Szczyt parlamenty Międzymorza
Rocznica wygranych przez Solidarność czerwcowych wyborów w 1989 roku, czyli pierwszego kroku do przezwyciężenia żelaznej kurtyny, stała się okazją do czwartego już szczytu parlamentarnego państw Europy Środkowej i Wschodniej, corocznie organizowanego w Warszawie.
Tym razem w spotkaniu wzięło udział 16 przewodniczących i wiceprzewodniczących parlamentów, a także delegacje z kolejnych sześciu państw. Oprócz państw bałtyckich i kaukaskich, Grupy Wyszehradzkiej, licznie reprezentowanych Bałkanów, w szczycie brały też udział Turcja, Białoruś, a nawet Kazachstan. Nie przyjechały delegacje z państw, w których sytuacja polityczna jest daleka od stabilizacji, m.in. z Ukrainy i Mołdawii, reprezentowanych jedynie przez ambasadorów.
Organizatorami szczytu byli marszałkowie polskiego Sejmu i Senatu, a gośćmi specjalnymi uczestnicy opozycji antykomunistycznej z okresu poprzedzającego Jesień Narodów i rozpad Związku Sowieckiego, przybyli z kilkunastu państw.
W pierwszej części obrad dyskutowano o kształtowaniu wspólnej pamięci historycznej, związanej z upadkiem komunizmu, w drugiej mówiono o europejskich i globalnych sukcesach państw naszego regionu. Uczestnicy brali też udział w otwarciu wystawy „Rok Wolności Ludów - Zwycięstwo Wolnego Słowa”, ilustrującej podziemny ruch wydawniczy w Polsce i innych krajach. Ważnym elementem szczytu było wystąpienie brytyjskiego konserwatysty Sir Rogera Scrutona, któremu wiele środkowoeuropejskich podziemnych inicjatyw zawdzięczało swoje wsparcie w okresie komunizmu.
Spotkania szefów parlamentów naszego regionu stały się już tradycją. Służą budowaniu współpracy na różnych szczeblach: grup bilateralnych, komisji sejmowych i senackich, zespołów roboczych, także parlamentarnych kancelarii. Mozolna praca nad tworzeniem bloku państw Europy Środkowej i Wschodniej powoli przynosi efekty. Można to odczuć na rozmaitych międzynarodowych konferencjach, w organizacjach takich jak Rada Europy, na spotkaniach poświęconych współpracy gospodarczej.
Wśród niedawnych kandydatów do Parlamentu Europejskiego, a dziś już europosłów, powstał pomysł powołania zespołu regionalnego, obejmującego przedstawicieli różnych frakcji, a także reprezentantów państw dopiero aspirujących do członkostwa w Unii. Zespół ten mógłby działać na rzecz szybszego rozszerzenia Unii, a także ułożenia korzystnych relacji między Unią a państwami, które na razie przyłączać się nie zamierzają.
Najważniejsze, żeby wzmacniać wzajemne więzi, wynikające z podobieństw historycznych i kulturowych. W pogrążonej w wewnętrznym kryzysie Unii, głos państw tzw. nowych, powinien być bardziej niż dotychczas brany pod uwagę, a osiągnąć to można tylko przez ścisłą współpracę całego regionu.