Bardzo dobrze się bawiłem na tym spektaklu - powiedział po premierze "Morfiny" autor książki Szczepan Twardoch. Spektakl można oglądać w Galerii Szyb Wilson w Katowicach, wyprodukował go Teatr Śląski
- Bardzo mi się podobało - mówił na gorąco, zaraz po sobotniej (8 listopada) premierze sztuki "Morfina" Szczepan Twardoch, autor książki "Morfina", na podstawie której zrealizowano spektakl w reżyserii Eweliny Marciniak. - Na pewno celem spektaklu nie było zachowywanie ducha powieści. Ja się świetnie bawiłem, to dosyć zabawne było. Kawał fajnego teatru. Ja się niczego nie spodziewałem, nie miałem żadnych oczekiwań. Zupełnie się nie znam na teatrze, więc trudno żebym recenzował grę aktorów. Postać głównego bohatera bardzo fajna. Ta przestrzeń fajnie zagrała, surowość tego wzmaga teatralność - dodał Szczepan Twardoch.
Ta przestrzeń to Galeria Szyb Wilson, olbrzymia postindustrialna budowla w Katowicach-Janowie, ostatnio często wykorzystywana na różne imprezy. Jednak "Morfina" to pierwszy stały spektakl, który będzie wystawiany w Wilsonie. Wyprodukował go Teatr Śląski w Katowicach.
- Od dawna się zastanawiałem, dlaczego Szyb Wilson nie jest wykorzystywany dla potrzeb teatralnych. To jest superprzestrzeń - mówi Maciej Nowak, recenzent teatralny i kulinarny (jeden z jurorów w programie "Top Chef").
- Ewelina Marciniak jest superreżyserką, wiem że Szczepan Twardoch ją sobie sam wybrał. Wydaje mi się, że stosunek Szczepana Twardocha to tej premiery też jest absolutnie cudowny, zazwyczaj żyjący autorzy to przekleństwo dla reżyserów, a on oddał całkowicie twórcom wolną rękę. To jest wybitna powieść, myślę że Ślązacy powinni być szczęśliwi, że taki autor funkcjonuje w tym regionie, a jednocześnie jest też autorem uniwersalnym, bo Kostek jest Ślązakiem, ale też powieść jest warszawska i stawia pytania tożsamościowe uniwersalne. Wydaje mi się, że jest to materia bliska Ewelinie Marciniak, na ile znam jej wcześniejszą twórczość. Konstantego nie można do końca określić, bo ani nie jest Niemcem, ani Ślązakiem, ani Polakiem. Jest dziwkarzem, ale też jest sentymentalny, jest narkomanem, ale dlatego, że usiłuje zabić pustkę, jest pijakiem, jest patriotą, ale jest próżny. Włącza się w działalność podziemną, ale nie wiadomo czy ze względów patriotycznych, czy dlatego, by się popisać. Jest playboyem, arbitrem elegancji, który nagle znalazł się w środku wojny i to, co było wyznacznikiem jego pozycji społecznej i estetycznej, zostaje zakwestionowane. To są tematy Eweliny Marciniak. Myślę, że jedną rzecz może zrobić tu wbrew Twardochowi i to może być dla niego odkrycie - ona mówi o postaciach kobiecych i jak one są u Twardocha stereotypowe. One są takie u niego niekoniecznie z powodu jego szowinizmu, tylko dlatego, że on ma taką wizję świata, że to wynika ze śląskiej tradycji - dodaje Maciej Nowak.
- Jestem bardzo zadowolony z premiery - mówi dyrektor Teatru Śląskiego Robert Talarczyk. - Myślę, że to było strasznie trudne dla nas pod względem logistycznym, i ten Wilson, i kwestia, jak tę scenę tutaj ustawić (dziękuję Johanowi Brossowi, właścicielowi Szybu Wilson, że się zgodził i podjął to wyzwanie - nie wiedział co go czeka). Uważam, że to jest kawał bardzo dobrego teatru. Bardzo się cieszę, że mamy w końcu takie przedstawienie, które może spokojnie konkurować z "Piątą stroną świata" w takim sensie, że możemy z nim jeździć na festiwale, pokazywać w Polsce. Rozmawiałem z ludźmi, którzy nie czytali książki i im to nie robi różnicy. To jest taka forma i taki pomysł, że metafora tej Polski nieszczęsnej i tego bohatera, który przechodzi od Polski do Niemiec i próbuje się w tej rzeczywistości jakoś odnaleźć mentalnie, jest również dla osób, które książki nie czytały, zrozumiała. Jest też emocja niesamowita, bo fantastyczni aktorzy grają. Nasi aktorzy w Śląskim to gigantyczny potencjał - dodaje szef Teatru Śląskiego.