Szpital nie operuje, bo ma za dużo pacjentów
Policjant ze skomplikowanym złamaniem czekał 12 dni na operację ręki. Dyrekcja szpitala przyznaje, że przekłada zabiegi ortopedyczne, bo na oddział trafia za dużo pacjentów.
Ze skomplikowanym złamaniem ręki Michał Żymirski trafił do szpitala w czwartek 2 lutego. Okazało się, że mężczyzna potrzebuje natychmiastowej operacji. Jej termin został wyznaczony na sobotę. Szybko jednak został zmieniony na poniedziałek. Ale i tego dnia nie doszło do zabiegu. Mijały kolejne dni, w trakcie których lekarze wyznaczali kolejne daty operacji. W poniedziałek, 13 lutego prawie się udało. Pacjent został znieczulony i przewieziony na blok operacyjny. Wrócił jednak w stanie nienaruszonym. Miał się dowiedzieć, że przedłużyła się poprzednia operacja i na następną lekarze nie mieli już czasu. We wtorek, po 12 dniach od wypadku, w Szpitalu Klinicznym UMP im. H. Święcickiego w Poznaniu przeprowadzono operację.
– To skandal – denerwuje się Elżbieta Żymirska, matka pacjenta. – Syn jest policjantem, wypadek miał na służbie. Nie oczekujemy specjalnego traktowania, ale to, co się wyprawia w tym szpitalu przechodzi ludzkie pojęcie.
Do wypadku doszło podczas pościgu za mężczyzną podejrzanym o znęcanie się nad konkubiną. – Dzielnicowi policjanci pojechali na działki zatrzymać podejrzanego, który przeskoczył przez płot i zaczął uciekać – wyjaśnia podinspektor Marcin Olejnik, zastępca komendanta komisariatu Poznań-Grunwald. – Było bardzo ślisko, pościg skończył się niefortunnym upadkiem.
U policjanta doszło do wieloodłamkowego złamania kości ręki. Operacja wymagała założenia tytanowej płytki w miejscu zespolenia, do czego potrzebne było odsunięcie nerwu.
– Mój syn i tak miał szczęście, że doczekał tej operacji, jego sąsiad z sali został przyjęty na operację guza kręgosłupa, by po dwóch tygodniach czekania wrócić do domu – mówi Elżbieta Żymirska.
– Nie wiem, co to za polityka, żeby NFZ płaciło za hospitalizację pacjentów, którym nie udzielono pomocy.
Dyrektor szpitala potwierdza, że takie sytuacje mają miejsce na oddziale ortopedii. – My już w tej chwili przyjmujemy pacjentów, dla których nie mamy łóżek – przyznaje Krystyna Mackiewicz, dyrektor Szpitala Klinicznego im. H. Święcickiego w Poznaniu. – Chorzy leżą na noszach, uruchomiliśmy dodatkową salę, która znajduje się obok oddziału, ale to i tak ciągle mało.
Oddział ortopedii dysponuje 22 miejscami rejestrowymi. Dostęp do bloku operacyjnego jest zagwarantowany dla takiej liczby pacjentów. Tymczasem są dni, kiedy na oddziale leży 40 osób. Szpital nie jest w stanie zapewnić wszystkim właściwego leczenia.
– W takich sytuacjach rzeczywiście przesuwamy planowane operacje oraz te mniej pilne, żeby wyrobić się z ostrymi i nagłymi przypadkami – tłumaczy dyrektor Mackiewicz. – Ja już w tej sprawie rozmawiałam z przedstawicielami funduszu, zgłaszałam to dyrekcji pogotowia ratunkowego oraz wydziałowi zarządzania kryzysowego. My już naprawdę nie jesteśmy w stanie wiele zrobić w tej sprawie. Obecnie nie mamy warunków, aby powiększyć oddział.
Oddział ortopedii szpitala przy ul. Grunwaldzkiej jest wymieniony jako miejsce pierwszego wyboru w systemie Państwowego Ratownictwa Medycznego wojewody wielkopolskiego. Oznacza to, że karetki przywożą tam pacjentów z urazami z dzielnicy Grunwald. Izba przyjęć w tym przypadku funkcjonuje jak oddział ratunkowy.
– W ostatnim czasie pogoda sprzyja urazom, dlatego trafia do nas mnóstwo pacjentów, których nie możemy odesłać – tłumaczy Krystyna Mackiewicz. – Wiele oddziałów ortopedycznych w Poznaniu wyspecjalizowało się w operacjach planowych, robią głównie endoprotezoplastykę, bo ta jest opłacalna i przewidywalna, nikt nie chce zająć się nagłymi przypadkami.
Karetki pogotowia wożą pacjentów do szpitali kierując się wytycznymi systemu PRM. – Jeżeli szpital nie ma możliwości, aby przyjmować pacjentów, zawiadamia centrum zarządzania kryzysowego, który przygotowuje raport – tłumaczy Robert Judek, rzecznik Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Poznaniu. – W najnowszym raporcie mamy informacje o braku miejsc udarowych w szpitalu MSW oraz HCP oraz żeby nie wozić pacjentów na neurologię do Puszczykowa, nie ma nic o ortopedii przy Grunwaldzkiej.
– Oficjalnie żadnego pisma w sprawie szpitala przy Grunwaldzkiej nie dostaliśmy – mówi Tomasz Stube, rzecznik wojewody wielkopolskiego. – Mamy sygnały, że w szpitalach brakuje łóżek, ale nie było zgłoszenia o wstrzymaniu przyjęć.