Szedł po wygraną. Antoni Nosalik Misterem Podlasia 2022. Teraz chce zostać Ironmanem
22-letni Antoni Nosalik z Augustowa lubi wyzwania. W czerwcu osiągnął jeden cel – został Misterem Podlasia 2022, a już w lipcu i we wrześniu planuje wystartować w dwóch triathlonach.
Dawaj, dawaj, nie pękaj, musimy to zrobić! – w ten sposób często motywuje znajomych do podejmowania różnych wyzwań. Sam też ich nie unika. Rok temu wziął udział – jako debiutant – w zawodach triathlonowych, a trzy tygodnie temu zdobył tytuł Mistera Podlasia 2022.
– Szedłem po wygraną – uśmiecha się 22-latek z Augustowa. I wyjaśnia, że jeszcze zimą, kiedy zgłosił się do udziału w konkursie, miał nadzieję, że uda mu się zdobyć tytuł mistera.
Bo ma w sobie to coś
– Nie chcę wyjść na narcyza i mówić, że jestem przystojny, ale fakt, że wybrano mnie do szesnastki finalistów konkursu Mister Podlasia 2022 utwierdził mnie w przekonaniu, że mam w sobie coś interesującego. I wtedy pomyślałem, że chyba rzeczywiście mam szansę wygrać ten konkurs.
Chociaż nie było łatwo
– Bo każdy z finalistów miał w sobie to coś, co przyciągało do niego uwagę, więc podczas przygotowań, kiedy poznałem resztę chłopaków, wcale już nie byłem taki pewny wygranej – dodaje ze śmiechem. – I nawet byłem lekko zaskoczony, kiedy na scenie wyczytano moje nazwisko jako Mistera Podlasia 2022.
Kilkumiesięczny okres przygotowań do konkursu nie należał do najłatwiejszych. Antoni bowiem studiował na III roku fizjoterapii na Uniwersytecie Medycznym w Białymstoku, a jednocześnie uczył się w policealnej szkole sztuki masażu i każdy dzień miał wypełniony zajęciami. A do tego jeszcze przecież dochodziły sportowe treningi, no i zawsze trzeba było wygospodarować trochę czasu dla ukochanej dziewczyny oraz rodziny.
– Więc rzeczywiście nie było mi łatwo zaplanować to wszystko organizacyjnie, by w moim „rozkładzie” dnia jeszcze zmieścić próby choreograficzne, które odbywały się dwa razy w tygodniu, a do tego sesje fotograficzne i inne tego typu spotkania związane ze startem w konkursie – mówi Antoni. – Ale wszystko udało się pogodzić, choć rzeczywiście w ostatnich miesiącach nie miałem zbyt dużo wolnego czasu.
Przygotowania do konkursu Mister Podlasia 2022 wspomina jako świetną przygodę.
– To była dobra zabawa, a ja lubię, gdy w życiu dzieje się coś nowego, choć nie ukrywam, że już pod koniec, przed samą galą, odczuwałem stres – zwierza się mister. – Trudno mi było wyobrazić sobie ten występ na scenie przed tak dużą publicznością. Miałem świadomość, że na widowni zasiądzie kilkaset osób...
Na szczęście wiedział też, że w tym tłumie są również jego najbliżsi: dziewczyna, przyjaciele, mama i tato. I ta myśl dodawała mu otuchy.
– Mama bardzo się przejmowała tym, aby udało mi się jak najlepiej wypaść na gali – mówi. No i chyba jej nie zawiodłem – dodaje z szelmowskim uśmiechem.
Po ogłoszeniu wyników z wszystkich stron posypały się gratulacje. Znajomi ściskali, pisali, dzwonili. Jednak teraz, gdy od gali minęło już trzy tygodnie i emocje nieco opadły, Antoni z radością wrócił do swego normalnego życia.
– Po chwili euforii znowu czuję się tym samym Antkiem, co przed galą – mówi – Być może czeka mnie jeszcze ciąg dalszy tej przygody – start w konkursie Mistera Polski lub próby znalezienia się w świecie modelingu, ale na razie odpoczywam.
