Szturmują ZUS, bo chcą iść wcześniej na emeryturę
ZUS szacuje, że w Lubuskiem przybędzie nawet 10 tysięcy ,,nowych” emerytów.
Od piątku, 1 września, można składać wnioski o świadczenie emerytalne. To konsekwencja tego, że od 1 października wiek emerytalny zostanie obniżony do 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn. ZUS szacuje, że z tego powodu w ostatnim kwartale 2017 roku w Lubuskiem może przybyć nawet 10 tysięcy ,,nowych emerytów”.
Niektórzy przyszli do ZUS już o godz. 6
Postanowiliśmy się przyjrzeć, jak wygląda przyjmowanie wniosków w Zielonej Górze i Gorzowie. Przed siedzibę zielonogórskiego Zakładu Ubezpieczeń Społecznych przy ul. Kupieckiej byliśmy w piątek o godz. 6.05. W kolejce stały już cztery osoby. – Przyszedłem przed pięcioma minutami. Od 10 lat jestem na rencie, skończyłem 65 lat i chcę przejść na emeryturę. Dziś renta to dziadostwo – przekonywał nas pan Mieczysław.
Co kilka minut dołączają kolejne osoby. – Kto ostatni? – pyta pan z teczką pod ręką. I dodaje: Słyszałem w telewizji, że dziś przed ZUS-em będą gigantyczne kolejki, dlatego wolę przyjść rano. Zresztą muszę dziś załatwić sprawę.
Do godz. 7 oczekujących jest około 20, ale około 7.30 już ponad 50. Trwa dyskusja i spory. – Jak nie ma pan wyliczonego kapitału początkowego, to nie powinien pan składać wniosku – poucza pani Bogusia. – Nie ma pani racji – przekonuje stojący w pobliżu mężczyzna. – Wyliczą emeryturę od zarobków w ostatnich latach, natomiast pieniądze przypadające za kapitał początkowy wyrównają później. Ale trzeba donieść świadectwa pracy – wyjaśnia rozmówca. Zza drzwi słychać ustawianie krzeseł, głosy personelu.
Przed drzwiami oczekuje około 20 osób, ale kiedy spoglądamy do tyłu, widzimy grubo powyżej 100 osób. Wielu stoi już na chodniku, bo na schodach zabrakło miejsca.
Drzwi do sali przyjęć otwarto już o godz. 7.45
O godz. 7.45 otwierane są drzwi i oczekujący spokojnie, bez żadnych wyścigów podchodzą do kilku urządzeń, gdzie po-bierają numerki. Do wyboru jest osiem okienek. Obsługa przyszłych emerytów trwa zaskakująco krótko – 5, naj- wyżej 10 minut. Pan Alfred, który wylosował numer 10, już po pięciu minutach został przyjęty.
Obsługa jednej osoby trwa około pięciu minut
Ponownie do siedziby ZUS idziemy około godz. 11. Spotykamy wychodzącego Kazimierza Pieczarkę z Sulechowa. Miał numer 353. – Czekałem nie więcej jak pół godziny – tłumaczy pan Kazimierz. – Obsługa jest nadzwyczaj szybka, wyczytywany jest numer i każdy podchodzi do okienka. Od 4 lat jestem na rencie, ale w sierpniu skończyłem 65 lat i powinienem pójść na emeryturę – dodaje pan Kazimierz.
– Do godz. 11 obsłużyliśmy ponad 300 osób. To także zasługa doradców emerytalnych, którzy przez ostatnie miesiące informowali zainteresowanych o szczegółach. Dlatego przyjmowanie wniosków idzie tak sprawnie – tłumaczy Agata Muchowska, rzecznik prasowy ZUS.
– Średni czas obsługi to pięć minut – wylicza Aurelia Ko-walczuk, doradca emerytalny. I dodaje: 90 proc. przychodzących ma dobrze przygotowane wnioski. Ale jeśli ktoś ma wątpliwości, to lepiej niech nie wypełnia. Zrobimy to razem. Pamiętać trzeba także o wpisaniu naszego konta bankowego, a jeśli pracujemy, to nazwę aktualnego zakładu pracy. W przypadku kwestionariusza trzeba wpisać te nazwy zakładów pracy, gdzie pracowaliśmy od stycznia 1999 roku do dziś – tłumaczy nasza rozmówczyni. Wracamy na salę. Z automatu dostajemy numer 399, a zapraszany jest do okienka posiadacz numeru 385.
W Gorzowie też bardzo sprawnie
– Cieszę się, że na emeryturę można pójść wcześniej niż po 67. roku życia – mówił nam w piątek Mieczysław Ręk z Gorzowa. – Gdyby nie to, że zdrowie już nie dopisuje, to dalej bym pracował – mówi. Obniżenie wieku emerytalnego uważa za bardzo dobry ruch rządu. – Kto chce, może pracować dalej, a kto chce, może iść na emeryturę. Ja w grudniu zeszłego roku skończyłem już 65 lat, więc korzystam – podkreśla go-rzowianin.
– Nadarzyła się okazja, to dlaczego z niej nie skorzystać? Idę na emeryturę – mówił nam w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych w Gorzowie Andrzej Darnowski, kolejny mieszkaniec. Jeszcze w czwartek pracował jako ochroniarz, ale że umowy na pracę mu nie przedłużyli, w piątek zarejestrował się jako bezrobotny. – Emeryturę dostanę w październiku, więc o ten jeden miesiąc trzeba zadbać – dodał. Na emeryturze już od dwóch lat jest jego żona Maria.
– To jak teraz pan będzie cały czas w domu, żona pewnie będzie miała pana dosyć – żartujemy z panią Marią.
– Zobaczymy. Przez pierwsze pół roku planuję odpocząć, a później zobaczę. Może pójdę gdzieś na pół etatu – mówi pan Andrzej. Złożenie wniosku zajęło mu cztery minuty.
– Myślałem, że będą tu ogromne kolejki, a tymczasem okazało się, że wszystko idzie sprawnie – kończy.