Szczyt NATO w Brukseli. Donald Trump a sprawa polska
Dla Polski nakładanie kolejnych ceł przez USA na Unię czy nawet Chiny nie wróży nic dobrego. Strategicznie zwiększa to zagrożenie konfliktami, a taktycznie też nas nie ominie.
Wyższe cła na produkty chińskie to straty także inwestorów UE, niemieckich czy francuskich, dla których podwykonawcami są polskie firmy. Nacjonalizm gospodarczy to zawsze prosta droga do poważnej międzynarodowej awantury.
Donald Trump zabiega o głosy części wyborców w Stanach. W jakimś sensie wszystkie jego działania są nakierowane na to, by można je było w jednym zdaniu przedstawić na twitterze, a potem w wywiadzie czy podczas konferencji prasowej mówić o spełnieniu woli wyborców.
Kolejne cła jednak z czasem wpłyną też na podwyżki cen i tak się zacznie nakręcać amerykańska spirala nacjonalizmu gospodarczego. A niektórzy nazwą to po prostu wojną gospodarczą.
My jednak zastanawiamy się, co z polityki prezydenta USA wynika dla Polski? Pomimo, że styl Donalda Trumpa niektórym w Polsce się podoba, to treść już powinna zastanowić: w sensie politycznym Trump jest izolacjonistą - słowem zmierza w kierunku odgradzania Ameryki od zewnętrznego świata. Dzieje się to małymi kroczkami, efekty będą widoczne wtedy, gdy wiele z jego decyzji będzie już zatwierdzonych.
Tymczasem interes Polski polega na tym, by Stany były obecne w Europie zarówno ze względu na politykę poszczególnych zachodnioeuropejskich państw, jak i ze względu na Rosję. Trump jest w głębi duszy unilateralistą.
Tłumacząc to najprościej, uważa że USA nie powinny wiązać się decyzjami w ramach NATO czy NAFTY, ale ze względu na swą siłę mogą decyzje podejmować samodzielnie. Jeśli USA - to także inne państwa, a to oznacza, że kto silniejszy na świecie, ten będzie miał poza wszelkimi innymi regułami (na przykład prawem międzynarodowym) więcej do powiedzenia.
To oferta dobra dla niektórych dużych, silnych państw i części najmniejszych, które bezpiecznie podpinać się będą pod najbogatszych i największych. Średniacy, jak Polska, szczególnie w naszym regionie na takiej polityce mogą tylko stracić. Dla nas, przy wszystkich problemach, lepsza jest Unia, NATO i wspólne instytucje z przynajmniej minimalnym wpływem na najważniejsze decyzje.
Szczyt NATO w Brukseli kończy się dużo bardziej optymistycznie niż niedawne spotkanie państw G7. Przywódcy innych państw przeczekali zdumiewające tweety prezydenta USA. Prawicowcy i kontestatorzy starego porządku ucieszyli się z batożenia Niemców - za słowami prezydenta USA stoją jednak idee, które powinny nas poważnie zastanowić.