Szczepan Cofta, szef Unii Szpitali Klinicznych: Coś złego dzieje się ze szpitalami klinicznymi
Polska Unia Szpitali Klinicznych, to stowarzyszenie zrzeszające prawie 40 szpitali klinicznych z całej Polski. W piątek, 10 stycznia, przedstawiciele PUSK opublikowali apel mówiący o dramatycznej sytuacji finansowej szpitali klinicznych. O tym, z czego wynika ten problem, kto za niego odpowiada i jak można poprawić tę sytuację rozmawiamy z dr. hab. Szczepanem Coftą, szefem Unii Szpitali Klinicznych i dyrektorem Szpitala Klinicznego Przemienienia Pańskiego UM w Poznaniu.
Gdybyśmy mieli przyrównać polski szpital do pacjenta, to jaką diagnozę postawiłby mu pan dzisiaj?
Diagnoza byłaby taka, że szpitale kliniczne, które posiadają dobrą infrastrukturę i mają ogromny potencjał ludzki, nie są w pełni wykorzystane. Duża część szpitali powiatowych ma olbrzymie problemy z kadrą. Mówi się, żeby
przesunąć część ich działalności do szpitali klinicznych. Bardzo głośno wspomina się również - co jest także głosem płatnika - o profilowaniu szpitali i koncentracji kompetencji. Myślę, że warto byłoby się o to pokusić. Szpitale powiatowe borykały się już z poważnymi problemami i anonsowały je dość wyraźnie, a szpitale kliniczne tego nie robiły. Aż do tej pory. W tej chwili mówimy otwarcie, że coś złego dzieje się ze szpitalami klinicznymi. Chcemy zwrócić uwagę na nasz potencjał, który w przypadku likwidacji szpitali może być trudny do odtworzenia. Na przełomie ostatniego roku szpitale powiatowe uzyskały znaczący wzrost ryczałtu, którego sztywny gorset paraliżuje szpitale kliniczne. Ale ich podmiotem tworzącym są starostwa powiatowe, dla których perturbacje związane ze szpitalami powiatowymi rzutują na sytuację powiatów. Naszymi organami są natomiast rektorzy uniwersytetów medycznych, więc sytuacja przedstawia się nieco inaczej. Rektorzy bezwzględnie poparli nasze postulaty, co znalazło wyraz w uchwale KRAUM (Konferencji Rektorów Akademickich Uczelni Medycznych).
Czytaj też: Najlepsze porodówki w Wielkopolsce - zobacz ranking szpitali położniczych, gdzie najlepiej rodzić
Kto ponosi winę za taką sytuację?
Wydaje się, że mamy do czynienia z błędem systemowym. W ostatnich dwóch latach nie odpowiedziano w sposób elastyczny na problemy związane z tym, że ryczałt nie przystawał do rzeczywistości. I to jest geneza problemu. Szpitale kliniczne, uwięzione w gorsecie ryczałtu, nie miały możliwości rozwijać się i reagować na potrzeby społeczne. Paradoksem było też to, że Narodowy Fundusz Zdrowia płacił za wszystko, co było poza ryczałtem. I tak jest do tej pory. Co więcej, jako dyrektorzy, mamy szereg kosztowych pozycji, na które nie jesteśmy w stanie wpłynąć. Doszło do pewnego „rozsypania się” systemu płac w służbie zdrowia. Niektóre z grup zawodowych dotknęła regulacja nadzwyczajna - chociażby pielęgniarek. A potraktowanie w sposób wybiórczy jednej z grup zawodowych spowodowało duże niesnaski i problemy między innymi grupami. To, razem ze wzrostem kosztów związanych z odpadami, zwiększającą się płacą minimalną, czy nieprzewidzianymi korektami, stanowi duże wyzwanie dla zarządów szpitali. Dane mówią nam, że sytuacja szpitali klinicznych jest obecnie gorsza niż szpitali powiatowych.
Co dla Pana, jako dyrektora szpitala, jest najtrudniejsze w tej sytuacji?
Największą bolączką jest akceptacja niewykorzystania pełnego potencjału szpitali klinicznych przy sztywności finansowania tych procedur, zwłaszcza w kontekście ryczałtu. On wymaga refleksji, elastycznego potraktowania, szczególnie w temacie zmieniającej się wiedzy medycznej, potrzeb społecznych, ale też potencjału szpitali klinicznych.
Co musiałoby się stać, żeby można było mówić o tym, że w polskich szpitalach zaczyna być lepiej?
To jest pytanie do płatnika. Być może powinno się w szybszy sposób dokonać weryfikacji kosztowej procedur medycznych? Na to właśnie liczymy. Koszty działalności szpitala rosną, a wycena procedur zostaje niemal niezmieniona. W takich warunkach trudno jest zarządzać nawet najlepszemu menedżerowi.
Sprawdź również: Będzie protest pielęgniarek? "Goła pensja? To kpina" – mówią poznańskie pielęgniarki na malejące płace i zmianę sposobu wynagrodzeń
Czy Pana zdaniem możliwym jest, żebyśmy kiedyś w przyszłości powiedzieli, że w polskich szpitalach jest już dobrze?
Wiemy o tym, że nawet najbogatsze kraje mają kłopoty z finansowaniem swoich szpitali. Koszty usług i opieki medycznej rosną na całym świecie. Zdajemy sobie z tego sprawę. Jednak nasze pytanie brzmi: „w jaki sposób, przy ograniczonych zasobach, udzielać pomocy pacjentom?”. Wydaje się, że szpitale kliniczne powinny mieć pewne uprzywilejowanie. Nie ze względu na to, że są szpitalami klinicznymi, ale ze względu na to, że stanowią o bezpieczeństwie publicznym w wielu obszarach zdrowotnych. Jeżeli w tej chwili w Polsce martwimy się, że największym problemem są braki kadrowe, to mogę zapewnić, że szpitale kliniczne mają olbrzymią kadrę lekarską i wystarczającą kadrę pielęgniarską. W momencie, kiedy znajdą się środki, które pozwolą wykorzystać nasz potencjał, możemy zrekompensować niedobory potencjału kadrowego w innych częściach systemu opieki zdrowotnej.
Cały apel Polskiej Unii Szpitali Klinicznych dostępny jest TUTAJ