ustaw o zakazie handlu w niedziele i ten na nowo regulujący rynek aptek w Polsce, to projekty, które dotykają szarego Kowalskiego. Widać wyraźnie, że to on na nich traci. Dlaczego postanowiono w ogóle zając się tą sferą.
Tak jak wspomniałam wcześniej, najgorzej jeżeli o przepisach regulujących życie gospodarczej decyduje jakaś ideologia. Piotr Duda w otwarty sposób powiedział o ustawie zakazu handlu w niedziele, że chodzi o to, aby ludzie chodzili w niedziele do kościoła, a nie na zakupy. Ja nie widzę sprzeczności w tym, aby rano iść do kościoła, a po kościele iść na kawę i do kina do centrum handlowego. Trzeba pamiętać, że teraz w centrach handlowych to już nie tylko robi się zakupy, ale spędza się czas bo tam powstał cały sektor usług dla rodzin. Natomiast w przypadku projektu ustawy o aptekach to wyraźna gra interesów, która przez cały czas toczy się na rynku. Dlatego tak ważne jest dostarczenie obywatelom rzetelnej oceny dotyczącej skutków konkretnych regulacji, w oparciu o dane. Tym m. in. zajmuje się Konfederacja Lewiatan.
Boleję nad tym, że w Polsce nie ma dostatecznie silnej reprezentacji ruchu konsumentów. Przez kilka lat mieszkałam w Stanach Zjednoczonych i doskonale pamiętam, jak dostawałam niezależne raporty, oceniające różne produkty - od samochodów po lekarstwa, czy odkurzacze. Dzięki nim uzyskiwałam dobrą informację na ich temat, na podstawie której mogłam podejmować dobre decyzje przy zakupie.
Do Szczecina przyjechała pani na posiedzenie Wojewódzkiej Rady Dialogu Społecznego i rozmawia pani w sprawie zarobków lekarzy, pielęgniarek i położnych. Czy padną jakieś propozycje?
Jako przewodnicząca Rady Dialogu Społecznego postanowiłam odwiedzić wszystkie Wojewódzkie Rady Dialogu Społecznego. Spotkanie w Szczecinie było dziewiątym, w którym uczestniczyłam. Wszędzie jednym z ważniejszych tematów poruszanych na tych posiedzeniach był wyjazd lekarzy i pielęgniarek zagranicę oraz wynagrodzenia dla całego personelu medycznego. Podkreślam, wszędzie był to gorący problem, ale zdaję sobie sprawę, że w takich regionach jak Zachodniopomorskie ten problem jest szczególny, bo granica jest niemal za miedzą.
Jako Rada Dialogu Społecznego przeprowadziliśmy niedawno debatę na temat reformy ochrony zdrowia. Zależało nam, aby mówić o zdrowiu, jako o szeroko pojętej inwestycji. Na posiedzeniu obecna była pani premier Beata Szydło i minister zdrowia Konstanty Radziwiłł. Niestety, okazało się, że plany ministra Radziwiłła idą w innym kierunku. Planowane jest np. utworzenie sieci szpitali. Projekt właśnie został przyjęty przez rząd 21 lutego. Nasza ocena tego pomysłu jest bardzo krytyczna. Najbardziej krytykowane są kwestie związane z budową samej sieci i oparcie jej na nieaktualnych danych dotyczących zakresu świadczeń realizowanych przez poszczególne placówki medyczne. Wątpliwości budzi również tempo wprowadzanych tych zmian (dlaczego? Bo projekt nadal jest w trakcie prac legislacyjnych, a już 27 marca ma być znana lista szpitali objętych siecią. To naszym zdaniem nie daje żadnych szans placówkom na dostosowanie się do proponowanych rozwiązań). Ale będziemy się temu pomysłowi przyglądać i jako Rada Dialogu Społecznego, dyskutować na ten temat.
Tymczasem my tu w Szczecinie, obok problemów z odpływem lekarzy i pielęgniarek ze szpitali żyjemy też trochę stocznią. Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej zapowiada budowę statków. To dobry pomysł?
Myślę, że pewnych rzeczy nie da się odwrócić, ponieważ rynek „poszedł” już w innym kierunku. Kilkanaście lat temu miałam okazję uczestniczyć w restrukturyzacji stoczni remontowej w Gdańsku, a potem ją prywatyzować. Wiem jak ogromny wysiłek trzeba było włożyć, aby ta stocznia była rentowną, konkurencyjna, oferująca stabilną pracę. To wszystko się udało, ale ogromnym wysiłkiem menadżerów i pracowników. Dzisiaj to zakład produkujący najnowocześniejsze statki, najnowocześniejsze platformy wiertnicze. Ale nawet teraz jeden duży kontrakt powoduje ryzyka dla całego przedsięwzięcia. Rozumiem emocje tu, w Szczecinie, że chcielibyście mieć dobrze prosperującą stocznię. Jednak jak patrzymy na rynek stoczniowy na świecie, jak widzimy upadek stoczni w Niemczech, czy Chinach, to musimy pokusić się o refleksję, czym stocznia szczecińska będzie konkurowała w obecnych realiach globalnych? Najgorsze jest tworzenie miraży. Ludzie chętnie w nie wierzą, ale rzeczywistość jest inna.
Rząd rzeczywiście powinien wspierać przedsiębiorstwa, firmy, np. w promowaniu ich produktów, w większej innowacyjności. Jestem przekonana, że Szczecin ma wielką tradycję i potencjał by rozwijały się tutaj różne branże gospodarki. Bliskość granicy niemieckiej, dobra komunikacja, morze, uczelnie i już funkcjonujące firmy oraz dobrze zarządzane miasto to najbardziej przyjazne środowisko dla szybkiego rozwoju. Obawiam się odgórnych założeń, wedle których mamy stać się nagle producentami statków, czy samochodów. Posiadanie ambicji jest konieczne, jednak przede wszystkim pragmatyzm.
Henryka Bochniarz ekonomistka, była minister przemysłu. Od 1999 prezydent Konfederacji Lewiatan. W październiku 2015 prezydent RP Andrzej Duda powołał ją na członkinię nowo powstałej Rady Dialogu Społecznego