Szpital przemienienia
W połowie stycznia marszałek do spółki m.in. z wojewodą podlaskim przecinali biało-czerwoną wstęgę nowo wyremontowanej porodówki w szpitalu wojewódzkim.
Dawna pediatria - kosztem 30 mln zł - została przystosowana na potrzeby oddziałów położnictwa, ginekologii, neonatologii. W budynku przy Warszawskiej znalazły się 61 łóżka dla pacjentek w dwuosobowych salach z łazienkami, 29 łóżek dla dzieci i 14 inkubatorów. Wszystko po to, by rodzące tu mamy witały swoje pociechy na świecie w najmniej stresujących warunkach.
Nie minęło sześć miesięcy i opinię publiczną obiegło inne zdjęcie (umieszczone przez Spotted Białystok) z tego samego oddziału: noworodka w wanience zamiast w łóżeczku. Szpital się tłumaczył, że była to sytuacja wyjątkowa, spowodowana dużą liczbą rodzących pacjentek. I nawet jeśli wyjaśnienia te przyjąć w dobrej wierze, to w dzisiejszym postwizyjnym świecie, w którym obrazy lotem błyskawicy przekraczają wszelkie granice, to na nic się zdają.
Z jednej strony pokazuje, że porodówka ma poważny problem organizacyjny, i to na nowo wyremontowanym oddziale (aż strach pomyśleć jaka rozpętałaby się burza, gdy - nie daj Boże - coś złego stało się noworodkowi).
Z drugiej - jak daleko wciąż jest do szpitala przemienienia. Bo tym w gruncie rzeczy miał być przy ul. Skłodowskiej po opuszczeniu budynków przy ul. Warszawskiej.
Tak przynajmniej zapowiadali kilka lat temu podlascy decydenci. A trwający dziś boom urodzeniowy bynajmniej nie może być dla nich żadnym alibi.