Szczęśliwa marynarka trenera Łazarka i gole Okonia. Kolejorz broni mistrza!
W 1984 r. Lech nie tylko obronił wywalczony rok wcześniej tytuł mistrzowski, ale dołożył do tego także Puchar Polski. Przeczytajcie, jak to wtedy wyglądało.
- Ka-Ka-Es mistrzem jest! Kolejorz! - ten okrzyk w sezonie 1983/1984 nie schodził z kibicowskich ust. Piłkarski Poznań szalał po tym, jak 19 czerwca 1983 roku Lech Poznań zdobył swój pierwszy tytuł mistrza Polski, a rok później go obronił! I dołożył do „majstra” drugi Puchar Polski.
Kolejny rekord frekwencji zapowiada się na stadionie przy Bułgarskiej. Lech gra z Ruchem Chorzów, a ta informacja mówi kibicom bardzo dużo
- pisał 1 czerwca 1984 roku w „Expressie Poznańskim” Romuald Staniewicz. - „Być może ten właśnie mecz zadecyduje o powtórnym mistrzostwie kolejowego klubu. Niektórzy sugerują się wynikiem z pucharowego pojedynku obu zespołów: Lech wygrał 3:0”.
I słusznie! Kolejorz liczył na siebie, a trener Wojciech Łazarek dodatkowo... na swoją marynarkę, w której mimo upału paradował wśród roznegliżowanej publiczności. - Byłem w niej na ostatnich ośmiu wygranych meczach - przyznał.
„Pomogło!” - pisał w kolejnym numerze „Expressu” Staniewicz. - „Połączone siły talentu i umiejętności lechitów wraz z marynarką Łazarka przyniosły piękny efekt - kolejarze wygrali 3:1”.
A mogli wygrać znacznie wyżej. Już w trzeciej minucie gola strzelił Jacek Bąk, w 26. minucie - Czesław Jakołcewicz, po siedmiu minutach trzecią bramkę dołożył Mirosław Okoński, który 60 sekund później zmarnował karnego.
- Tyle piłek, co po przerwie leciało na bramkę Jojki, rzadko można było w polskiej lidze zobaczyć. Strzelali Adamiec, Bąk, Okoński, Barczak i nie mogło wpaść do siatki
- relacjonował dziennikarz „Expressu”, dodając, że było to 19. zwycięstwo Kolejorza w tym sezonie.
10 czerwca 1984 roku, do zakończenia pierwszej połowy meczu z GKS Katowice, Lech był mistrzem Polski. Niestety, w drugiej połowie straciliśmy dwie bramki. O mistrzostwie zadecydują zatem ostatnie mecze: Widzewa z Legią i Lecha z Pogonią. Skąd my to znamy, prawda? Historia lubi się powtarzać. Kolejorz - gramy do końca!
- Pogramy! - deklarował przed ostateczną rozgrywką Mirosław Okoński.
...13 czerwca 1984 roku. Na stadionie słychać głośne, miarowe odliczanie trybun: 42, 43, 44, i 45! JEEEEST!!! Ka-Ka-Es mis-trzem jest! Kolejorz!!! Kibice przez pół godziny wiwatowali i śpiewali sto lat lechitom, którzy choć zremisowali z Pogonią 1:1, obronili majstra!
-
Takiego entuzjazmu, euforii i radości Poznań chyba nie przeżywał. Uwielbiana drużyna Lecha została mistrzem Polski i to u siebie, na oczach dziesiątek tysięcy widzów, przy ogłuszającym dopingu w scenerii setek niebiesko-białych flag, transparentów, płonących pochodni i strzelających w górę kolorowych rakiet. Czy może być coś piękniejszego dla kibiców?
- pytał Staniewicz i odpowiadał w „Expressie” - Nie może!
A jednak! 19 czerwca, w stolicy, Kolejorz - w swoim stylu - pokonał Wisłę Kraków 3:0 i tym samym zdobył Puchar Polski. Miłoszewicz, Okoński i Jakołcewicz - to oni poprowadzili Lecha po kolejne trofeum.
- Weszliśmy do historii polskiej piłki zdobywając dublet. Do tej pory udało się to tylko Górnikowi, Ruchowi i Legii - mówił po meczu Łazarek. Co ciekawe, przed finałem były trener Lecha Jerzy Kopa powiedział z lekką zazdrością: - Ale wam idzie!
Szło nieźle, dlatego - ojciec sukcesu Wojciech Łazarek - długo po spotkaniu fruwał w powietrzu podrzucany przez piłkarzy. Było co podrzucać, w końcu był „Baryłą”.