Szczecin, Police, Goleniów - filmowe perełki
Rozmowa z Bogumiłem Lipskim, producentem serialu kryminalnego HBO „Odwilż”, którego akcja dzieje się w Szczecinie.
Czy Szczecin to filmowe miasto?
Odkryliśmy tylko namiastkę tego potencjału. Mówię tutaj o Szczecinie i okolicach, bo te okolice mają wspaniałą historię, między innymi Police. Bardzo filmowym dla nas miejscem okazał się również Goleniów. Przede wszystkim zakład karny. Jednak i Szczecin jest absolutnie miejscem z ogromnym potencjałem i to takim bardzo różnorodnym, bo nam oczywiście bardzo pasowały wszystkie elementy znajdujące się wokół rzeki, rozlewisk wodnych. Mam tu na myśli port, stocznię i wszystkie kanały. To jest jedna część, a druga to miasto, które ma wspaniałą, klimatyczną architekturę i układ urbanistyczny, unikatowy w skali Polski. To wszystko staraliśmy się wykorzystać w serialu. Mam nadzieję, że może kiedyś będzie coś jeszcze do wykorzystania, bo bardzo dużo zostało do pokazania.
Czy to znaczy, że możemy spodziewać się 2. sezonu serialu „Odwilż”, który powstanie w Szczecinie?
Za wcześnie, żeby o tym mówić. Teraz mamy premierę pierwszego sezonu. To serial, więc mam nadzieję, że z potencjałem na kolejne sezony. Obecnie skupiamy się na premierze pierwszego. To jest dla nas najważniejsze.
Jak wygląda współpraca z miastem? Jak mieszkańcy reagowali na pojawienie się ekipy filmowej?
W przypadku pracy filmowców zawsze chodzi o potencjał, który jest w ludziach, i prawda jest taka, że instytucje są instytucjami, ale i super, jeżeli tam są fajni i otwarci ludzie, którzy chcą pomóc. To samo dotyczy właściwie każdego miejsca, w którym jesteśmy, i każdej pomocy, której potrzebujemy. Zdajemy sobie sprawę, że czasami to jest zakłócenie normalnego cyklu, w jakim to miejsce żyje. Nasze zdjęcia w porcie czy w stoczni za każdym razem oznaczały angażowanie wielu osób w pomoc i pilnowanie, wsparcie dla nas na miejscu.
Czy scenariusz serialu był pisany pod Szczecin?
Finalnie scenariusz był pisany pod Szczecin, chociaż w pomyśle serialu było po prostu miasto nad wodą. Mogły je zagrać Warszawa, Kraków i wiele innych miast w Polsce. Nam jednak zależało na tym, żeby odkryć coś nowego i pojechać w miejsce, w którym kamera nieczęsto bywa. Ujęła nas też historia Szczecina, która w wymiarze bardzo symbolicznym rymowała nam się z naszą główną bohaterką. Losy powojenne Szczecina i to zdefiniowanie na nowo swojej tożsamości wydało nam się podobne do tego, co przeżywa nasza bohaterka. Ale ujęło nas również to życie nad wodą. To też ma swój urok. Nigdy nie widziałem tylu wędkarzy w jednym czasie. Są obecni w różnych rejonach Szczecina.
Jak wybieraliście miejsca pod serial?
W scenariuszu są zawarte wydarzenia i hasłowo ujęte miejsca. Polega to na tym, że przyjeżdża najpierw tak zwany scout, który robi bardzo szeroki rekonesans, próbując znaleźć wszelkie możliwe ciekawostki. Potem przy ustalaniu harmonogramu zdjęć pomaga nam to otworzyć nowe perspektywy i możliwości. Następnie przyjeżdża scenograf, który to weryfikuje w kontekście tego, co mamy w scenariuszu oraz pomysłu wizualnego na serial. Potem jest jeszcze kolejna burza mózgów i decydowanie o tym, co można by było jeszcze zrobić, może inaczej. I zestawiamy te klocki wszystkie razem.
Ilu szczecinian zagrało w serialu?
Myślę, że w ramach całego serialu przez plan przewinęło się ponad 1000 osób. Chociażby w jednej z pierwszych scen w pierwszym odcinku w filharmonii, w której uczestniczyło ponad 350 statystów.
Wspomniał pan Police. Czyżby dawna fabryka benzyny syntetycznej tak podziałała na ekipę filmową?
Tak, te tereny - nie ukrywam - zadziałały na nas. Oczywiście świat filmowy przekształca świat rzeczywisty, więc proszę o dużą wyrozumiałość wszystkich szczecinian, którzy będą oglądali serial, bo na pewno parę rzeczy im się nie będzie zgadzało albo będą zastanawiali się, gdzie to jest. Filmowcy łączą czasem pewne rzeczy, uznając, że są gdzie indziej, ale tak też wykorzystaliśmy Police. A w jaki sposób? Zachęcam do oglądania i odkrywania.