Szlachetna Paczka 2020. Do finału zostało niewiele czasu, a potrzebujących rodzin wciąż przybywa!
Pandemia sprawiła, że poukładane dotąd życie, w wielu rodzinach, legło w gruzach. Niektórzy, choć z trudem wiążą koniec z końcem, wstydzą się przyjąć pomoc. Ale jest też dobra informacja: wciąż nie brakuje tych, którzy są gotowi podzielić się z innymi. Nawet, gdy sami mają niewiele.
- Za każdą rodziną w naszej bazie kryje się jakiś dramat - mówi Marta Kościukiewicz, wolontariuszka i asystentka ds. promocji Szlachetnej Paczki na Opolszczyźnie. - W tym roku pomagamy m.in. wielodzietnej rodzinie, która mieszka w rozpadającym się domu. Poczułam uścisk w sercu, gdy usłyszałam, że dla nich najpiękniejszym prezentem będzie jedzenie. Ci państwo mają niepełnosprawne dziecko i to, czego nie wydadzą na żywność, będą mogli przeznaczyć na jego rehabilitację oraz leczenie...
Opolscy wolontariusze wysłuchali w tym roku historii blisko 500 rodzin. Spośród nich 385 zostało zakwalifikowanych do udziału w projekcie.
- Większość znalazła już swoich darczyńców. Liczymy na to, że ci którzy jeszcze czekają, również nie zostaną bez pomocy - mówi Marta Kościukiewicz. - Ten rok jest specyficzny. Sygnały na temat osób w dramatycznej sytuacji, spływały do nas do ostatniej chwili i nie mogliśmy przejść obok nich obojętnie. Dlatego lada moment w bazie pojawi się kolejnych 46 rodzin. One też będą wypatrywać dobroczyńców.
Na Opolszczyźnie pomoc trafia m.in. do rodzin wielodzietnych, ale również do osób starszych, którzy nie mają obok siebie nikogo, na kogo mogliby liczyć. - Ta działalność nie kończy się na grudniowym Weekendzie Cudów. Nasi wolontariusze wracają do seniorów przez cały rok. Czasami po to, by zrobić im zakupy, ale równie często, by wypić z nimi herbatę i poświęcić im czas. Dla wielu to znaczy więcej, niż pomoc materialna - mówi wolontariuszka. - Bywa też tak, że najbardziej pilna jest pomoc prawna, bo pojawiają się poważne problemy, ale rodziny nie stać na to, by zapłacić za wsparcie kancelarii. Najważniejsze jest to, by dobrze rozpoznać potrzebę.
Szlachetna Paczka tym się różni od innych akcji, że pomoc ma być skrojona na miarę danej rodziny. Czasami najbardziej potrzebna jest żywność, innym razem ciepłe ubranie albo opał na zimę. Dlatego wolontariusze wcześniej odwiedzają zgłoszone osoby, by darczyńca miał pewność, że jego wsparcie faktycznie ma sens.
- Pandemia odbiła się na życiu wielu rodzin. Jeśli pracował tylko jeden z rodziców i on stracił w ostatnim czasie pracę, to trudno związać koniec z końcem. W święta jest to szczególnie dotkliwe, zwłaszcza, gdy w domu są dzieci - mówi Marta Kościukiewicz. - Niesamowite jest dla nas to, że mimo trudnego czasu, tyle osób chce pomagać. One często same nie mają wiele, ale mimo wszystko chcą się tym podzielić.
Do finału, który odbędzie się w przyszły weekend, został nieco ponad tydzień. To wystarczająco długo, by zebrać grupę przyjaciół i podarować komuś magiczne święta. Drobny gest czasami ma wielką moc. - Dwa lata temu pomagaliśmy pani, która została sama z córką, niemal bez niczego. Darczyńcy spisali się na medal. Pojechały do nich dwa, wypakowane po brzegi busy z prezentami. Pani najbardziej ucieszyła się z kapci i szlafroka. Skwitowała, że teraz już nigdy nie będzie jej zimno - wspomina wolontariuszka.
Bazę rodzin -również tych, które mieszkają w Waszym sąsiedztwie - znajdziecie na www.szlachetnapaczka.pl/wybor-rodziny/ Weekend Cudów, czyli finał akcji, podczas którego prezenty trafią do potrzebujących, odbędzie się 12-13 grudnia.