Szokujące dane! Nawet co piąty toruński pacjent nie pojawia się na umówionej wizycie i nie raczy o tym powiadomić

Czytaj dalej
Fot. Sławomir Kowalski
Alicja Cichocka-Bielicka

Szokujące dane! Nawet co piąty toruński pacjent nie pojawia się na umówionej wizycie i nie raczy o tym powiadomić

Alicja Cichocka-Bielicka

Zapisują się w kolejkę do lekarzy, a potem nie przychodzą i nie odwołują wizyty. Niesolidni pacjenci to zmora także toruńskich przychodni. Marnują czas lekarzy, ale przede wszystkim blokują miejsce innym chorym. Placówki w Toruniu próbują dyscyplinować takich pacjentów, ale odmówić im pomocy nie mogą.

Pacjenta z pilnym skierowaniem udaje się wcisnąć w kolejkę, a ten jednak nie przychodzi i nie raczy o tym powiadomić. Zatroskana mama rejestruje, podobno gorączkujące dziecko, po czym nie pojawia się u pediatry, a co ważniejsze nie odwołuje wizyty, z której mógłby skorzystać ktoś inny. Jak słyszymy w toruńskich placówkach zdrowia to nie są rzadkie sytuacje. Przychodnie specjalistyczne szacują, że nawet co piąty to pacjent widmo, blokujący innym miejsce. Problem nie dotyczy tylko przychodni. W Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym na Bielanach jeden z pacjentów zdecydowany na operację zaćmy zrezygnował w dniu gdy miała zostać wykonana, przy czym na planowany zabieg czeka się obecnie ponad rok! Termin, z którego mógłby skorzystać ktoś inny przepadł.

Placówki próbując walczyć z niesolidnością pacjentów sięgają po niestandardowe rozwiązania. Toruńskie lecznice „Hipokrates” pacjentom, którzy zapisali się do lekarza on - line zrezygnowali i o tym nie powiadomili blokują dostęp do konta na 30 dni, ale tych rejestrujących się tradycyjnie zablokować nikt nie może, pozostaje prosić. I uczulać, że wizyta w ramach NFZ przecież nie jest za darmo.

Jak poważny jest problem z takimi „pustymi” wizytami pokazuje sytuacja choćby z wczoraj z dużej toruńskiej przychodni Citomed. Z 19 pacjentów, zapisanych do endokrynologa (wizyty na NFZ), pięcioro nie przyszło, pomimo trzyetapowego potwierdzania rejestracji (!). Jak tłumaczy Agnieszka Bednarek, z działu marketingu tej lecznicy każdy pacjent „specjalistyczny” dostaje najpierw wiadomość sms z terminem wizyty, a na dwa i jeden dzień przed wizytą dzwoni rejestratorka, żeby jeszcze potwierdzić obecność.

Jak z tym zjawiskiem postanowił walczyć jeden z gliwickich stomatologów? - o tym. m.in. przeczytasz w dalszej części artykułu

Pozostało jeszcze 48% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Alicja Cichocka-Bielicka

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.