A ma po czym! W tym miesiącu, już po gali konkursu Mister Podlasia 2022, musiał bowiem zaliczyć jeszcze sesję egzaminacyjną na Uniwersytecie Medycznym, a – jak podkreśla – z powodu zdobytego tytułu mistera na żadne fory nie mógł liczyć.
– Nie odczuwam jakieś szczególnej fali popularności – śmieje się. – Jest mi bardzo miło, że dostałem ten tytuł i jestem wdzięczny, że mogłem wziąć udział w tym konkursie, ale teraz zacząłem wymarzone wakacje i odpoczywam w moim rodzinnym Augustowie.
Triathlon to jego cel
Wakacje nie oznaczają jednak leniuchowania na augustowskiej plaży. Nie w przypadku Antoniego! Bo on jest uzależniony od treningów i znowu przygotowuje się do triathlonu!
– Całe życie uprawiam sport, więc treningi to dla mnie chleb powszedni – podkreśla.
Już w szkole podstawowej trenował piłkę nożną, później siatkówkę i pływanie. Teraz spędza dużo czasu na siłowni, na basenie i na rowerze.
– Znowu wystartuję w triathlonie – zapewnia. – Idę w ślady, ojca, który jest iron menem i moim mistrzem.
W triathlonie debiutował rok temu i wziął udział w tzw. ćwiartce, czyli 1/4 Ironmana. Musiał przepłynąć 950 metrów, przejechać na rowerze 45 km i przebiec 10,5 km.
– Łatwo nie było, ale czy już wspominałem, że lubię wyzwania? – uśmiecha się 22-latek.
W swojej kategorii osiągnął niezły wynik, bo zajął siódme miejsce, a w kategorii open – 35. – Jednak nie zdobyłem medalu, widocznie za mało trenowałem – uśmiecha się. – Ale mam dopiero 22 lata, jeszcze zrobię całego Ironmana! – zapewnia.
Najpewniej czuje się w pływaniu, bo przecież trenuje je od dzieciństwa. – Zakładałem, że w tej kategorii sobie najlepiej poradzę i nie pomyliłem się – wyszedłem z wody jako piąty, a startowało około 100 osób – mówi. – Zdecydowanie gorzej poszła mi jazda na rowerze. Choć muszę zaznaczyć, że miałem dość stary rower i od początku czułem na plecach oddechy zawodników, którzy jechali na super sprzęcie. No i przegonili mnie – rozkłada ręce.
Zaraz jednak dodaje, że sport jest jego wielką pasją, ale nie wiąże z nią swojej zawodowej przyszłości. Antoni bowiem chce być... rehabilitantem stomatologicznym.
Będzie pomagać ludziom
– Od zawsze chciałem studiować stomatologię – zdradza. Jednak nie udało mi się dostać na studia na tym kierunku, więc zdecydowałem się na fizjoterapię i to był bardzo dobry wybór! – podkreśla Antoni Nosalik. I dodaje: – Od razu odnalazłem się na tym kierunku, od pierwszych zajęć poczułem, że to jest to!
I odkrył sposób, by połączyć wymarzoną stomatologię ze studiami z zakresu fizjoterapii.
– Bo rehabilitacja stomatologiczna to praca w obrębie jamy ustnej – wyjaśnia. – Kiedy pacjent ma problem z narządem żucia, to zwraca się o pomoc do fizjoterapeuty, który zajmuje się właśnie tą dziedziną. A przypadki, kiedy trzeba człowiekowi pomóc są bardzo różne, bo mogą być związane np. z urazami z dzieciństwa. Jakiś upadek w przeszłości może powodować problemy z narządem żucia i wadą zgryzu. Dany uraz w ciele powoduje kompensacje mięśniowe, czyli ma wpływ na inne mięśnie – przekonuje Antoni. I dodaje, że już wie, że właśnie to jest droga zawodowa – jako fizjoterapeuta chce pomagać innym.