Szli śladami więźniarek z Auschwitz
Trzech nowosolan w sobotni wieczór przed halą CRS w Zielonej Górze zakończyło ponad 80-kilometrową wędrówkę częścią trasy „marszu śmierci”.
Mariusz Pojnar, Daniel Kołtuń i Marek Grzelka wyruszyli pieszo z dawnego folwarku Banishvorwerk - Przybyszów. Odcinek do Zielonej Góry liczył ponad 80 kilometrów. Nowosolanie pokonali w śniegu i mrozie trasę, którą musiały przejść więźniarki obozu Auschwitz-Birkenau.
- Zastanawiało mnie, jak to możliwe, że taką trasę można było pokonać zimą i zrobiły to kobiety w wielu od 15 do 30 lat. Ten temat „wszedł mi w głowę”, trudno było się z niego wyzwolić. Zadawałem sobie pytanie, dlaczego nie zrobić czegoś podobnego, zaprosiłem do tego kolegów i... poszliśmy - powiedział Marek Grzelka, pomysłodawca marszu. - Dwie noce tej ponad 80-kilometrowej trasy przespaliśmy w lesie. Udało się przetrwać, ja chyba najbardziej cierpiałem dzisiaj. Dla mnie to wielka rzecz. Idąc, można było przewartościować swoje życie. Uświadamiałem też sobie, jaka była chęć przeżycia tych kobiet - wspominał marsz pamięci Mariusz Pojnar.
W styczniu 1945 r. hitlerowcy pędzili do obozów w Dachau i Bergen-Belsen ponad 800 kobiet. Słabsze i chore zabijali natychmiast. Czasem dokonywali zbiorowych mordów. 25 stycznia 1945 r. niedaleko Starego Jaromierza Niemcy rozstrzelali 41 więźniarek. W poniedziałek 25 stycznia o godz. 11, w 71. rocznicę tej tragedii, pod obeliskiem upamiętniającym to wydarzenie mieszkańcy Kargowej oddadzą hołd pomordowanym.