Szkoła musi nadążać za postępem i dziećmi [ROZMOWA]
Rozmowa z Anną Zalewską, minister edukacji narodowej o reformie oświaty i problemach z nią związanych.
Przyszła Pani do ministerstwa z gotowym projektem reformy szkolnictwa czy z pomysłem tej reformy?
Było kilka gotowych pomysłów. Przypominam, że PiS jest pierwszą formacją, która poszła do wyborów z bardzo określonym programem. Miałam więc o tyle łatwiej, że wiedziałam, iż poszczególne działania muszę przekładać na konkretne projekty ustaw.
Wasi oponenci, ale nie tylko oni, mówią, że wyłącznie burzycie, chcecie wszystko budować od nowa, zapominając, że przez 25 lat pewne rzeczy zostały zbudowane i mają się całkiem dobrze.
Wiemy, w którym miejscu jesteśmy w systemie edukacji. W dodatku rzeczywistość, postęp cywilizacyjny powodują, że młodzi ludzie, dzieci bardzo szybko się zmieniają. Oni sami mówią, że szkoła za nimi nie nadąża. W związku z tym potrzebujemy urealnić to wszystko, co się dzieje w szkole, tak aby młody człowiek odbierał edukację na wysokim poziomie. Aby miał te wszystkie kompetencje, których dzisiaj, wchodząc w dorosłe życie, nie posiada, jak na przykład umiejętność współpracy, umiejętność posługiwania się językami obcymi czy też umiejętności IT na bardzo wysokim poziomie. Bo diagnoza jest jednoznaczna: studenci nie są dziś gotowi do studiowania, a pracodawcy nie mają pracowników.
Pani zdaniem, likwidacja gimnazjów to zmieni?
Tak, bo - po pierwsze - budujemy kształcenie ogólne odpowiadające za umiejętność, której polskie społeczeństwo nie posiada - umiejętność uczenia się przez całe życie. Po drugie, musimy odbudować czteroletnie liceum ogólnokształcące, bo rzeczywista nauka w nim trwa dzisiaj... półtora roku. W I klasie kończymy to, co zostało zrobione czy zapoczątkowane w gimnazjum. To naprawdę edukacyjny absurd! Więc jeżeli mówimy o tym, że liceum rzeczywiście ma być liceum ogólnokształcącym, ma przygotować nie tylko do egzaminu maturalnego, ale przede wszystkim do studiowania, do tego, żebyśmy cały czas podnosili jakość intelektualną, musi trwać cztery lata. Mamy także nieprzystające do rzeczywistości rynku pracy szkolnictwo zawodowe, które trzeba odbudować.
Jest jednak wiele świetnych samodzielnych gimnazjów i wielu znakomitych nauczycieli, którzy w nich pracują...
Ale ci nauczyciele mają pracę! Ich wszystkie umiejętności zostaną wykorzystane, ich wiedza zostanie wykorzystana. Oni mają taką samą wiedzę jak nauczyciele, którzy kształcili się i uczą w szkole podstawowej czy liceum ogólnokształcącym. Dodam, że gimnazja miały wyrównywać szanse edukacyjne. A tak się nie stało. W związku z tym to kolejny argument za ich wygaszeniem. Doskonałym przykładem jest Finlandia...
Anna Zalewska: - Reforma edukacji jest tak przemyślana, żeby nikomu nie przyszło do głowy cofanie jej.
Tam 30 lat dyskutowano o tym, jak zorganizować system edukacji.
My dyskutujemy już 17. Tam funkcjonuje system, do którego my zmierzamy. Tam każda, najmniejsza szkoła ma być tak zaprojektowana i mają uczyć w niej doskonalący się nauczyciele, żeby rzeczywiście być z dziećmi i jednocześnie je wychować. Tam w szkole mamy pedagogów i psychologów. To właśnie wyrównywanie szans edukacyjnych. Kiedyś, żeby dostać się na studia, trzeba było być dobrym. Dzisiaj tylko w Warszawie mamy około trzystu liceów, do których dostanie się każdy, nawet z marnymi ocenami. Mamy dziesiątki uczelni wyższych, do których dostanie się każdy, zakładając, że rodzic zapłaci czesne, i mamy tysiące niewykształconych, słabych magistrów, którzy nie mogą znaleźć pracy. I tu leży prawdziwy problem polskiej edukacji. Ale to jest jeden z dziesiątków problemów. Z dziesiątków!
Wiele osób wskazuje, że podstawowy.
