Szkieletor staje się budową życia dla tysięcy ludzi. Zmieniają go w dumę Krakowa
Od 40 lat wwierca się swą wrzecionowatą sylwetką w panoramę Krakowa. Ktoś uczony mógłby zaryzykować tezę, że stał się częścią tożsamości miasta. Przez lata konstrukcję szkieletora przykrywały tylko kolosalne banery reklamowe. Teraz jest otoczony potężnymi dźwigami i coraz szybciej znika pod wznoszonymi obok ogromnymi budynkami. Za kilka miesięcy przestanie być widomym znakiem krakowskiej niemocy. Stanie się częścią wielkiego centrum biurowo-hotelowo-mieszkalnego. Na razie jest jednak bezprecedensowym przedsięwzięciem inżynierskim i budową życia dla wielu ludzi.
- Na zajęcia na Politechnice Krakowskiej jeździłem z mojej Nowej Huty autobusem 501. Niemal codziennie mijałem szkieletora, patrzyłem na jego przygnębiającą sylwetkę. Mnóstwo razy myślałem: ta budowa czeka na mnie. I wiem, że wielu kolegów ze studiów mówiło sobie podobnie - opowiada Tomasz Wiszniewski, 38-letni absolwent zarządzania i konstrukcji budowlanych na Politechnice Krakowskiej. Ale to on jest teraz szefem wielkiej ekipy firmy Strabag, która ma zmienić szkieletora z największej budowlanej kompromitacji Krakowa w Unity Centre, jego architektoniczną dumę.
Marek Dunikowski, słynny krakowski architekt i autor projektu przebudowy szkieletora. uważa, że Unity Centre będzie biurowym Wawelem Krakowa. I przyznaje, że dla niego ta budowa ma też duże osobiste znaczenie. - Kiedy w 1968 roku zdawałem egzaminy wstępne na architekturę na Politechnice Krakowskiej, prof. Zdzisław Artz z naszego wydziału wygrywał konkurs na projekt wieżowca NOT-u, czyli Naczelnej Organizacji Technicznej, jak wtedy się o tym wieżowcu mówiło.
Przez niemal całą karierę zawodową pracowałem w cieniu tej konstrukcji, która z czasem stawała się już tylko szkieletorem. Jej istnienie, mówiąc uczciwie mi spowszedniało. Ale przed dziesięcioma laty zostałem poproszony o przygotowanie koncepcji i projektu przebudowy zachowanej konstrukcji w centrum biurowe. Teraz mam 67 lat, przygotowuję się do przekazania biura DDJM w ręce następców. Ta budowa dobiega finału i staje się klamrą dla mojego życia zawodowego - mówi architekt nie kryjąc melancholii.
Zanim jednak stanie się klamrą, trzeba go wznieść zdobywając się budowlaną ekwilibrystykę. Bo jeśli trzymać się wawelskich analogii, to Franciszek Florentczyk, który na zlecenie króla Zygmunta Starego kierował budową renesansowego zamku na Wawelu miał o wiele więcej miejsca na rozmach. Plac budowy nowego szkieletora ma niecałe 1,5 hektara, a działka wciśnięta jest pomiędzy zabudowę Uniwersytetu Ekonomicznego i rondo Mogilskie.
Czytaj wiecej:
- Kiedy skończy się etap wznoszenia konstrukcji i zaczną się prace wykończeniowe?
- Stres architekta
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień