Szykują szlachetne paczki. Często spełniają marzenia [wideo]
Ile jest warte spełnianie marzeń? Jest bezcenne! Ale wiadomo, ile w złotówkach wyniosła (średnio) pomoc w tej akcji - 2,5 tys. na rodzinę.
We włocławskim Teatrze Impresaryjnym w sobotę podsumowano akcję „Szlachetna Paczka” w naszym województwie. Zjechali na nią wolontariusze z różnych stron kujawsko-pomorskiego, nie zabrakło także osób „Szlachetnej Paczce” sprzyjających.
- To, że możemy zorganizować galę na naszym terenie, jest dla nas wyróżnieniem - mówi Małgorzata Filbrandt, lipnowianka, regionalna koordynatorka akcji. - Spotkanie z wolontariuszami to okazja, aby im podziękować, i czas na refleksje nad tym, co dla nas, jej organizatorów, znaczy. Akcja adresowana jest do rodzin na życiowym zakręcie, chorych, samotnych. To my, jako wolontariusze, docieramy do nich, stajemy się - w jakimś sensie - być uczestnikami ich życia, wysłuchujemy, jakie mają bolączki, potrzeby, marzenia. I staramy się - licząc na wspaniałych ludzi o dobrym sercu, których jest wciąż wielu - pomóc im. To wiąże się z wieloma emocjami. Dlatego daliśmy głos wolontariuszom...
Anna Baranowska z Czernikowa jest wolontariuszką „Szlachetnej Paczki” od ośmiu lat. - Pamiętam wiele pięknych i wzruszających historii, których byłam i świadkiem, i uczestniczką. W tegorocznej akcji miałam pod opieką dwie rodziny. W obu są wspaniali, dobrzy ludzie, których dotknął zły los. Ale szanują się, kochają. Są zażenowani, że oferuje im się wsparcie: - Jak to, nam trzeba pomagać? Są pewnie inni, którym jest gorzej...
Najbardziej wzruszające są chwile, gdy paczka dociera do domów. Czasem wykracza poza potrzeby rodziny, realizuje marzenia! Dla jednej z nastolatek marzeniem była skórzana kurtka. Ale paczka zawierała też m.in. łóżko piętrowe dla jej rodzeństwa i żywność dla całej rodziny. Marzeniem jednej z kobiet, do których dotarła pomoc rzeczowa „Szlachetnej Paczki”, było dostanie pracy.
- I tę pracę dostała - mówi pani Anna. - Radości na jej twarzy nie da się opisać! To dlatego dobroczynność „Paczki...” nie kończy się na świętach. Trwa dłużej.
Milena Ciesielska z Włocławka związana jest ze „Szlachetną Paczką” od czterech lat. Ale - jak podkreśla - charytatywnie działała już wcześniej. - Podobała mi się idea mądrej pomocy - mówi. - Dlatego zostałam wolontariuszką. Przygotowywanie do akcji to czas wytężonej pracy. Tym, co robimy, żyją wówczas także nasze rodziny. Ale satysfakcji z jej finału, jaki następuje przed świętami, nic nie zastąpi. Najbardziej wzruszające są reakcje obdarowywanych - opowiada pani Milena. - Czasem są to, oprócz rzeczy potrzebnych i wartościowych, drobiazgi. Okrzyku radości chłopca, który coś takiego drobnego dostał w paczce, nie zapomnę długo!