Nie, jeden z dziesiątków. Osoby, z którymi panie rozmawiały, na pewno zauważyły to niepokojące zjawisko w polskim społeczeństwie, jakim jest niż demograficzny w Europie. Czynnik ten powoduje, że każdy dziś dostanie się na studia.
Za waszą reformę zapłacą też samorządy? Mówią o konkretnych kwotach - miliona złotych.
Nie, nie! Przypominam, że w szkole jesteśmy razem - samorząd i MEN. Samorząd zbiera podatki od obywateli, ma udział w podatkach PIT, CIT, ma swoje własne miejscowe podatki, a jego podstawowym zadaniem jest szkoła. Organ prowadzący odpowiada przede wszystkim za budynki i wyposażenie. To on wybiera szkoły, jest pracodawcą nauczycieli. Zatem rzeczywiście samorządy są nam niezbędne. W subwencji oświatowej my odpowiadamy za dzieci, stąd owa subwencja uzależniona jest od konkretnej ich liczby. Subwencja oświatowa została powiększona o ponad 400 milionów. Odpowiadamy za podstawy programowe, podręczniki, egzaminy, doskonalenie zawodowe, które jest w Polsce na katastrofalnym poziomie.
Pani zdaje sobie sprawę, że idzie także na wojnę z nauczycielami?
Odpowiadam za nauczycieli. Realizuję postulaty nauczycieli, oni są ze mną. Wywodzę się z tego samego środowiska, jestem urlopowanym nauczycielem. Mam stały kontakt z nauczycielami, a nauczyciele wszystkich szkół ponadgimnazjalnych bardzo czekają na reformę.
Czyli nauczyciele są zadowoleni?
Niepokój panuje wśród nauczycieli z samodzielnych gimnazjów. To m.in. do nich przed rozpoczęciem roku szkolnego wysłałam list. Mam nadzieję, że dyrektorzy pokazali go nauczycielom. Napisałam w nim, w jaki sposób ich zabezpieczam. Liczba dzieci się nie zmieni, w związku z tym liczba nauczycieli nie będzie się zmieniać ze względu na zmianę struktury. Jestem tym ministrem, który odpowiada na postulaty związków zawodowych podnoszone od bardzo wielu lat, m.in. zlikwidowanie tzw. godzin karcianych. Pierwszy raz od czterech lat mamy waloryzację płac dla nauczycieli. Po raz pierwszy będzie mniej biurokracji w szkole. Po raz pierwszy także nauczyciel będzie mógł realizować podstawę programową w swoim rytmie.
Podstawę, której jeszcze nie znamy.
Ale niebawem ją poznamy. Odnośnie do wzrostu pensji nauczycieli - zapowiedziałam powołanie specjalnego zespołu, który zajmie się tą kwestią. Przygotowujemy się do dyskusji na temat podwyżki wynagrodzeń. Z nauczycielami związany jest cały plan reformy szkolnictwa.
Czyli nie wracamy do PRL-u, co zarzucają Pani oponenci?
Buduję nowoczesną szkołę. Ogromne pieniądze przeznaczone są na szerokopasmowy internet dla szkół. Obecnie mamy tylko kilkanaście procent szkół, które dysponują szybkim, szerokopasmowym inter-netem na miarę XXI wieku. Potrzebuję jeszcze bliskiej współpracy z samorządami, aby w każdej klasie pojawiła się aktywna tablica po to, aby w 2018 r. w Polsce nauczyciel pracował tak jak w większości krajów europejskich. Dodatkowo MEN chce wziąć na siebie ciężar odpowiedzialności finansowej za aktualizację wszystkich programów. Bo szkoła z czasów PRL to taka, w której obowiązują programy z 2006 r., a my tworzymy szkołę nowoczesną.
Nie boi się Pani tego, że jak stracicie władzę - bo pewno kiedyś tak się stanie - nowy minister edukacji przywróci gimnazja?
To tak przemyślana reforma, żeby zwyczajnie nikomu już do głowy nie przychodziło jej odwracanie. Panie chcą ze mną rozmawiać o 2150 samodzielnych gimnazjach na blisko 27 500 szkół, które w wyniku funkcjonowania tychże samodzielnych gimnazjów byłyby zdyskwalifikowane. Odpowiadamy za każdą szkołę i za każde dziecko. I odpowiadamy za system.
Co Pani takiego zrobi, że nie będzie powrotu do starego?
Zrobię wszystko, aby polska szkoła była dobra. Tego właśnie życzę dziś, z okazji Dnia Edukacji Narodowej, wszystkim uczniom, rodzicom, dyrektorom, nauczycielom i pracownikom oświaty.